... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Oni się nie męczą i nic nie czują, tylko uczą i uczą. A po lekcjach w swoich zamaskowanych mieszkaniach-garażach podłączają się do specjalnych wtyczek, zamierają bez ruchu i ładują baterie. Czasami się psują i wtedy inne roboty przychodzą na zastępstwo, ale mają inne programy i dlatego tylko pilnują, żeby był spokój. Aby się jednak zbyt często nie psuły, w wakacje idą do gruntownej renowacji. Nauczyciele powszechnie skarżą się, że uczniowie mają do nich obojętny, eksploatacyjny stosunek. Ze w swoim postępowaniu nie biorą pod uwagę, iż nauczyciel może być zmęczony, zmartwiony albo inaczej niedysponowany. Że nie liczą się z emocjami swoich „pań" i (rzadziej) „panów", robiąc im bez zastanowienia liczne, nie- 79 20 TYSIĘCY GODZIN W BUDZIE raz bardzo bolesne przykrości. Że wreszcie nie mają dla Ą swoich pedagogów współczucia, przywiązania, lojalności, tkliwości i innych ciepłych, ludzkich uczuć. Ano tak to jest, proszę „pań" i (rzadziej) „panów", z robotami. Robotów się nie kocha. Ich się używa. Uczeń wymarzony Spoza licznych wymagań i zaleceń szkoły wyłania się postać ucznia wymarzonego, takiego, jakiego szkoła chciałaby mieć i jakiego lubiłaby uczyć. Jest to portret przeciętnego średniaka albo, jak kto woli, średniego prze-ciętniaka, sobkowatego oportunisty, ulizanego potakie-wicza nie tyle grzecznego, bo grzeczność jest pewną szlachetnością ducha, ile wyrachowanego, włazidupka i amo-ralnego cwaniaka. Takiego właśnie ucznia szkoła sobie wymarzyła jako swego idealnego klienta, ponieważ taki nie może być żadnym zagrożeniem dla jej świętego, zadowolonego z siebie spokoju. Taki orłem przez okno nie wyfrunie, ale nie będzie też uwłaczającą Powadze Szkoły umysłową zakałą. Nie będzie zadawał trudnych pytań, przyjmie za swoją każdą ideologię głoszoną przez nauczycieli i będzie gotów wziąć udział w każdej inicjatywie szkoły, byle mieć spokój i nikomu się specjalnie nie | narazić. Każdemu potaknie, każdemu się ukłoni, każdego uszanuje, chociaż jeśli będzie trzeba, to każdego też zdradzi i od każdego się odetnie, bez mrugnięcia okiem J zostawiając go swojemu losowi. Nie będzie dochodził prawdy ani domagał się sprawiedliwości, bo wie, że to idealistyczne bzdury, a liczy się jedynie przychylność silniejszych i ich opinia. Nie będzie więc bronił swojego NAUCZYCIELE I UCZNIOWIE zdania ani nie zajmie stanowiska bez upewnienia się, czy przypadkiem nie jest ono niezgodne z tym, które prezentuje władza, jednym słowem będzie całkowicie nie-kłopotliwy, za co szkoła umożliwi mu bezkolizyjne przechodzenie z klasy do klasy i na koniec wystawi mu opinię aktywnego, zaangażowanego i odpowiedzialnego, dobrego ucznia, choćby przyszło niektóre oceny tu i tam naciągnąć, aby do takiej opinii pasowały. Pod stwierdzeniem, że szkoły nie trzeba kochać ani jej nienawidzić, tylko po prostu ukończyć, podpisałaby się większość nauczycieli, jeśli dopisalibyśmy na końcu -nie sprawiając szkole zbytniego kłopotu. Nauczyciele, podobnie jak uczniowie, mają na ogół w nosie różne szkolne akcje, obrzędy i pokazowy, ale są zobowiązani tłumaczyć swoim podopiecznym, że stanowią one spontaniczne erupcje ich entuzjazmu, i pragną, aby ci ostatni przynajmniej udawali, że w to wierzą. Pedagodzy w większości wiedzą też, że uczciwe podołanie obowiązującym programom szkolnym jest mało możliwe, i zdają sobie sprawę z tego, że uczniowie ich oszukują, ściągają oraz kombinują na różne sposoby. Dobra. Niech tak będzie - powiedzieliby chętnie swoim uczniom - tylko nie róbcie tego zbyt bezczelnie, nie mówcie 0 tym głośno i nie dajcie się przyłapać. Ale oczywiście nie mogą tego zrobić. My zaś możemy i robimy w nadziei, że jawne postawienie kwestii takich niepisanych umów pomiędzy nauczycielami i uczniami poprawi ich wzajemne stosunki. Jeśli nie będziesz, uczniu, zbytnio absorbował szkoły ani in plus, ani in minus, skończysz ją bez trudu 1 nadmiernych strat. A twoja indywidualność niech się objawia wszędzie, tylko nie w szkole