... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Je|eli tomiki wierszy moje i moich kolegów ukazywaBy si w stu czy trzystu egzemplarzach, to nie znaczy, |e tylu miaBy nabywców^Jiowraca rnnjs ówczesne przekonanie, |e piszemy mniej wicej dla, dwudziestu, trzydziestu osób, kolegów-poetów. I tu| obok tysice, T)acznie nadstawiajce ucha, kiedy tylko wiersz zatrci o polityk, gotowe nas zaadoptowa, pod warunkiem, |e bdziemy sBu|yli sprawie. Lewicowej oczywi[cie. Na dole wielka masa tych, co nie czytaj nic, bo s niepi[mienni albo ledwie pi[mienni, ta masa, dla której zostaBa wynaleziona telewizja. A troch wy|ej wyrazny podziaB. Z jednej strony postpowo[, lewicowo[, otwarcie si na nowinki, snobizm, jaki taki intelektualizm, wdrujca granica pomidzy polskim i jidysz, w Wilnie jidysz i rosyjskim - bo to caBe [rodowisko byBo w 80 procentach |ydowskie. Z drugiej strony prawicowe skBonno[ci, obrzdowy katolicyzm, brak intelektualnych zainte- 11 resowaD. O moim losie przesdziBa urazowa niech do tego drugiego obozu. CiepBo, ciepBo, /.ara/, znajd klucz, bo powiedziaBem »urazowa«. Inteligentny wobec prymitywów? {yd wobec gojów? Mdry wobec gBupich? Mistyk wobec wyznawców religii narodu, w której pomocnicz funkcj speBniaBa Matka Boska? I niewtpliwie powoBywanie si na genealogi litewsk byBo dla mnie jeszcze jednym sposobem odcicia si od moich rzeczywistych czy urojonych prze[ladowców-Lech i tó w. Pewnie jestem niesprawiedliwy, ale nie zajmuje mnie socjologiczna czy polityczna analiza tamtego okresu. Tak wtedy czuBem. Tylko gdzie jest naprawd klucz do urazu?"  Ale| ta caBa awangarda [miechu byBa warta, kilku zagubionych mBodych ludzi, zupeBny margines codziennego |ycia paru miast uniwersyteckich, a lym bardziej caBego kraju. I to codzienne |ycie przeminBo - prace, zabawy, miBo[ci, [luby, narodziny, dzieje milionów istnieD nie do odtworzenia, a tutaj przychodzi literaturoznawca i nadaje byt temu, co musi zastpowa tamto prawdziwe |ycie, dlatego tylko, |e pozostaje w jzyku