... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Przynajmniej dobrowolnie. - To oczywiste - potwierdziła Gultrathaka. 25 Kilka pająków-lekarzy kręciło się wokół zasłon na oczy Jarius. Pająki badały, czy Gultrathaka niczego sobie nie uszkodziła. Ponieważ nic nie znalazły, tylko wypolerowa- ły twardą powierzchnię oczu. - Słyszałam, że nie odnaleziono jeszcze Calen, nowej przywódczyni wiedźm. - Zostawją mnie - odparła Gultrathaka. -Jest nikim w porównaniu ze swoją nieżyjącą matką Heebrą. -Ale przecież dopóki Calen żyje, te uwięzione wiedź- my mogą być dla nas groźne. Ciągle nie rozumiem, dla- czego po prostu ich nie zabijesz. - To byłoby zbyt proste. - Zbyt proste? - Nie wiesz, co wiedźmy nam odebrały. Jarius popatrzyła na nią pytająco. - Powiedz mi - zaczęła Gultrathaka - co jest twoim zdaniem najbardziej obrzydliwe wwiedźmach? - Ich dusze-żmije - odpowiedziała Jarius bez namy- słu. - Tak sądzisz? Dowiedz się zatem, że my, Griddy też kiedyś miałyśmy dusze-żmije. Rozumiałyśmy, ile znaczy ich przyjaźń. Naszymi przodkami były same Wielkie Wiedźmy. Jarius wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. - Wiele się dowiedziałam, odkąd opuściłam tunel - tłumaczyła Gultrathaka. - Griddy to taki eksperyment wiedźm. Potrzebowały stworzeń lepiej przystosowanych do życia w tunelach. Wybrały więc spomiędzy siebie kil- ka wiedźm i uwięziły je w ciemnościach. Dusze-żmije dołączyły do nich pod ziemią. Ale po setkach pokoleń 26 tak bardzo się zmieniłyśmy, że żmije nie mogły już znieść smaku naszej skóry. Opuściły nas. - Gultrathaka unio- sła muskularne ramię. - Te wszystkie mięśnie i nasza żą- dza walki też są pomysłem Wielkich Wiedźm. Kiedyś by- łyśmy inne. Jarius potrząsnęła głową. Nie mogła w to wszystko uwierzyć. Starsze Griddy z oddziału nigdy nie opowiadały jej ważnych rzeczy, może dlatego, że miała tak żałośnie niską pozycję. - Na przykład o wiele wolniej dojrzewałyśmy - ciąg- nęła Gultrathaka. - Wiedźmy wołały, żebyśmy rozmnaża- ły się błyskawicznie i tak jak one odżywiały własne jaja. W ten sposób mogły w każdej chwili mieć do dyspozycji armię Gridd. Oczywiście musiały uważać, żeby nie zrobi- ło się nas za dużo - zagrażałybyśmy wtedy ich władzy. Wyobraź sobie tylko, że Griddom zachciałoby się nagle dzielić z wiedźmami jedzenie i bezcenne niebo! Wielkie Wiedźmy szybko rozwiązały ten problem. Regulowały na- szą liczebność. - Regulowały? Jak? - Część szła na odstrzał. Nigdy się nie zastanawiały- śmy, co się dzieje z siostrami z oddziału, dlaczego nie wra- cają z wojen. Po co miałybyśmy to robić? Przecież podob- I no ginęły bohatersko w wielkich bitwach. A prawda była taka, że wiedźmy wcale nie chciały naszego udziału w tych wojnach. Po prostu co jakiś czas zabijały określoną liczbę Gridd. Dzięki temu kontrolowały, ile nas jest. Jarius odeszła od okna. Taka śmierć wydawała jej się okropnie poniżająca - tak bardzo, że nie mogła wymówić ani słowa. 27 - Rozumiesz już, dlaczego uwięziłam niektóre wiedź- my w najgorszych tunelach - powiedziała Gultrathaka. - Niech tam gniją. Nigdy ich nie uwolnię. Jarius opuściła głowę, przygnębiona tym, czego się dowiedziała. - Wielkie Wiedźmy zawsze nami gardziły - mówiła dalej Gultrathaka. -Ale teraz ich czas się skończył. Już nic nam nie zrobią. A Griddy rozmnożą się tak bardzo, że wiedźmy nawet nie byłyby w stanie sobie tego wyobrazić. - Jak my się pomieścimy w tych tunelach? - spytała Jarius. -Już dzisiaj są przepełnione. - To nieważne. Kiedyś przestaniesz wreszcie myśleć w kategoriach tuneli. Musisz się tego nauczyć, bo już nie- bawem opuścimy ten świat. -Jak daleko dotrzemy, skoro czarodzieje stoją nam na drodze? - Niezbyt daleko, jak sądzę. Musimy najpierw znaleźć Orin Fen, świat czarodziejów, i zabić ich tam na miejscu. Dopóki tego nie zrobimy, Larpskendya i jego towarzysze będą zawsze bezpieczni. A my nie. -Wiedźmom nigdy nie udało się znaleźć Orin Fen. - Może źle szukały - odparła Gultrathaka. - Może trzeba było użyć do tego celu dziecka. - Dziecka? - Heebra nie zginęła z ręki czarodzieja. Zabiło ją ludz- kie dziecko. Wiedźmy, którym udało się powrócić, opo- wiadały, że nigdy jeszcze nie widziały takiego talentu, jak ten chłopiec Yemi. Myślę, że dzięki niemu dotrzemy do Orin Fen. Albo wykorzystamy jakieś inne jego dary. - Gultrathaka przyłączyła się do Jarius przy oknie