... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Jaka jest sytuacja? Morton ponuro pokręcił głową. - Niedobra. Nasze pompy ledwo sobie radzą z zalewającą hotel wodą, budynkowi grozi zawalenie, a kiedy wpadniemy na skały sterczące wzdłuż wybrzeża Dominikany... - urwał i wzruszył ramionami. - Zginie tysiąc osób, łącznie z wami, panowie. Rysy Pitta stwardniały. - Na nic nie wpadniemy - powiedział stanowczo. - Będziemy potrzebowali pomocy pańskich służb technicznych, żeby przyczepić hol do naszego statku - odezwał się Giordino. - A gdzie jest ten statek? - zapytał z wyraźną nutą powątpiewania w głosie Morton. - Radar w naszym helikopterze pokazywał, że niecałe trzydzieści mil morskich stąd. Morton spojrzał przez okno na złowrogą ścianę piętrzącą się wokół oka cyklonu. - Nie zdąży tu dopłynąć przed następnym atakiem sztormu. - Nasz ośrodek meteorologiczny obliczył, że oko cyklonu ma średnicę sześćdziesięciu mil morskich i przesuwa się z szybkością trzydziestu dwóch kilometrów na godzinę. Przy odrobinie szczęścia nasz statek dotrze tu na czas. Giordino zerknął na zegarek. - Ma dwie godziny na podróż i godzinę na przyczepienie holu. - Rozumiem, że musimy przedyskutować warunki finansowe tej akcji ratowniczej - powiedział Morton oficjalnym tonem. - Nie ma o czym dyskutować - odparł Pitt zirytowany, że tracą czas. - NUMA jest amerykańską agencją rządową powołaną do badań oceanicznych. Nie jesteśmy firmą ratownictwa morskiego. Nie zawrzemy z panem umowy, że w razie niepowodzenia operacji nic nam nie zapłacicie. Jeśli akcja się uda, nasz szef, admirał James Sandecker, nie weźmie od pańskiego szefa, pana Spectera, ani centa. Giordino wyszczerzył zęby w znaczącym uśmiechu. - Wspomnę tylko, że admirał uwielbia drogie cygara. Morton bez słowa popatrzył na Giordina. Nie wiedział, jak ma rozmawiać z tymi dwoma mężczyznami. Spadli nieoczekiwanie z nieba i oświadczyli spokojnie, że zamierzają uratować hotel i wszystkie osoby znajdujące się wewnątrz. Nie wyglądali na wybawicieli. - Co będzie wam potrzebne, panowie? - zapytał w końcu. "Sea Sprite" nie poddał się. Zanurzył się tak głęboko, że trudno było uwierzyć, by mógł jeszcze powrócić na powierzchnię. Dziób i rufa całkowicie zniknęły pod wodą. Przez kilkanaście dręczących sekund wydawało się, że statek zawisł zawieszony w szarozielonej pustce. Potem wolno i z wysiłkiem dziób zaczął się podnosić, wirujące wściekle śruby wgryzły się w wodę i popchnęły "Sea Sprite" naprzód. W końcu dziób wystrzelił do góry, kil opadł, aż zadrżały wszystkie płyty poszycia kadłuba obciążonego tonami wody przelewającej się przez pokłady i spływającej do morza. Diabelski sztorm zadał małemu, mocnemu statkowi potężny cios, ale "Sea Sprite" stawiał opór wirującym masom powietrza i wody, jakby miał ludzką determinację i wiedział, że poradzi sobie z każdym atakiem morza, i przetrwa w kipiącym kotle. Maverick patrzył na wprost przez szybę, która cudem ocalała. Był blady jak płótno. - Makabra - powiedział. - Nie miałem pojęcia, że zamustrowałem na okręt podwodny. Inny statek nie przeżyłby czegoś podobnego i poszedłby na dno. Ale "Sea Sprite" nie był zwykłym statkiem. Zbudowano go do żeglugi po morzach dalekiej północy. Stal kadłuba miała grubość znacznie większą od przeciętnej, żeby mogła rozbijać krę. "Sea Sprite" nie wyszedł jednak z tej przygody bez szwanku. Morze zmyło prawie wszystkie szalupy, została tylko jedna. Barnum spojrzał w kierunku rufy i nie mógł uwierzyć, że jakimś cudem ocalały urządzenia telekomunikacyjne. Ludzie męczący się pod pokładem nie mieli pojęcia, jak niewiele brakowało, żeby zakończyli życie na dnie morza. Nagle sterownię oświetliło słońce. "Sea Sprite" przebił się do gigantycznego oka cyklonu. Miało ono w sobie coś paradoksalnego - niebo było błękitne, a morze wzburzone. Barnum wręcz nie mógł się pogodzić z tym, że piękny widok jest zarazem tak niezwykle groźny. Zerknął na swojego oficera łączności. Mason Jar oparty o stół nawigacyjny zaciskał dłonie na relingu, aż zbielały mu kostki i wyglądał, jakby zobaczył ducha. - Jeśli może się pan wziąć w garść, Mason - powiedział Barnum - niech pan nada wiadomość do Ocean Wanderer, że płyniemy do nich najszybciej jak możemy w tych warunkach