... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Te nie są zbyt skłonne do uwzględniania okoliczności łagodzących, a swoje trudności i problemy widzą jako wady czy skazy moralne. 6. Jaka z ciebie kobieta? Jaki mężczyzna? Wyobraź sobie pierwsze spotkanie księcia i Kopciuszka, tylko bez interwencji dobrej wróżki. Może książę nawet się i zakocha, ale Kopciuszek musi mieć niebywałą siłę ducha, żeby chociaż na pięć minut przestać się zajmować swoją podartą sukienką i zaczerwienionymi od domowych prac rękami. Będzie więc albo zachowywać się nienaturalnie, próbując jakoś odciągnąć uwagę księcia od swego mizernego położenia, albo wciąż sprawdzać, czy takie umorusane zero jak ona naprawdę podoba się temu wspaniałemu facetowi. Panna Kopciuszek - tak samo jak jej męski odpowiednik - pełna lęku i niepewna własnej atrakcyjności nie będzie w stanie zdobyć się na spontaniczność, swobodnie dawać ("co godnego uwagi mogłabym mu dać?") ani brać ("cóż może się należeć komuś tak niepociągającemu jak ja?"). Pamiętasz zresztą, jakie plany miał Kopciuszek, zanim nie pojawiła się wróżka? W ogóle nie zamierzał iść na bal. Ty również - jak Cię znam - często w ogóle nie wychodzisz z kąta, boisz się odezwać wyczekująco podpierasz ścianę, zwłaszcza jeśli w pobliżu jest ktoś bardzo dla Ciebie atrakcyjny. Zamiast zachować się jak paw, rozpuszyć najpiękniejsze pióra swego ogona, chowasz się albo uciekasz. W dodatku na pewno masz w głowie szereg wyobrażeń o tym, jaka powinna być kobieta i jaki powinien być mężczyzna. A te wyobrażenia często Ci przeszkadzają, bo zwykle nie pasują do tego, jaka czy jaki jesteś. Facet ma być silny, twardy, pełen inicjatywy, niczym się nie przejmować. Więc pod groźbą utraty poczucia, że jest prawdziwym mężczyzną, nie może pozwolić sobie na miękkość i ciepło ani chwilową nawet słabość, chociaż na pewno czasem bardzo tego potrzebuje. Kobieta ma być ciepła, na pierwszym miejscu stawiać miłość i rodzinę, nie może być za mądra ani zbyt przedsiębiorcza. Więc boi się okazać złość czy zachować stanowczo nawet w obronie swoich najważniejszych praw, nie wypada jej za bardzo koncentrować się na sprawach zawodowych, wiecznie ma wyrzuty sumienia, że zaniedbuje rodzinę. Spotkałam u znajomych pewną panią z zagranicy, świetnego lekarza o międzynarodowej sławie, którą zapraszano, żeby jeszcze raz przyjechała do Polski, tym razem na dłużej. Bez zastanowienia odpowiedziała, że nie może tego zrobić swojej rodzinie. Ponieważ miała najwyraźniej ponad 60 lat, z czystej ciekawości zapytałam o tę rodzinę. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że ma męża, również lekarza rozjeżdżającego po świecie i dwie zamężne córki po trzydziestce, które w dodatku mieszkają w innym niż ona mieście. Czyli w rzeczywistości pani profesor nie miała już absorbujących obowiązków rodzinnych, a jednak wciąż gotowa była czuć się nie w porządku jako kobieta, żona i matka. Wiesz, tak naprawdę nikt dobrze nie wie, na czym polega prawdziwa męskość i kobiecość. Dążąc do tego, żeby to uściślić, próbowano na różne sposoby badać wrodzone psychologiczne różnice między płciami, ale wyniki zawsze wychodziły sprzeczne i niepewne. Zwyczaje czy tradycja też nie dostarczają jasnych wskazówek, raczej - tworząc zdumiewające mieszanki z dążeniem do nowoczesności - są źródłem dodatkowego zamętu. A skoro nie ma jednego wyraźnego modelu mężczyzny i kobiety, dla mnie wynika z tego przynajmniej tyle: masz więcej do wyboru. Twoje cechy, skłonności, zachowania są wystarczająco męskie, nawet jeśli daleko odbiegasz od ideału spartańskiego wojownika, i dostatecznie kobiece, nawet jeśli nie jesteś wzorową strażniczką domowego ogniska ani słodkim kobieciątkiem. 7. W kontaktach z ludźmi Jakie uczucia i myśli towarzyszą Ci, kiedy wybierasz się gdzieś z wizytą? Co sobie wyobrażasz, kiedy masz wkrótce spotkać się z osobą najbliższą Twemu sercu? Na pewno inaczej jest przed pierwszą randką, a inaczej po dwudziestu latach małżeństwa. Ale czy jest to raczej radosne oczekiwanie miłego kontaktu, czy ponure przewidywania czegoś przykrego? "Bezpiecznie czuję się tylko wtedy, kiedy jestem sama. Jak tylko znajdę się w towarzystwie, boję się, że się zbłaźnię, wykonam coś nie tak i zrobi się głupia sytuacja. Ale znowu w ogóle nic nie mówić i nie robić - też głupio. To mnie kompletnie paraliżuje" - tak napisała do mnie kiedyś Kasia, którą usiłowałam korespondencyjnie leczyć z kompleksów. Niestety, listowne poradnictwo nie jest zbyt skuteczne, bo żeby się czegoś istotnego dowiedzieć o sobie w układzie "jainni", potrzebne są informacje od tych innych. Kasia mimo nieśmiałości dała się przekonać i znalazła się w jednej z prowadzonych przeze mnie grup. Poprosiłam ją, żeby zrobiła bilans swoich wad i zalet w kontaktach międzyludzkich. Oczywiście bukiet wad był daleko bogatszy i bardziej barwny niż nieliczne i mizerne zalety. A potem zrobiłyśmy sprawdzian: dla kogo jej poszczególne wady rzeczywiście są wadami, komu są obojętne, a kto uważa je za zalety? Katarzyna była bardzo zdziwiona. Paru osobom na przykład podobała się jej nieśmiałość i zahamowania. Ktoś powiedział, że lubi nieśmiałe dziewczyny, ktoś jeszcze określił tę cechę jako skromność, dwie osoby uznały, że to pasuje do niej. Pamiętam, jak się rozpogodziła, kiedy jeden chłopak, jej równieśnik, prawie na nią nakrzyczał: "To co, że się nad wszystkim długo zastanawiasz? Nie znoszę mówienia co ślina na język przyniesie. Ty jak się odezwiesz, to przynajmniej do sensu. Mówisz mało, ale smacznie". I tak było ze wszystkim oprócz obgryzania paznokci, którego nie pochwalił nikt