... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
To wcale nie jest głupie. Była młoda i silna. Da sobie radę. Hannah Rinck nie ma pieniędzy, żeby kupić wszystko, czego będą potrzebowały na samym początku, a oszczędności Mary wystarczą tylko na pierwszą suknię dla Cecile. Z zysku kupią materiał na następną i tak dalej. Po miesiącu, czy sześciu tygodniach wszystko będzie już szło dobrze i Mary opuści madame Alphande, by pracować tylko u Hannah Rinck. - Po miesiącu czy sześciu tygodniach - powiedziała Cecile - będziesz nieżywa albo tak wyczerpana, że niczego dobrze nie uszyjesz. Powiem ci, co zrobisz. Dwie godziny później Mary całkowicie oszołomiona, szła w stronę budynków baronowej. Niosła dwie rzeczy: skórzaną sakiewkę pełną złotych monet i wiadomość, że sklep ma teraz cichą partnerkę, Cecile Dulac. Dla Mary oznaczało to przede wszystkim jedno: koniec z pracą u madame Alphande. - Ale kto to jest - pytał Albert Rinck. - Jaka kobieta ma tyle pieniędzy? - Albert i Hannah Rinck jak zahipnotyzowani wpatrywali się w leżący na stole stos złotych monet. Stół obity wyblakłym, zielonym welwetem zakrywającym zniszczony blat, był jedynym meblem w dużym, przestronnym pokoju. Hannah, aby upiększyć swój dom, postawiła na środku stołu porcelanową miskę z zielonymi liśćmi. Albert pomalował stojące wokół stołu beczki, służące za krzesła. Ich heroiczne wysiłki tylko podkreślały biedę. Złoto lśniło niestosownie mocno. - Kim ona jest? - zapytał znowu Albert. Mary bezskutecznie szukała w myślach jakiejś prostej odpowiedzi. - Mówiłam wam - powiedziała - nazywa się Cecile Dulac i jest kwarteronką. Niezupełnie kwarteronką, bo ma więcej niż trzy czwarte białej krwi, ale tak nazywa się w Nowym Orleanie kobiety, które mają choć trochę ciemniejszą skórę. Będziemy szyć dla niej suknie na bale kwarterońskie. Powtarzała to, czego dowiedziała się od Cecile. W czasie sezonu prawie codziennie organizowano bale w sali obok budynku Opery. Wejście kosztowało dwa dolary i mogli tam przychodzić tylko biali mężczyźni. Kwarteronki przychodziły pod opieką swych matek lub opiekunek, dbających o ścisłe przestrzeganie zasad obyczajowych. Mężczyzna musiał prosić o pozwolenie przedstawienia się córce i nie mógł protestować, jeżeli spotykała go odmowa. Przyjęte formy zachowania zostały jasno określone. Podobnie zresztą działo się na innych balach, gdzie partnerkami do tańca były białe kobiety, a cena biletu wynosiła dolar lub nawet mniej. Na bale kwarterońskie zapraszano tylko przedstawicieli kreolskiej arystokracji. Ich głównym celem było aranżowanie formalnych związków między białymi, bogatymi mężczyznami, a pięknymi, młodymi kwarteronkami. Matki negocjowały kontrakty i zabezpieczenia finansowe dla swych córek, które stawały się (plac~ee) utrzymankami. Bale były więc miejscem handlu ludźmi. Hannah Rinck słuchała relacji Mary, zupełnie zaszokowana. - To najbardziej niemoralna rzecz, o jakiej słyszałam w życiu - powiedziała w końcu. Mary przytaknęła. - Ja też tak myślałam, Hannah. Ale to nie różni się niczym od małżeństw aranżowanych w rodzinach arystokratycznych, poza tym, że kwarteronki nie mają zabezpieczenia, jakie daje małżeństwo. Poza tym takie tu panują od wielu pokoleń obyczaje. My ich nie zmienimy. Do nas należy szycie sukien. Teraz przynajmniej wiesz, dlaczego każda matka chce, by jej córka wyglądała najpiękniej. Albert zaczął wkładać monety z powrotem do sakiewki. - Mary, chcesz, by moja żona dopomagała w prostytucji? Nie pozwolę na to! - Ależ nic podobnego, Albercie! - Mary prawie krzyczała. - Te dziewczyny nie są prostytutkami. Są jak najlepiej wychowane, wykształcone w szkołach klasztornych. Dokładnie tak samo, jak białe dziewczyny z najlepszych rodzin. Są wierne swoim opiekunom, tak jak żony są wierne swoim mężom. To bardzo cnotliwe dziewczyny. Hannah zabrała sakiewkę z rąk męża. - Albercie - powiedziała - nie bądź takim bałwanem. Nawet gdyby miały rogi i nosiły czerwone sukienki, nie ma to znaczenia, dopóki będą je kupować u nas. Musimy wziąć skądś pieniądze, żeby zapłacić za farby i czynsz. Odwróciła się w stronę Mary, równocześnie wkładając pieniądze do kieszeni fartucha. - Ile sukni balowych ta Cecile chce kupić od nas? - Żadnej. Za pieniądze od niej kupimy wykroje i materiały. Dlatego pierwsza suknia, jaką uszyjemy, będzie dla Cecile. Kiedy ją założy, pokaże innym, co umiemy. Przyjdą zamówienia od innych kwarteronek. Wszystkie będą chciały mieć to samo, co Cecile, ponieważ ona jest najpiękniejsza. - Skąd to wiesz? - Powiedziała mi, a ja jej wierzę. Nie może być piękniejszej kobiety na całym świecie. Cecile idzie na pierwszy swój bal w czwartek, a jej opiekunka odrzuciła już cztery oferty. - Chyba chciałbym ją namalować - powiedział Albert. Mary i Hannah spojrzały na siebie porozumiewawczo. Mogły zabierać się do pracy. To na razie wystarczy, pomyślała Mary. O innych rzeczach, o których dowiedziała się od Cecile, opowie im kiedy indziej. Nie była do końca pewna, co myśleć o swej nowej partnerce. Wiedziała tylko, że wreszcie może zarobić pieniądze, dużo pieniędzy. A jej doświadczenia zdążyły ją nauczyć, że posiadanie pieniędzy jest najważniejsze. 34. Baronowa de Pontalba z zasady nie interesowała się kobietami. Uważała, że mężczyźni mają szersze poglądy, więcej osiągają w życiu, są bardziej oryginalni i odważni. Więcej miała z nimi wspólnego i lepiej ich rozumiała. Tak przynajmniej myślała. Kiedy jednak mały sklep w jednym z jej domów przeszedł zupełnie nieoczekiwane przeobrażenie, bardzo zaciekawiła ją Hannah Rinck. Baronowa wyobrażała sobie zawsze plac d'armes z rzędem ekskluzywnych sklepów po obu stronach, i oto nagle pojawił się pierwszy z nich. Wyrósł z niepozornego sklepiku, jak łabędź z brzydkiego kaczątka. Mógł stać się pierwszym krokiem w stronę wyznaczonego przez baronową celu, mógł przyciągnąć innych. Postanowiła zachęcić Hannah, przejmując patronat nad sklepem i wpuszczając ją do swego domu. Zaprosiła oboje Rincków na przyjęcie, które urządzała w trzecią sobotę grudnia, piętnastego. - Musisz założyć coś szczególnie pięknego, Hannah - upierała się Mary. - To będzie najbardziej omawiane przyjęcie w Nowym Orleanie, zobaczą cię wszyscy ważni mieszkańcy miasta. Jeśli się uda, przyciągnie to do nas dziesiątki nowych klientek