... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
W podnieceniu tak gwałtownie wyszarpał plastikową torbę, że przy okazji pchnął dźwignię sterującą systemem klimatyzacji w całym budynku. - Przestało szumieć... - zauważył, lekko stropiony nagłym zamilknięciem potężnej maszynerii. Kogo to obchodzi? - syknęła Jennifer, podtrzymująca przez cały czas Pinkusa. W tej samej sekundzie zza zakrętu korytarza wypadł Hawkins i pogalopował w ich stronę, ściągając w biegu wymięty płaszcz. - Jesteście! - ryknął. - Ta cholerna klatka schodowa była od zewnątrz! Wiec jak się przedostałeś? - zapytał Devereaux, wyciągając z torby ubranie dziewczyny. Zawsze noszę przy sobie mały ładunek wybuchowy. Nigdy nie •wiadomo, kiedy może się przydać. - Rzeczywiście... - wysapał potwornie zmęczony Pinkus. - wWydawało mi się, że słyszę jakąś eksplozję. - Bo słyszał pan - odparł Hawkins. - Szybko, chodźmy! - Gdzie jest damska toaleta? - zapytała Redwing. - Tam, na końcu korytarza - poinformował ją Mac, wskazując na wschód. - 275 - A męska? - zainteresował się Sam. - Znacznie bliżej, zaraz po lewej stronie. Rozbiegli się w przeciwnych kierunkach, ale nagle Jennifer stanęła jak wryta, odwróciła się i zawołała co sił w płucach: - Sam! Mogę przebrać się z tobą? Zostały tylko trzy minuty, a ja mam do przebiegnięcia dwie długości boiska! - Rety, jak ja na to czekałem! Ulicznica o platynowych włosach, wyrastających ze stalowego hełmu, wróciła do Alby'ego-Joe Scrubba i wszyscy razem udali się do męskiej toalety. Jenny weszła do kabiny, natomiast mężczyźni pozostali w głównym pomieszczeniu, aby zamienić peruki i dziwaczne przebrania na nieco bardziej cywilizowane stroje. Z wyjątkiem Jastrzębia. Na samym dnie plastikowej torby na odpadki leżał starannie złożony, uroczysty kostium Grzmiącej Głowy, wodza plemienia Wopotami. W skład tego stroju wchodził najdłuższy i najwspanialszy pióropusz, jaki widziano w Ameryce od czasów, kiedy Okeechobees powitali w miejscu, które później miało się nazywać Miami Beach, zbłąkanego farmaceutę nazwiskiem Ponce de Leon *. Mac błyskawicznie pozbył się obszarpanych spodni i brudnej koszuli, zastępując je spodniami z koźlej skóry i także skórzaną kurtką ozdobioną mnóstwem frędzli. Następnie, nie zwracając uwagi na zdumione spojrzenia Aarona i Sama, ostrożnie wsadził na głowę gigantyczny pióropusz, którego końce sięgały aż do wyłożonej kafelkami posadzki. Minutę później z kabiny wyszła Jennifer Redwing. Miała na sobie elegancką, ciemną garsonkę, w której wyglądała jak uosobienie pewnej siebie, odnoszącej sukces za sukcesem pani adwokat, ani trochę nie stremowanej perspektywą wystąpienia przed zdominowanym przez mężczyzn Sądem Najwyższym. Nie była jednak przygotowana na widok, jaki ukazał się jej oczom, w związku z czym w toalecie rozległ się przeraźliwy kobiecy wrzask. - Całkowicie się z tobą zgadzam - powiedział Devereaux. - Generale - przemówił Pinkus tonem łagodnej, lecz stanowczej perswazji. - Nie wybieramy się na paradę z okazji Święta Róż w Pasadenie. Mamy stanąć przed ciałem sędziowskim złożonym z najbardziej szanowanych i zasłużonych przedstawicieli naszego * Ponce de Leon (1460-1521) - hiszpański podróżnik, który poszukując legendarnej Fontanny Młodości przypadkiem odkrył Florydę (przyp. tłum.). 276 wymiaru sprawiedliwości, a pański strój, choć bez wątpienia wspaniały, nie wydaje się odpowiedni na tę okazję. - A cóż to za okazja, komendancie? • Doprawdy, niewielka. W grę wchodzi jedynie przyszłość plemienia Wopotami i los bardzo istotnej części ogólnonarodowego systemu obrony strategicznej. Mnie interesuje tylko ta pierwsza sprawa. Poza tym to jedyne ubranie, jakie mam. Chyba że chcecie, bym wszedł na salę jako Anonimowy Włóczęga... Właściwie, jeśli się zastanowić, to nawet niezły pomysł. Lepiej zostańmy przy pióropuszu, generale - wtrąciła się pospiesznie Jennifer. Ten wyświniony płaszcz na pewno leży jeszcze w korytarzu - ciągnął Hawkins. - Nie miał go kto znaleźć, wszyscy są na dole... Pomyślcie tylko: znękany przedstawiciel najbiedniejszych mieszkańców .tego kraju, odziany w łachmany, a może nawet skręcający się z głodu... - Mac, nie! - ryknął Sam. - Natychmiast zabraliby cię do Jastrząb zmarszczył brwi. - Całkiem możliwe - zgodził się. Iwszawiema! To miasto jest pozbawione crua Trzydzieści pięć sekund - oznajmiła Redwing, spoglądając na zegarek. - Lepiej już chodźmy. Nie wydaje mi się, żeby minuta lub dwie miały jakieś znacze-nie powiedział Aaron. - Na parterze toczy się przecież prawdziwe powstanie. Wzburzone masy szturmują barykady i w ogóle... Nie szturmują, komendancie, tylko się modlą. To spora różnica. On ma rację, Aaronie - poparł Hawkinsa Devereaux. - Niestety, to nie przemawia na naszą korzyść. Jak tylko strażnicy zorientują się, że demonstracja ma pokojowy charakter, alarm zostanie odwołany i wszyscy wrócą na stanowiska... Zdaje się, szefie, że brałeś już kiedyś udział w takich przesłuchaniach? - Trzy albo cztery razy - odparł Pinkus. - Najpierw ustala się tożsamość powodów, ich adwokatów oraz wszystkich amid curiae, którzy stawili się przed sądem, a potem przedstawia się sprawę. - Kto stoi przy drzwiach, komendancie? - Strażnik i urzędnik sądowy. - Bingo! - wrzasnął Hawkins. - Jeden z nich, a może obaj, 277 będą mieli listę z naszymi nazwiskami. Natychmiast nadadzą wiadomość przez radio, wszyscy rzucą się na nas i odciągną za kołnierze. Nigdy się tam nie dostaniemy! - Chyba pan żartuje, generale - zaprotestowała Jennifer. - To przecież Sąd Najwyższy. Nikomu nie uda się przekupić urzędników i strażników, żeby zrobili coś takiego. - Moja droga, a cóż znaczy marnych kilkaset tysięcy dolarów w porównaniu z miliardowymi długami i wysokimi stołkami w Pentagonie, Departamencie Stanu, Sprawiedliwości, a także w Kongresie i Senacie? - Mac ma rację - przyznał Sam. - Ciało jest słabe - zauważył sentencjonalnie Aaron. - W takim razie zabierajmy się stąd, do jasnej cholery! - zakończyła dyskusję dziewczyna. Cała czwórka postąpiła zgodnie z jej radą i popędziła ku ozdobnym drzwiom sali posiedzeń z największą prędkością, jaka pozwalała na zachowanie resztek godności