... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Czegoœ mi w tych wnêtrznoœciach brakuje, panie Stanis³awie... - Nie powinno nic brakowaæ, panie doktorze - zapewnia. - Ej¿e, panie Stanis³awie?! Pan, stary wróbel, mi to mówi? - Naprawdê - przysiêga. - A to byk, czy krowa? - No, krowa - mruczy niepewnie. - No wiêc krowa ma jeszcze macicê, prawda? Jako stary rzeŸnik, œwietnie pan o tym wie. Proszê mi j¹ pokazaæ... - O, Bo¿e, panie doktorze, gdzieœ mi siê zapodzia³a - wykrêca siê znowu. - Panie Stanis³awie. Niech pan ze mn¹ nie gra w ciuciubabkê, krowa zosta³a wybrakowana i ja muszê widzieæ jej macicê... - Ale to krowa wie pan czyja... - Wiem. - No, wiêc - bezradnie roz³o¿y³ rêce i wytar³ o fartuch. - Lepiej siê jej nie czepiaæ. Nie jest ona zwyczajna... 184 - Myœli pan, ¿e urodzi³a siê bez macicy?! Na czeœæ naszego I Sekretarza... -No, nie... - To niech mi pan j¹³askawie da. Bardzo prosz¹ - powiedzia³em z naciskiem. - Mo¿e jednak nie, panie doktorze? Na co nam ta wojna z sekretarzem? Pan jest tylko lekarzem. Lepiej daæ spokój. W dzisiejszych czasach... - Pan siê nie boi. Powie pan, ¿e ja panu kaza³em i musia³ pan to wykonaæ. - No dobrze. Spróbujê - westchn¹³ i po chwili przyniós³ spory pakunek. Rozwijam go, a tam panie Jaros³awie, piêkne czteromiesiêczne cielê. W tej macicy by³o. Krowa by³a cielna. Zobaczy³em to i zatar³em rêce: - Dobra nasza, panie Now³cki. O to mi sz³o. Teraz mam go w garœci! Chwyci³em to cielê, zapakowa³em i walê do komitetu partii. Wchodzê do sekretariatu i pytam: -Sekretarz jest? - Jest. Ale rozmawia ze S³upskiem, a potem wyje¿d¿a w teren. Zastêpuje go sekretarz propagandy Sikora. A sekretarz GwóŸdŸ na razie nie przyjmuje. Prosi³ nikogo do siebie nie wpuszczaæ... - Mnie wpuœci! - otwieram drzwi i wchodzê do jego gabinetu. Spojrza³ na mnie po pañsku i, odsuwaj¹c s³uchawkê od ucha, krzykn¹³: - Co tu za granda odchodzi?! Kto was tu wpuœci³?! Mam bojowe zadanie! Marsz mi st¹d! Ju¿ wyjœæ! I nie przerywaæ mi! Rozmawiam ze S³upskiem. - To œwietnie. Dajcie s³uchawkê. Ja z nim te¿ porozmawiam. - Niby o czym? - O tym - i po³o¿y³em mu cielê na biurko. Zbarania³. Szybko skoñczy³ rozmowê i po³o¿y³ s³uchawkê. - Co to? Sk¹d to macie?! - Z waszej ja³owej krowy, sekretarzu. Ty wiesz, serdeñko, czym to grozi?! Jak ja to zg³oszê do S³upska, to z twego dupska za tym biurkiem ma³o co zostanie. Wysadz¹ ciê z tego sto³ka i wsadz¹. Za tak¹ aferê miêsn¹- krymina³, kochasiu! Staniesz przed Komisj¹ do Walki z Nadu¿yciami i Szkodnictwem Gospodarczym w S³upsku. W³aœnie tam jadê... -Nie jedŸcie... - Jadê! Tyœ zg³osi³ na mnie na UB, donios³eœ o wrogim elemencie, to ja ciê za³atwiê tym cielêciem. I bêdziemy kwita. Nie mog³eœ mi dostarczyæ lepszej bomby pod swój ty³ek - potrz¹sn¹³em mu cielêciem nad biurkiem, tak jak on mi wygra¿a³ piêœci¹ pod nosem. -Nie rób mi pan tego, doktorze! Ja mam rodzinê, dzieci - zacz¹³ skomleæ i b³agaæ o litoœæ... - Dobrze. Nie zrobiê - odpar³em. - Ale umowa. Ja cielê wk³adam do s³oja i konserwujê. Nigdzie go nie zg³aszam. Pod warunkiem, ¿e ty raz na zawsze odpieprzysz siê ode mnie. I przestaniesz mi zatruwaæ ¿ycie. Nie istniejemy dla siebie. Rozumiesz? Ty dla mnie, ja dla ciebie. Dzia³amy obok. Jak zobaczê, ¿e próbujesz judziæ i szczuæ, nie ma spokoju! Cielê czeka w s³oju. Rozumiesz?! - Rozumie. 185 - Umowa stoi? - Stoi. - To czeœæ pracy i ku chwale ojczyzny! - zgarn¹³em ciele, z biurka i wyszed³em z gabinetu. Odt¹d mia³em œwiêty spokój i bycze ¿ycie. Drugi „œwiecznik" zgas³... - Móg³ coœ robiæ, by zniszczyæ dowód rzeczowy... - E, nie. To by³ prosty ch³opek. Ba³ siê. Tak ¿e nudno w Potêgowie nie by³o. O, nie. I sporo radoœci. Przy ogólnym braku wszystkiego ka¿da rzecz cieszy³a. Raz odwiedzi³ mnie in¿ynier Henryk Gauze... - Ten, co odwozi³ odnaleziony pomnik Chrystusa Króla do Warszawy? I tak lubi³ pañski ba³ak?! -Ten sam. ZaprzyjaŸniliœmy siê bardzo i czêsto odwiedzaliœmy siê wzajemnie. On mieszka³ w Bytomiu. Nawet pamiêtam jego adres: ulica Wieczorka 40, a jak¿e! Zaprowadzi³em go zaraz na obiad do naszej gospody. To by³ czas dni bezmiêsnych i kartek, ale w naszej sto³ówce przyzak³adowej miêsa nie brakowa³o... - Wybrakowa³ je towarzysz GwóŸdŸ... - Tak jest