... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Fedra Tezeja hołdem szczyci się daremnie: Co do mnie, jam dumniejsza, i wstręt budzi we mnie Przyjmować czucia w przygód tysiącu wytarte I wchodzić w bramy serca ze wszech stron otwarte. Ale poniżyć hardość dotąd nie zwalczoną, Rzucić zarzewie cierpień w zbyt nieczułe łono, Skuć jeńca, co się własnym pętom swym dziwuje I w jarzmie, które wstrząsa, wraz słodycz znajduje. To rozkosz zdolna serce napoić do syta! Herakles mniej obronny był od Hipolita: Częściej pobity, mniej w swym oporze wytrwały, Oczom, co go uwiodły, mniej przyrzekał chwały. Lecz, ach, gdzież mnie ponosi nadzieja tak słodka! Me serce się z oporem aż zbyt srogim spotka; Usłyszysz, jak niedługo może, nieszczęśnica, Zapłaczę na tę dumę, co dziś mnie zachwyca. On miałby mnie pokochać! I za cóż bogowie Mieliby zesłać tyle... ISMENA On sam ci to powie: Idzie tu. SCENA DRUGA H i p o l i t, A r y c j a, I s m e n a HIPOLIT Nim odjadę, pozwól, pani, jeszcze, 327 Iż nowe losy twoje sam ci tu obwieszczę. Ojciec nie żyje. Słuszną nękane obawą, Serce me dawno o tym wnosić miało prawo. Śmierć jedynie, rwąc pasmo czynów i zasługi, Mogła go oczom świata skryć na czas tak długi. Parkom okrutnym bogi nareszcie wydały Tego, co Alcydowej był następcą chwały, Przydomek ten, pomimo waszej nieprzyjaźni, Sądzę, iż uszu twoich, pani, nie podrażni. Jedno mnie krzepi dzisiaj w żałosnej mej doli: Mogę cię zwolnić wreszcie z surowej niewoli, Cofam prawo, co zawsze wstrętnym mi się zdało. Sercem swym i osobą władać możesz śmiało, I w Trezenie, co mnie dziś w dziedzictwie przypada, Ziemi niegdyś Piteja, mojego naddziada, Której władztwo mi wydrzeć chciałby ktoś daremnie. Jesteś wolną, ach, może wolniejszą ode mnie. ARYCJA Zawstydzasz mnie, o książę, nadmiarem dobroci; Lecz łaska, co wolnością przyszły los mój złoci, Nakłada na mnie, bardziej niźli sam pan mniema, Więzy surowe, z których ratunku już nie ma. HIPOLIT Ateny, króla w świeżej szukając żałobie, Mówią o synu Fedry, o mnie i o tobie. ARYCJA O mnie? HIPOLIT Wiem dobrze, jako - mimo ojca zgonu - Zbyt pyszne prawo zda się bronić mi dziś tronu: Matki ród cudzoziemski mnie odeń oddala. Lecz gdybym tylko brata miał w tym za rywala, W poczuciu mej słuszności umiałbym, zaiste, Nad ustaw kaprys przeprzeć me prawo wieczyste. Wzgląd godniejszy postąpić mi każe inaczej: Ustępuję ci, pani, lub zwracam ci raczej To berło, które niegdyś dziady twe dostały Z rąk poczętego z Ziemi praojca ich chwały, Później zaś egejskiemu przypadło plemieniu. Ateny, wdzięczne ojca mojego ramieniu, Uznały moc, zarówno wspaniałą, jak zacną, I braci twych nieszczęsnych zapomniały łacno. Ciebie wzywają, pani, dziś ateńskie grody; Dosyć już wycierpiały od długiej niezgody, Dosyć długo krwi waszej ofiary straszliwe Tę, co krwi tej macierzą, oblewały niwę. 328 Trezena mnie uznała. Kreteńska równina To dziedzictwo dość świetne wszak dla Fedry syna. Attyka twoją. Jadę zdobyć ci koronę, Dla ciebie łącząc głosy, dzisiaj rozdwojone. ARYCJA Zaiste, dziw mnie chwyta, a razem obawa, Czy to, co słyszę, sen-li to zwodny czy jawa? Nie śnież ja? Mogęż wierzyć? Jakim dziwnym czarem, Jaki bóg łono twoje natchnął tym zamiarem? Jak słusznie chwała twoja wszędzie się rozlega! O ileż rzeczywistość nad sławę wybiega! Ty sam dla mnie wyrzekasz się jawnej korzyści! Nie dość już, że nie żywisz ku mnie nienawiści I żeś, wbrew głosom tylu, nie chciał we mnie widzieć Wroga swego... HIPOLIT Ja, pani, ciebie nienawidzieć? Jak bądź me serce dumą głośną w świecie płonie, Czyli mniemasz, iż potwór nosił mnie w swym łonie? Jakaż sroga zaciekłość, jakiż gniew wytrwały, Na twój widok by, pani, zmięknąć nie zdołały? Mogłemż zostać nieczuły na czar nieodparty... ARYCJA Jak to, panie!... HIPOLIT Zbyt jawnie odkryłem me karty; Rozum, statek w szaleństwo się nagłe przemienia: Lecz skoro raz przerwałem pieczęcie milczenia, Trzeba iść dalej, pani, trzeba ci objawić To, czego dłużej w sobie nie zdołam już trawić. Stoi oto przed tobą książę nieszczęśliwy, Nazbyt płochej hardości przykład żałośliwy. Ja, co przeciw miłości władztwu zbuntowany, Długo lżyłem szyderstwem moc jej i kajdany, Co na rozbitków biednych zbladło patrząc lice Z suchegom lądu śledził srogie nawałnice, Dzisiaj, prawa wspólnego losem na łup zdany, Ku jakimż burzom pędzę, podróżnik zbłąkany! Jedna chwila skruszyła mą dumę zuchwałą: To serce, wprzód tak pyszne, wreszcie się poddało. Od pół roku już, wstydu pełen i rozpaczy, Wlokąc grot, co mą drogę krwawym śladem znaczy, Klnąc ciebie, pani, siebie, daremnie się bronię: Gdyś blisko jest, uchodzę, gdyś daleko, gonię. W głębi lasów twój powab w trop ściga me kroki, I jasnego dnia światło, i nocy pomroki - 329 Wszystko mym oczom obraz twój przemożny kryśli, Tobie na łup wydając wszystkie moje myśli. Ja sam, biedny wędrowiec, zgubiwszy mą drogę, Szukam siebie na próżno i znaleźć nie mogę. Łuk, dziryt, rydwan, wszystko mi dzisiaj niemiłem; Neptuna dawnych nauk do szczętu wyzbyłem, Westchnienia me wstrząsają jeno leśną ciszą, A rumaki bezczynne mych wołań nie słyszą. Być może, że ten obraz tak dzikich płomieni Rumieńcem za twe dzieło lica twe ocieni: Serca ofiary wyraz, zaiste, zbyt gruby! Jak mało gładki więzień dla kaźni tak lubej! Lecz tym droższy nad takim tryumf przeciwnikiem: Pomyśl, że obcym dla cię przemawiam językiem, I nie odtrącaj, mimo słów niesfornych wątek, Ogniów, co z ciebie jednej mogły wziąć początek. SCENA TRZECIA H i p o l i t, A r y c j a, T e r a m e n e s, I s m e n a TERAMENES Panie, królowa idzie; niebawem tu stanie. Szuka ciebie. HIPOLIT Mnie? TERAMENES Nie wiem. jakie jej żądanie: To jeno, com usłyszał, powtórzyć ci mogę: Fedra chce mówić z tobą, zanim ruszysz w drogę. HIPOLIT Fedra! Co ja jej powiem! Czyżby była zdolna... ARYCJA Panie, odmawiać prośbie takiej ci nie wolno I mimo iż niechęci jej świadom ku sobie, Winien jesteś wzgląd jakiś tak świeżej żałobie. HIPOLIT Odchodzisz! Mam więc jechać, obawą miotany, Czym nic zranił piękności nazbyt ubóstwianej! Nie wiem, czyli ten płomień, zaledwie rozbłysły... 330 ARYCJA Jedź, książę, i spełń swoje szlachetne zamysły: Spraw, niech się przed swą panią lud Aten pokłoni. Wszystkie dary gotowam przyjąć z twojej dłoni, Lecz z darów tych, pomimo wdzięczność mą tak żywą, Nie korona mnie czyni najbardziej szczęśliwą. SCENA CZWARTA H i p o l i t, T e r a m e n es HIPOLIT Czy okręt już pod żaglem?... Lecz oto królowa... Spiesz, niechaj do odjazdu łódź będzie gotowa. Daj sygnał, spiesz, rozkazuj i powrotem żwawem Chciej mnie z przykrej rozmowy wyzwolić niebawem. SCENA PIĄTA F e d r a, H i p o l i t, E n o n a FEDRA do E n on y, w głębi Oto on; krew mi wszystka do serca spłynęła