... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
W zamian za siedmiu włoskich starych mistrzów i parę innych objets d’art* [Objets d’art (fr.) - dzieła sztuki.] Goring oddał dziewięć obrazów skradzionych z Jeu de Paume, pośród nich van Gogha, Degasa, Cezanne’a, Renoira i Moneta. Zrabowano je z żydowskich galerii i kolekcji. Goring dokonał kilku podobnych wymian z marszandami szwajcarskimi. - Opowiedz mi o wątku szwajcarskim. - Dzięki neutralności państwa marszandzi i kolekcjonerzy ze Szwajcarii zyskali niezwykłą możliwość zbicia majątku na grabieży Paryża. Szwajcarzy mogli przemieszczać się niemal po całej Europie, a frank szwajcarski był jedyną walutą akceptowaną przez wszystkie kraje na świecie. Poza tym należy pamiętać o tym, że miasta takie jak Zurych potężnie się wzbogaciły na kolaboracji z Hitlerem. W Paryżu kupowano zrabowane arcydzieła, lecz potem kierowano je do Zurychu, Lucerny i Genewy. - Między innymi po to, aby je ukryć? - Rzecz jasna. Prawo tajemnicy bankowej sprawiło, że Szwajcaria stała się naturalnym miejscem zwózki skradzionych dzieł sztuki. Sprzyjały temu również prawa dotyczące przejmowania przedmiotów pochodzących z rabunku. - Możesz mi przybliżyć te prawa? - To prawdziwy majstersztyk, przesiąknięty szwajcarską hipokryzją. Przykładowo: jeśli ktoś w dobrej wierze wejdzie w posiadanie jakiegoś przedmiotu, a ten będzie pochodził z kradzieży, wówczas po pięciu latach od chwili nabycia przedmiot staje się prawowitą własnością nabywcy. - Niesłychanie wygodne prawo. - Zaraz, to nie koniec. Jeśli marszand nabędzie kradzione dzieło sztuki, na prawowitym właścicielu ciąży obowiązek wypłacenia marszandowi rekompensaty w wysokości równej cenie dzieła, o ile właściciel zamierza domagać się zwrócenia mu jego własnego obrazu. - A zatem szwajcarscy marszandzi i kolekcjonerzy mogli kupować kradzione prace bez obawy, że naruszają prawo lub że grozi im utrata pieniędzy? - Właśnie tak. - A co się stało po wojnie? - Alianci skierowali do Szwajcarii eksperta w dziedzinie dzieł sztuki, Douglasa Coopera, który miał ustalić prawdę o skali kradzieży. Cooper dowiódł, że podczas wojny setki, jeśli nie tysiące zrabowanych arcydzieł trafiło w ręce szwajcarskie. Twierdził, że wiele z nich ukryto w skarbcach banków i strzeżonych magazynach. Paul Rosenberg pojechał do Szwajcarii, aby na miejscu osobiście zapoznać się z sytuacją. W jednej z galerii w Zurychu zaproponowano mu kupno Matisse’a skradzionego z jego własnej kolekcji. - Interesujące - przyznał Gabriel. - A co na to władze Szwajcarii? - Aliantów zapewniono, że rząd nawiąże z nimi współpracę w trakcie czynności dochodzeniowych. Ponadto Szwajcarzy obiecali, że zamrożą wszystkie aktywa niemieckie, które pojawiły się w ich kraju podczas wojny, a dodatkowo przeprowadzą ogólnopaństwowy spis wszystkich takich aktywów. Żadnego z tych zobowiązań nie dotrzymano. Douglas Cooper zaproponował, żeby cofać licencje marszandom handlującym zrabowanymi dziełami sztuki. Władze Szwajcarii odrzuciły jego sugestię. Niedługo potem Szwajcarska Federacja Handlu Dziełami Sztuki nakazała swoim członkom, by nie współpracowali z Cooperem. Krótko mówiąc, szwajcarski rząd zrobił to, co zawsze. Ukrył swoje firmy i obywateli przed oczyma cudzoziemców. - Czy marszandzi, tacy jak na przykład Paul Rosenberg, podejmowali próby odzyskania swojej własności na drodze sądowej? - Kilku skierowało sprawy do sądu, lecz spotkali się z ogromnymi trudnościami proceduralnymi. Szwajcarzy znacznie opóźniają tego typu rozprawy, dodatkowo żądając od cudzoziemców sporych pieniędzy za ich prowadzenie. W ten sposób chronią własnych obywateli. W ostateczności zwykle ustalano, że obywatele szwajcarscy nabywali określone dzieła sztuki w dobrej wierze. Poza tym musisz pamiętać, że najwięcej prac naziści ukradli w 1940 roku. A w roku 1945, zgodnie z zasadą przejęcia praw do kradzionego przedmiotu po pięciu latach od wejścia w jego posiadanie, prawowici właściciele nie mogli już się domagać przekazania im ich własności. W rezultacie większość powodów opuszczała sądy z pustymi rękami. - Jak myślisz, czy jakieś zrabowane dzieła sztuki wciąż znajdują się w Szwajcarii? - Sądzę, że bardzo dużo. Z tego, co od ciebie usłyszałem, wnioskuję, że część skradzionych obrazów pozostaje w rękach Augustusa Rolfego. - Już nie. Isherwood dopił wino i zapatrzył się w ogień. - Chyba nadszedł czas, abyś ty mi coś wyjaśnił, Gabriel. Opowiedz mi wszystko po kolei. I tym razem powstrzymaj się od kłamstw. Jestem za stary, żeby mnie wpuszczać w maliny. Deszcz wciąż padał. Wracając do galerii, schronili się pod parasolem Isherwooda, niczym żałobnicy w kondukcie. Wcześniej Gabriel opowiedział Isherwoodowi o wszystkim: począwszy od znalezienia ciała Rolfego, a na wybuchu w galerii Wernera Mullera w Paryżu skończywszy. Isherwood uraczył się dodatkowymi dwoma kieliszkami medoca, a jego lekko niepewny krok wskazywał, że alkohol zrobił swoje. - Shamron... - sotto voce* [Sotto voce (wł.) - półgłosem, cicho.] burknął Isherwood, a w jego tonie zabrzmiała pogarda. - Powinienem był się domyślić, że ten sukinsyn ma coś wspólnego z całą sprawą. Sądziłem, że wreszcie posłali go na zieloną trawkę. - Zawsze się znajdzie powód, aby go przywrócić na stanowisko. - Podobno Anna Rolfe to prawdziwa diwa. - Nieźle sobie radzi. - Jeśli mogę służyć ci radą, mój drogi, zawsze zakładaj, że ona wie więcej o swoim ojcu i jego kolekcji, niż raczy ci przekazywać. Córki zwykle chronią ojców wszelkimi sposobami, nawet jeżeli uważają ich za skończonych drani. - Wezmę to pod uwagę. - Niewykluczone, że chodzi o zwykłą kradzież dzieł sztuki. - Zostawili Rafaela, a potem wysadzili galerię należącą do człowieka, który zajmował się kolekcją Rolfego. Nie sądzę, żeby to były zwykłe zdarzenia. - Punkt dla ciebie - przyznał Isherwood. - W tej całej pogmatwanej sprawie możesz wierzyć chyba tylko obrazom. - Z przykrością muszę cię oświecić, Julian, ale one naprawdę nie potrafią mówić. Zresztą kolekcja znikła. - Obrazy nie potrafią mówić, lecz ich pochodzenie daje do myślenia. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Augustus Rolfe traktował swoje zbiory bardzo poważnie