... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Znów zagadki? - Nikita nie mia³ zamiaru k³óciæ siê z. Tol¹ i jego pytania mia³y charakter raczej retoryczny, gdy¿ wiedzia³, ¿e tak czy inaczej Takeda odpowie tylko wtedy, gdy zechce. - Kim s¹ oni? - SS - bez cienia uœmiechu odpar³ Japoñczyk. - Ju¿ ci mówi³em, ¿e to skrót od s³ów „s³udzy szatana". Choæ trudno powiedzieæ, kto jest bardziej niebezpieczny: oni, czy esesmani z czasów wojny. Mam tu na myœli napastników w plamistych kombinezonach. - Aha... - Nikita zmarszczy³ siê, nie mia³ jednak ochoty kpiæ z Takedy. - Czyli, twoim zdaniem, zostawili oni tê -jak j¹ tam nazwa³eœ? - pieczêæ z³a? I w³aœnie dlatego mi dzisiaj obili mordê? - Nie jestem przekonany, czy dzisiejszy incydent zosta³ przez ni¹ sprowokowany, nie wykluczam jednak takiej mo¿liwoœci. Zobaczy³eœ coœ, czego nie powinieneœ by³ widzieæ i nie mogli siê nie zabezpieczyæ. - W takim razie, kto mi dzisiaj pomóg³? Czeka? NKWD? KGB? Milczysz? Moim zdaniem wszystko to jedna wielka bzdu- ra! Poza tym ich herszt, tam w parku, mi nie uwierzy³. - Naprawdê? Nie wspomina³eœ mi o tym - Suchow nie mia³ ochoty wszystkiego wyjawiæ, wstydzi³ siê i by³o mu przykro, s³owa „spadochroniarza" charakteryzowa³y go z nie najlepszej strony, Takeda nigdy nie wyœmiewa³ jednak s³aboœci innych. - Powiedzia³ coœ w rodzaju: „Jesteœ za s³aby. Nie nadajesz siê do Drogi. Umrzesz". Jak dla mnie, pe³na abrakadabra. Co to Wirus mroku 47 za droga i dlaczego siê do niej nie nadajê, pozostaje dla mnie tajemnic¹. Mo¿e mi to wyjaœnisz? - Byæ mo¿e. Jednak nie dzisiaj. - Mówisz powa¿nie? - Nikita w zdumieniu oderwa³ siê od oparcia kanapy. - Wiesz, o co w tym chodzi? To zdanie te¿ ma jakieœ' znaczenie?! - To zdanie ma przera¿aj¹ce znaczenie! I niestety wszystko jest w nim prawd¹. I to, ¿e jesteœ'jeszcze za s³aby, ¿e nie jesteœ' stworzony do Drogi i ¿e umrzesz. Jeœli bêdziesz próbowa³ zmie- niæ stan rzeczy. Choæ... mo¿e wcale nie niestety, a na szczês'cie? Bo przecie¿ nigdzie siê nie wybierasz i nie zamierzasz zmieniaæ stylu ¿ycia? - A z jakiej racji mia³bym cos' zmieniaæ?! - wybuchn¹³ Suchow, ale poczu³ uk³ucie bólu w potylicê i zmarszczy³ siê. - Do diab³a, o co tu chodzi, Tola? Mo¿e wyjaœnisz mi w koñcu wszystko po ludzku? - Nie dzisiaj. - Takeda wsta³. - Dopóki nie bêdê mia³ do- wodów... za albo przeciw. Jeœli mam racjê, wpl¹ta³eœ siê w wy- j¹tkowo paskudn¹ historiê i bêdzie nies³ychanie ciê¿ko siê z niej wykaraskaæ. Jeœli zaœ nie... - Japoñczyk siê uœmiechn¹³. - Jak nie, to nie, jak powiadaj¹. Jeszcze raz jednak chcê ciê prosiæ, byœ by³ ostro¿niejszy we wszystkim, co robisz, szczególnie na treningach, w teatrze i w œrodkach transportu. Wystrzegaj siê przypadkowych znajomoœci i nie mieszaj w konflikty, które ciê osobiœcie nie dotycz¹. OK? Nikita z ciekawoœci¹ wpatrywa³ siê w twarz przyjaciela, która sta³a siê nagle twarda, napiêta i obca. - Psychozwiad, powiadasz? - Takeda nie uœmiechn¹³ siê w odpowiedzi. - Psychozwiad. - Pieczêæ z³a? - Albo „Œlad z³a", do wyboru. Nie uœmiechaj siê, mo¿e mieæ bardzo powa¿ne konsekwencje, w³¹cznie ze skutkiem œmiertel- nym. Odrobinê cierpliwoœci, wszystko ci wyjaœniê... jeœli bêdzie taka potrzeba. W chwili obecnej, im mniej wiesz, tym lepiej dla 48 Wasilij Go³owa czew ciebie. Pamiêtaj jednak: wtedy w parku zginê³y dwie osoby. Dwie, rozumiesz? Pamiêtasz eksplozje i huki? Zabijali wówczas tego pierwszego, jeszcze przed staruszkiem. Jeden cz³owiek to ostrze- ¿enie, dwóch to ju¿ inwazja. Nie daj Bo¿e, byœ znalaz³ siê w polu wzmo¿onego zainteresowania pewnych... powiedzmy, ciemnych si³. Choæ pierwszy krok ju¿ niestety zrobili. - Takeda wskaza³ na rêkê Nikity z ciemniej¹c¹ gwiazd¹ „oparzenia". Do jutra. Kit. Radzi³bym ci mimo wszystko zaj¹æ siê sztukami walki, kung-fu czy aikido; w przysz³oœci mo¿e siê to bardzo przydaæ. Rozleg³o siê klas'niêcie d³oni o d³oñ i Takeda wyszed³. Su- chow nie zd¹¿y³ jednak zag³êbiæ siê w analizê ich rozmowy, gdy w przedpokoju rozleg³ siê dzwonek do drzwi