... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
223 — Na miły Bóg! — żachnął się. — Co ma znaczyć ta osobista wendeta przeciwko Williamowi? — Boję się go — odpowiedział Donal. — Zostaw go w spokoju, a i on z pewnoŚcią da ci spokój. Ma inne sprawy na głowie. — Galt urwał, wetknął fajkę do ust i mocno przygryzł cybuch. — Obawiam się — powiedział Donal ze smutkiem — że są ludzie między gwiazdami, którzy nie zamierzają zostawić siebie nawzajem w spokoju. — Wyprostował się w fotelu. — Więc zwolni mnie pan? — Nie będę zatrzymywał nikogo wbrew jego woli — burknął marszałek. — Chyba że sytuacja byłaby krytyczna. Dokąd masz zamiar się udać? —Mam parę propozycji—odparł Donal.—Ale myŚlałem o przyjęciu oferty Rady Zjednoczonych KoŚciołów na Harmonii i Zjednoczeniu. Starszy KoŚcioła obiecał mi stanowisko głównodowodzącego wojsk obu Zaprzyjaźnionych. — Starszy Bright? Usunął wszystkich dowódców, którzy mieli w sobie iskrę niezale żnoŚci. 224 —Wiem—powiedział Donal.—I dlatego spodziewam się tym mocniej zajaŚnieć. To powinno pomóc mi utrwalić swoją reputację. — Do. . . — zamierzał zakląć Galt. —Ciągle myŚlisz, nieprawdaż? — Chyba ma pan rację — stwierdził Donal niezbyt wesoło. —Taki się urodziłem. pokój, wcisnął guzik. Głównodowodzący Adiutant podszedł do biurka Donala, stukając obcasami wysokich czarnych butów po posadzce przestronnego gabinetu Kwatery Głównej na Harmonii. —Specjalna, pilna i prywatna, sir.—Położył na biurku taŚmę z niebieską pieczęcią. — Dziękuję — powiedział Donal i odprawił go gestem ręki. Złamał pieczęć na taŚmie, umieŚcił ją w urządzeniu stojącym na biurku i poczekawszy, aż adiutant opuŚci Z głoŚnika dobiegł niski głos ojca: 226 „Donalu, mój synu. . . UcieszyliŚmy się z twojej ostatniej taŚmy i twoich sukcesów. W ciągu pięciu ostatnich pokoleń nikt w rodzinie nie dokonał tak wiele w tak krótkim czasie. JesteŚmy wszyscy szczęŚliwi, modlimy się za ciebie i czekamy na wiadomoŚci. Zwracam się jednak teraz do ciebie z powodu nieszczęŚcia. Twój wuj, Kensie, pewnej nocy ponad miesiąc temu został zamordowany w zaułkach Blauvain na St. Marie przez miejscową antyrządową grupę terrorystyczną. Ianowi, który był oficerem w tej samej jednostce, udało się później odkryć w jakiejŚ uliczce siedzibę owej grupy i własnymi rękami zabić trzech terrorystów. To jednak nie przywróci Kensiemu życia. Był ulubieńcem nas wszystkich i jesteŚmy wstrząŚnięci jego Śmiercią. Obecnie jednak to Ian stanowi przyczynę naszej troski. Przywiózł do domu ciało Kensiego, odmawiając pochowania go na St. Marie, i jest tu z nami od kilku tygodni. Wiesz, że zawsze był ponurego usposobienia, podczas gdy Kensie zdawał się mieć w sobie dwa razy więcej pogody i radoŚci niż przeciętny człowiek. Twoja matka mówi, że jest teraz tak, jakby Ian utracił swojego anioła stróża i został wydany na pastwę złych mocy, które zawsze miały na niego taki wpływ. 227 Nie mówi tego, oczywiŚcie, w ten sposób. Przemawia przez nią kobieta i Maranka. . . ale przeżyłem z nią trzydzieŚci dwa lata i zdaję sobie sprawę, że ona lepiej ode mnie potrafi wejrzeć w duszę drugiego człowieka.Wpewnym stopniu odziedziczyłeŚ po niej ten dar, Donalu. Może więc lepiej zrozumiesz, co ona ma na myŚli. Tak czy inaczej, to na jej nalegania wysyłam ci tę wiadomoŚć, chociaż i tak opowiedziałbym ci o Śmierci Kensiego. Jak wiesz, zawsze uważałem, że członkowie najbliższej rodziny nie powinni służyć w tej samej jednostce lub garnizonie, żeby uczucia rodzinne nie wpływały na wypełnianie obowiązków zawodowych. Ale twoja matka uważa, że Ian nie może siedzieć tu, tak jak teraz, w posępnym milczeniu, lecz musi znowu znaleźć się w akcji. I prosi mnie, żebym zapytał ciebie, czy nie znalazłbyŚ dla niego miejsca w swoim sztabie, gdzie będziesz mógł mieć na niego oko. Wiem, że dla was obu będzie to trudna sytuacja, gdyż Ian zostanie twoim podkomendnym, ale matka uważa, że obecnie byłoby to najlepsze wyjŚcie. Ian nie wyraził ochoty na powrót do aktywnego życia, ale posłuchałby mnie, gdybym porozmawiał z nim jako głowa rodziny. Twojemu bratu Morowi dobrze wiedzie 228 się na Wenus; dostał ostatnio awans na komendanta. Matka namawia cię, żebyŚ napisał do niego, niezależnie od tego, czy on pisze, gdyż — mimo że jest starszy — może wahać się przed napisaniem do ciebie bez konkretnego powodu, biorąc pod uwagę, ile osiągnąłeŚ w tak krótkim czasie. Kochamy cię. Eachan”. Szpula widoczna przez przezroczystą osłonę przestała się obracać. Echo głosu Eachana Khana Graeme’a zanikło między szarymi Ścianami gabinetu. Donal siedział bez ruchu za biurkiem, na nic nie patrząc i wspominając Kensiego. Kiedy tak siedział, wydało mu się dziwne, że może sobie przypomnieć tak niewiele konkretnych zdarzeń. Widział swoje dzieciństwo przepełnione obecnoŚcią uŚmiechniętego wuja. . . a przecież Kensie nie bywał w domu zbyt często. Donalowi wydawało się, że będzie pamiętał poszczególne wyjazdy i przyjazdy Kensiego, ale zamiast tego we wspomnieniach utkwiła mu raczej jego wszechobecnoŚ ć, jakby jasnoŚ ć wypełniająca cały dom. 229 Donal westchnął. Wyglądało na to, że systematycznie gromadzi wokół siebie ludzi. Najpierw Lee. Potem, kiedy opuszczał Freilandię, el Man z pokrytą bliznami twarzą zapytał, czy może mu towarzyszyć. A teraz Ian. Cóż, Ian był dobrym oficerem, niezale żnie od urazu, jaki spowodowała w nim Śmierć brata bliźniaka