... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- yle si czujesz? Co ci jest? - Nic mi nie jest, przepraszam, |e pani obudziBam, ale niech mi pani powie, do kogo mam si zwróci, |eby przyjli mnie tam do pomocy. I czy mog powiedzie, |e pani mnie przysBaBa? - Nigdzie ciebie nie posyBam, co ty mówisz, Halszko! Jeste[ na to wszystko za mBoda. - Na pewno s tam mBodsze ode mnie. Franka nie odpowiedziaBa, widocznie byBy. - Babcia nigdy ci na to nie pozwoli. - Nie bd babci pytaBa, siB nikt mnie tu nie zatrzyma, je|eli nie bd mogBa by tam, gdzie jest pani, znajd jaki[ inny szpital. Mam dosy tego siedzenia z zaBo|onymi rkoma, ja te| chc co[ robi i koniec. To przecie| jest wojna, a nie lekcja taDca, nie mog jak gBupia siedzie pod [cian i czeka, czy w koDcu kto[ zaprosi mnie do walca, czy nie. Tak powiedziaBa. Z babci poszBo jej trudniej. WBa[ciwie poszBo zle, bo babcia postawiBa warunek, |e Halszka bez przerwy bdzie obok Franki. 56 - Nie mog ci tego zapewni! - zdenerwowaBa si Franka, kiedy Halszka przyszBa z tym do niej. - Ja naprawd nie bd miaBa czasu na rozgldanie si dookoBa i pilnowanie, czy jeste[ w pobli|u! - Sama bd si pilnowaBa. Babcia chodziBa po pokoju i nerwowo tarBa dBonie, dawno nie byBa u fryzjera, dBugie wBosy, zawsze starannie upite w misterny kok, teraz byBy niedbale splecione w siwy warkoczyk le|cy na plecach. SBuchajc Halszki, moja mama przykBadaBa tylko rce do skroni i powtarzaBa: - Nie! Nie, nie! Nie mo|emy zgodzi si na to szaleDstwo! Nie, nie, nie! Mowy nie ma!. - Mamo, ja postanowiBam. Halszka postanowiBa. My[l teraz, |e albo tak nagle dorosBa, albo chciaBa dorówna France, która jej imponowaBa i której wtedy nie lubiBa, ale z caB pewno[ci nie zrobiBa tego, |eby przypodoba si Bronkowi, bo w tym czasie on szedB po nikomu niepotrzebnej drodze na wschód i nie wiedziaB o niczym. Jeszcze tego samego dnia Halszka zgBosiBa si do pomocy w szpitalu. Po paru dniach Franka powiedziaBa babci, |e ona radzi sobie doskonale i wszyscy j chwal. ZrobiBo mi si wstyd, |e tylko ja siedz w Bazience i czytam kotu, wic wyszBam stamtd i postanowiBam jako[ zasBoni pozbawione szyb okna. ZawiesiBam je kocami, które gwozdziami przybiBam do framug, a ka|de przypadkowe uderzenie mBotkiem w palec traktowaBam jako swój osobisty udziaB w wojnie. W wolnych chwilach w naszym przedpokoju sypiaBy teraz we dwie, Franka i Halszka