... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Gdzie są teraz te wasze Czarne Kule? Aa, zamieniły się w powietrze? Cudownie. Tylko, czy nie jest to właściwa pora, żeby zwrócić się do dobrego psychiatry? — Pan rzeczywiście wie wszystko — po chwili milczenia powiedział Wasin. — Wątpię, czy usłyszy pan ode mnie coś nowego. — Ależ dlaczego? — skrzywił się Zamojski. — Przecież pan jest naocznym świadkiem. W opublikowanych raportach zbyt wiele pozostawia się w podtekście. — Rzeczywiście — zgodził się Wasin. — Lecz po co ma pan wiedzieć to, co nie trafiło do raportów? — Mam hipotezę — wyjaśnił Zamojski. — Wiele mi ona wyjaśnia, lecz brak jeszcze pewnych faktów. Nie wiem, jak się do nich dokopać. Weźmy metamorfozę. Zwiadowcy piszą skromnie: początkowo Kul było wiele, potem nie pozostała żadna. A przecież powinno ich być mnóstwo, skoro były w stanie zmieniać charakter planety! — Tak — potwierdził Wasin. — W fazie zerowej Czarne Kule pokrywają planetę całkowicie. Łatwo daje się ocenić grubość warstwy. Przy metamorfozie Czarne Kule zamieniają się w powietrze. Słup powietrza o pojedynczym przekroju na planecie typu Ziemi czy Elionu waży około kilograma. Jeśli wziąć pod uwagę, że gęstość Czarnej Kuli wynosi przykładowo dwadzieścia, to grubość warstwy powinna osiągać granicę metra. I tak też jest faktycznie. — A potem wszystkie znikają? — Tak. Niekiedy trudno jest znaleźć nawet jedną jedyną Kulę. — A co z tą ostatnią Kulą? — zapytał Zamojski. — W raportach mówi się o niej, jak o czymś zupełnie naturalnym. „Przebywałem na planecie jeszcze tydzień. Zatrzymały mnie poszukiwania Czarnej Kuli”. Właściwie, do czego ona służy? — Jak to do czego? — nie zrozumiał Wasin. — Żeby szukać następnej planety. — Przepraszam, ale pan już ma jedną Kulę. Tę, z którą pan przyleciał. — Nie — Wasin uśmiechnął się. — Kiedy znajduję czarną planetę, zostawiam tam Kulę. — Dlaczego? — Jest już niepotrzebna. Zrobiła swoje. — Czyżby Kula mogła doprowadzić tylko do jednej planety? — Tak. Później Kula traci moc. — Dlaczego? — Nikt tego nie wie. Ale tak już jest. — Rozumiem — powiedział Zamojski. — Kula naprowadza pana na czarną planetę. Pan wysiada, wyrzuca swoją Kulę, która już straciła moc, i czeka na metamorfozę. Kiedy Kule znikają, pan zaczyna szukać, za tydzień znajduje pan nową Kulę i odlatuje z nią na poszukiwanie nowej planety. Czy tak? Zbyt logiczne to nie jest. — Nikt nie oczekuje na planecie metamorfozy — wyjaśnił Wasin. — Nie wiadomo, ile to może potrwać. Po odkryciu czarnej planety zwiadowca odlatuje i wraca za jakieś sześć — osiem miesięcy, po powstaniu atmosfery. — Ale zostawia Kulę na planecie? — Tak. — A co się stanie, jeśli jej nie zostawi? — Nic — powiedział Wasin. — Atmosfera nie powstanie. — Aż tak? — Tak — potwierdził Wasin. — To już sprawdzano. Można czekać kilka lat z rzędu, ale, póki Kula jest na statku, metamorfoza nie zachodzi. Milczeli chwilę. — Tak — powiedział potem Zamojski. — Ale dlaczego zwiadowca, pozostawiwszy Kulę, nie zabiera od razu innej? — Kuli nie da się oderwać od podłoża — wyjaśnił Wasin. — Czarne Kule bardzo silnie się przyciągają. — Jak to wygląda w liczbach? — Liczb nie ma. Nikomu nie udało się oderwać Kuli. Ani rękoma, ani manipulatorem. — A w laboratorium? — Znam tylko jeden przypadek, kiedy w ręce uczonych trafiły od razu dwie — powiedział Wasin. — Zwiadowca bardzo sobie ceni Kulę i niechętnie oddaje ją, choćby nawet na krótko. Przecież, jeśli Kula przepadnie, nie ma skąd wziąć nowej. — Aha! — Żeby zdobyć Kulę, potrzebna jest czarna planeta. Żeby zaś ją znaleźć, konieczna jest Kula. A tak przy okazji, skąd pan wziął tę, z którą pan pracował? — Dostałem od pewnego starego zwiadowcy. Przestał latać i oddał Kulę mnie. Tak robi się zawsze. Przekazuje się je jak pałeczkę sztafetową. — Jasne. Wróćmy do tych dwóch, o których zaczął pan opowiadać. — Właściwie nie ma o czym opowiadać. Dwóch zwiadowców namówiono do przekazania Kul pewnej organizacji. Planowano pomiary siły przyciągania. Zaczęto Kule odciągać, a one — trzask! — i zlały się w jedno. I jeden ze zwiadowców został z pustymi rękoma. Teraz nikt nie zgodzi się na takie doświadczenie. — To zrozumiałe — powiedział Zamojski. — Zapewne zwiadowca po odkryciu czarnej planety i pozostawieniu tam swojej Kuli nawet nikogo o tym nie informuje? — Oczywiście. Ryzykuje wtedy, że zostanie z niczym. Przecież Kul jest znacznie mniej niż zwiadowców. — A nie zdarza się tak, żeby z planety udało się wywieźć nie jedną Kulę, a więcej? — zapytał Zamojski. — Nie — odpowiedział Wasin