... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Wtedy rzeczywiście Petersen rzuci się na Beth. Wiem, że dziś rano znów ją przesłuchiwał, ale może to być zwykły manewr odwracający uwagę mordercy lub forma prowokacji: działać tak, jakby to był pospolity przypadek – rodzinna zbrodnia, jak sugerują dziennikarze. – Pan naprawdę myśli, że morderca może porzucić tę grę? – zapytałem. Seldom wydawał się rozważać moje pytanie bardziej poważnie, niżbym tego oczekiwał. – Nie, nie przypuszczam – powiedział na koniec. – Myślę tylko, że będzie się starał być bardziej... niezauważalny, jak to określiliśmy. Ma pan coś teraz do roboty? – zapytał i spojrzał na zegar wiszący na ścianie. – O tej godzinie zaczynają się wizyty w Radcliffe Hospital, właśnie tam idę. Jeśli zechce pan pójść ze mną, to byłbym rad kogoś panu przedstawić. @@8 Wyszliśmy na zewnątrz przez galerię o kamiennym łukowym sklepieniu na tyłach college’u. Seldom pokazał mi jako relikwię historyczną kort Royal Tennis z XVI wieku, na którym grywał Edward VII. Gdyby mi nie powiedział, mógłbym pomylić go z boiskiem do squasha. Przecięliśmy ulicę i znaleźliśmy się w wąskim, jakby przeciętym szpadą przejściu między dwoma budynkami. – Skrócimy sobie trochę drogę – mruknął Seldom. Szedł szybko, nieco mnie wyprzedzając, ponieważ w kamiennym tunelu nie było miejsca dla dwóch osób. Wyszliśmy na ścieżkę nad rzeką. – Mam nadzieję, że szpital nie robi na panu specjalnego wrażenia – powiedział. – Radcliffe może być trochę deprymujący. Ma siedem pięter. Może zna pan włoskiego pisarza Dina Buzzatiego* [*Dino Buzzati-Traverso (1906-1972) – włoski pisarz i dziennikarz. Cytowane opowiadanie powstało we wczesnych latach czterdziestych. Umiejscowienie go w nieco innym czasie jest zabiegiem autora niniejszej powieści, wynikającym z potrzeb akcji (przyp. tłum.).]? Napisał opowiadanie pod takim właśnie tytułem: Siedem pięter. Inspiracją było wydarzenie, do którego doszło po przyjeździe autora do Oksfordu, gdzie miał wygłosić wykład. Tego dnia było bardzo gorąco i po wyjściu z sali Buzzati zasłabł. Zaniepokojeni organizatorzy wezwali karetkę pogotowia. W Radcliffe Hospital został zawieziony na siódme piętro, zarezerwowane dla niegroźnych przypadków. Tam wykonano mu podstawowe analizy i badania. Wszystko jest w porządku, powiedziano, ale dla całkowitego spokoju trzeba zrobić badania specjalistyczne, piętro niżej. Na szóstym piętrze zobaczył na korytarzu i na ławkach w poczekalni ludzi o poparzonych twarzach, w bandażach, chorych cierpiących, niewidomych, okaleczonych. Jego też położono na łóżku w celu dokonania prześwietlenia. Gdy chciał się podnieść, radiolog powiedział, że dopatrzył się drobnej anomalii, prawdopodobnie nic poważnego, ale dopóki nie będzie wyników wszystkich badań, powinien leżeć. Przez kilka godzin pozostanie pod obserwacją. Zwieziono go na piąte piętro i umieszczono w pojedynczym pokoju. Na tym piętrze nie było już chorych na korytarzach, ale drzwi do sal były otwarte. Zajrzał do jednej z nich i zobaczył leżących nieruchomo pacjentów, podłączonych do kroplówek. Coraz bardziej zaniepokojony, leżał kilka godzin na szpitalnym łóżku. W końcu weszła pielęgniarka z nożyczkami na tacy. Przysyłał ją lekarz z czwartego piętra, doktor X, żeby przed badaniem ogoliła mu głowę. Buzzati zapytał ją, kiedy przyjdzie doktor. Pielęgniarka uśmiechnęła się, jakby to było coś, co tylko cudzoziemcowi mogło przyjść na myśl, i odpowiedziała, że lekarze przyjmują chorych na swoich piętrach. Powiedziała, że zwiezie go po rampie piętro niżej. Oczekując na badanie, będzie mógł sobie wyglądać przez okno. Budynek miał kształt litery U i z wysokości czwartego piętra, patrząc w dół, Buzzati widział pierwsze piętro. Opisuje to w swoim opowiadaniu. Niektóre okiennice były otwarte, ale większość – zamknięta. Zapytał pielęgniarkę, kto znajduje się na pierwszym piętrze, i otrzymał odpowiedź, którą cytuje w opowiadaniu: tam na dole pracuje tylko ksiądz. Buzzati pisze, że w tej strasznej godzinie, gdy czekał na lekarza, męczyła go obsesyjnie jedna myśl. Zdawał sobie sprawę, że czwarte piętro znajduje się dokładnie w połowie budynku i przesądny strach mówił mu, że jeśli znajdzie się jeszcze jedno piętro niżej, to po nim