... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Matka Boska wrzasnęła I upuściła Dzieciątko Na stopę Józefa. Trzej Królowie Zastygli W swych kolorowych szatach. W ciszy jak makiem zasiał Szczur zlustrował pobieżnie Żłób, po czym smyrgnął ze sceny I znikł za kulisami, Gdzie ktoś rąbnął go Zdrowo, Raz, drugi, i raz jeszcze, Jakimś ciężkim przedmiotem. 107 HISTORY On a gray evening Of agray century, I ate an apple While no one was looking. A smali, sour apple The color of woodfire Which I firstwiped On my sleeve. Then I stretched my legs As far as they'd go, Said to myself Why not close my eyes now Before the I ate World News and Weather. 108 HISTORIA Pewnego szarego wieczoru Pewnego szarego stulecia Zjadłem jabłko, Gdy nikt nie patrzył. Małe, kwaśne jabłko O barwie ognia na kominku, Które najpierw otarłem 0 rękaw. Potem rozprostowałem nogi Na całą długość 1 powiedziałem sobie Czemu by nie przymknąć teraz oczu Przed nocnymi Wiadomościami Ze Świata i Prognozą Pogody. 109 ) STRICTLY BUCOLIC for Mark and Jules Are these mellifluous sheep, And these the meadows madę twice-melliferous by their bleating? Is that the famous mechanical wind-up shepherd Who comes with instructions and service manuał? This must be the regulation white fleece Bleached and starched to perfection, And we could be posing for our first communion pictures, Except for the nasty horns. I am beginning to think this might be The Angelic Breeders Association's Millennial Company Pienie (all expenses paid) With a few large black dogs as special guests. These dogs serve as ushers and usherettes. They're always studying the rules, The exigencies of proper deportment When they're not readingTheocritus, Or wagging their tails at the approach of Theodora. Or is itTheodosius? Or even Theodoric? They're theomorfic, of course.They theologize. Theogony is their favorite. They also love theomachy. Now they hand out the blue ribbons. Ah, there's one for everyone! Plus the cauldrons of stinking cabbage and boiled turnips Which don't figurę in this idyll. 110 W STYLU ŚCIŚLE SIELANKOWYM dla Marka i Julesa Czyżby to były miodopłynnie beczące owieczki, A to - łąki, podwójnie miodonośne przez ich beczenie? Czy to ten słynny, nakręcany pasterz mechaniczny, Sprzedawany z instrukcją obsługi oraz gwarancją? To musi być przepisowe białe runo, Wyprane z użyciem wybielacza i wzorowo wykrochmaione; Można by tu pozować do zdjęć z pierwszej komunii, Gdyby nie te nieprzyjemne rogi. Nachodzi mnie myśl, że mógłby to być Milenijny Piknik Zakładowy (z pokryciem kosztów) Pracowników Zrzeszenia Hodowli Aniołów Z paroma czarnymi psiskami w roli specjalnych gości. Psy służą tutaj jako bileterzy i bileterki. Zajęte są bez przerwy zgłębianiem przepisów I wymogów właściwego zachowania, Chyba, że akurat czytają Teokryta, Albo merdają ogonem, wietrząc nadchodzącą Teodorę. Czy może Teodozjusza? Lub nawet Teodoryka? Są, rzecz jasna, teomorficzne. Teologizują. Teogonia to ich ulubiona dziedzina. Uwielbiają też teomachię. Właśnie rozdają błękitne wstążki. Ach, Jest rzeczywiście jedna wstążka dla każdego! Są też kotły z cuchnącą kapustą i gotowaną rzepą, W tej idylli nie figurujące. 111 FEBRUARY The one who lights the wood stove Gets up in the dark. How cold the iron is to the hand Groping to open the flue, The hand thatwill draw back At the roar of the wind outside. The wood that no longer smells of the woods; The wood that smells of rats and mice -And the matches which are always so loud In theglacial stillness. By its flarę you'11 see her squat; Gaunt, wide-eyed; Her lips saying the stark headlines Going up in flames. - 112 LUTY Ta, do której należy rozpalanie w piecu, Wstaje, gdy jest jeszcze ciemno. Jakie zimne wydaje się żeliwo ręce, Która otwiera po omacku drzwiczki, Ręce, która się wzdryga i cofa, gdy wiatr Zahuczy za oknami. Drewno, które straciło już dawno woń lasu, Drewno, które czuć tylko myszą albo szczurem -I zapałki, tak zawsze głośne W lodowcowej ciszy. Zobaczysz ją w migocie ognia, przykucniętą, Wychudłą, z rozwartymi szeroko oczami; Z wargami szepczącymi krzepkie nagłówki gazet Pochłanianych przez płomień. 113 SHAVING AT NICHT o- GOLĄC SIĘ W NOCY The profile of a man who waits To be arrested at dawn. If not this night, then The next, the very next. The smali suitcases packed, The wife and children long sent away, He sits fully dressed With the ashtray, the kitchen clock, Thinking, maybe he should shave? His face in the bathroom mirror Lit by a dim bulb, one eye shut -The face he won't look at closely - Not yet anyway, while There's still the upper-lip to ???????, The trembling chin, the throat With its large adam's apple. v Profil mężczyzny, który oczekuje Aresztowania o świcie. Jeśli nie tej nocy, to następnej, Już nazajutrz