... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Zagadnienia teorii estetyki i pro- blematyka szczęścia opanowały ich umysły bez reszt\. Sprawy te zastępują im religię, ideologię i widowiska sportowe: o naturze szczęścia dyskutuje się w Pam- filii nawet w piwiarniach i gospodach. Dla przybysza z zewnątrz Pamfiliari- czycy 10 naród ludzi ograniczonych. Większość cudzoziemców podkreśla ich upór i głupotę: nic pozwalają się zbić z tropu stwierdzeniami, że są nieszczęśli- wi; odpowiadają wówczas zw\kle: ależ my j e s t e ś m y szczęśliwi. Ta zwięzła odpowiedź jest tym, czym dla pewnego filozofa były argumenty innego myśli- ciela: nie dopuszcza najmniejszego sprzeciwu i me inspiruje żadnego przeko- nania. Dla Pamtilianez\ków szczęście jest związane z dwoma pojęciami: emocji (zmysłów) i dobra. Któryś z ich filozofów założył, tytułem zabaw \, że szczęście może łączyć się z intelektem, posiadaniem dóbr doczesnych i używaniem wła- dzy. Przyjąwszy owe ułożenia, odrzucił je natychmiast, w arbitraln\ sposób wy- kazując ich absurdalność Stwierdził on na początku, że nadmiar wiedzy zawsze unieszczęśliwia, gdyż człowiek gubi się wtedy między mnogością rozmaitych rozwiązań i nie wie, które z nich jest słuszne. Potem powiedział, że posiadanie (wszelkiego rodzaju) też me daje szczęścia, ponieważ właściciel zawsze pragnie powiększyć swój stan posiadania (lub przynajmniej utrzymać go) i nie potrafi pozbyć się lęku przed spadkiem w hierarchii społecznej. „Podobnie jest z wła- dzą — pisał. — I o mą również trzeba ciągle walczyć, bo nigdy nie można być pewnym, ze sprawować się ją będzie nadal. Tylko postrzeganie ztmslami i wiara w przyrodzoną ludzką dobroć mogą uczynić człowieczą egzystencję spokojną, niestrachliwą, a przez to — szczęśliwą". Interesująco został na Pamfilii rozwiązany problem władzy politycznej i administracyjnej. Zastosowano tu dwie metody: losową i jak to byśmy po- wiedzieli — rozumową. Pierwsza polega na tym, że cucić ważnych w państwie stanowisk rozlosowuje się wśród chętnych na uczestniczenie w loterii. Nie- które / tych stanowisk są płatne, inne czysto tytularne i honorowe, ale nie po/bawione swoistego splendoru. Żadne z nich nie jest dożywotnie ani długo- terminowe, co zapewnia stałą rotację kadr. Wszelkie próby oszukiwania przy losowaniu karane są odsunięciem od udziału w następnej loterii. Sens metody drugiej sprowadza się do konkursowego obsadzania niektórych stanowisk administracyjnych i gospodarczych, zw łaszczą wymagających odpowiedniego fachowego przygotowania. Stosowane przy naborze kryteria są bardzo surowe, a przejście przez egzaminacyjne sito jest zawsze wielkim zaszczytem. Pe- chowcy mogą stawać do konkursów ponownie, względnie wziąć udział w loso- waniach. W ten sposób wyselekcjonowani urzędnicy i menedżerowie są odpowie- dzialni jedynie przed zgromadzeniem ustawodawczym, w którvm zasiadają obywatele wybrani w wolnych wyborach bądź wylosowani w państwowych loteriach. Zgromadzenie może każdego z urzędników odwołać — jednocześnie obowiązuje zasada, że funkcji tych nie można sprawować dłużej niż osiem lat. Skład samego parlamentu jest odnawiany w połowic co osiemnaście miesięcy. Główną troską Pamfilianczy ków jest umożliwienie ludziom ambitnym za- kosztowania sprawowania władzy przynajmniej na taki czas, żeby pojęli, iż u rzeczywistości jest to przyjemność płaska i nie gwarantująca osiągnięcia szczęścia. Wynika z tego, że mieszkańcy tej krainy rozumieją szczęście trochę na sposób epikurejski, a trochą na chrześcijański i marksistowski. Żaden z tych poglądów nie zakorzenił się jednak w świadomości Pamfilianczyków i prawdopodobnie nawet wśród nich nie powstał. Nie stworzyli nigdy własnej kosmogonii, nie zastanawiali się nad ontologicznymi problemami, nie mogli więc stać się wy- znawcami tych dwóch ostatnich ideologii. Podług naszych kryteriów ich świa- topogląd jest ubogi, a filozofia prymitywna. Oczywiście nie martwią się tym — są przecież szczęśliwi. Literatura pamfiliańska razi tematycznym ubóstyvem. Poeci w syyych wier- szach bez końca opiewają miłość i dobro, i wyrażają radość faktu, że są bar- dzo szczęśliwi. Trudno rozstrzygnąć, ile jest w tym poetyckiej maniery, a ile autentycznego stanu ducha. Prawie wszystkie powieści tam wychodzące są literackim odzwierciedleniem tezy o nieuchronności dobra i płynie z nich nauka, że szczęście jest najwyższą wartością. Rzecz oczywista, książki te nie nadają się w ogóle do czytania, choć tamtejsi krytycy zachwycają się nimi. Nieliczne dysydenckie pov.ieści są osten- tacyjnie przemilczane i — jak sądzę — czytane po kryjomu, na uboczu. Powieści tego typu, starające się omijać problematykę szczęścia lub przynajmniej nie giosić go tak werbalnie, uchodzą w Pamfilń za przykład złego smaku lite- rackiego; są odpowiednikiem naszej literatury popularnej. Pamfiliańczycy dzielą swą historię na dwie epoki: archaiczną i współczesną. Cezurą jest tu rok 1351 według starego stylu. W epoce archaicznej Pamfilia podzielona była na wiele państw i państewek, toczących pomiędzy sobą nie- ustanne walki W końcu jedna z wojujących stron pokonała przeciwników i zjednoczyła całą krainę, zaprowadzając swe prawa i obyczaje. Nie obyło się rzecz iasna bez konfliktów. Nie w\zyscy chcieli poddać się no- wym rygorom. Z buntownikami ostatecznie rozprawiono się dopiero w dwie- ście lat po słynnej bitwie pod Mahua Lupmur, od której właśnie liczone są lata nowej ery. Po zakończeniu procesu unifikacji rozpoczęła się w Pamfilii era powszechnej równości i ogólnego dobra; taka jest w każdym razie opinia samych zaintereso- wanych. Ubolewać należy, że imię zwycięskiego wodza spod Mahua Lupmur nie przeszło do szkolnych podręczników i uległo całkowitemu zapomnieniu; Emersson sądzi nawet, że me jest ono znane nie tylko ogółowi, lecz również specjalistom, i nie jest to sąd bezpodstawny. Wydaje się, że tubylcy zatarli je celowo