... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Po prostu - nie chcą pracować. Uprzedzałem 42 rabina Mohilewęra o szykujących się zaburzeniach - nie odpowiedział mi. Prasa mnie oszkalowuje jako wymuszającego odstępstwa od religii, a koloniści , chwytają okazję pozwalającą na zorganizowanie żebraniny po Europie. Ale woły należą do mnie - niech choć one pracują. Chciałem, by przez rok sobotni pracowały przy przeprowadzaniu szosy do Castiny1. Nie pozwolili na to. Jeden z nich pobił mego administratora. Doszło do tego, że ci pobożni ludzie nie dopuszczają kolonistów, chcących posłuchać wyroku rabiego El-Chanana, do odmawiania kadisz! Oni chcą zagarnąć grunt i wyśmiewać się ze mnie. Tego nie będzie! Proszę zakomunikować rabiemu Mohilewerowi, że ich odeślę i poza kosztami podróży nie dam ani grosza! Trudno się dziwić Rotszyldowi, że tracił cierpliwość. Palestynę najeżdżali różni kontrolerzy opinii i smalili korespondencje do prasy żydowskiej w Euro- pie. Achad Haam, który w swoim czasie, kiedy nędzni jego bracia tłoczyli się w Brodach, przejeżdżał przez to miasteczko i w głowie mu nie postało, aby jechać do Palestyny, obecnie dał szereg druzgocących sprawozdań: "Widziałem list jednostki kierującej kolonizacją w Palestynie do urzędnika, który był wysłany do Ekron dla uspokojenia umysłów. Polecał, o ile to się okaże niezbędne, wezwać na pomoc sąsiadujących Arabów, którzy mają nienawiść do kolonistów i ucieszą się, jeśli im dana będzie sposobność zemsty. Polecał bić kolonistów i puścić na nich osławione brytany." "Serce mnie bolało, gdym myślał o tych przeważnie wykształconych śmiałych ludziach, którzy w kwiecie wieku, pełni idealizmu, marząc o pięknej przyszłości, swobodnej, godnej szacunku, o pracy uszlachetniającej, o od- rodzeniu narodowem - przybyli do Palestyny. Czemże się stali? Administra- cja kolonii wychowywała ich z pięknym rezultatem zaiste. Idealiści stali się nieśmiałymi ludźmi małego serca, trzęsącymi się nad każdym marnym groszem. Gorzkie rozczarowanie Wyzierało z ich oczu i trwoga wobec «pa- nów» żłobiła ich rysy. Nigdy nie zapomnę ciężkiego uczucia jakiego do- znałem, kiedy przyjechał pełnomocnik ICA, ażeby uporządkować sprawy kolonistów. Obserwowałem, jak starają mu się przypodobać i podchwycić każdy uśmiech. Mówią o ulepszeniu pól. Ale kto będzie ulepszał dusze ludzkie?" "Hanadiw Hayadua - Wielki Dobroczyńca - był wielki przez swoją szeroką rękę, ale nie przez swój szeroki światopogląd". Tego szerokiego światopoglądu brak było i baronowi Hirszowi. Zaangażo- wany wcześniej niż Rotszyld w sprawy palestyńskie (on to ufundował w 1878 roku Mikwe Israel), zaprzestał się nimi zajmować, skoro na teren wszedł Rotszyld. - Palestyna? Nie, ja się nią nie będę zajmował - oświadczył przedstawicie- lom Żydów rosyjskich, kiedy się zaczynała cała sprawa. - To jest hobby Rotszylda. 1 Kolonistów Castiny na skutek wrzenia odesłał Rotszyld na własny koszt do Europy. 43 Baron Hirsz był mniej żydowski niż ortodoksyjny Rotszyld. Brodę golił, natomiast starał się mieć możliwie długi wąs. Z tym wąsem wyglądał jako tako. Jeśli jednak na fotografii przysłonimy te spiczaste końce i wyobrazimy sobie barona bez nich, z fotografii wyziera typowa przeciętna twarz, jakich wiele się widzi wśród żydowskich impresariów dosyć zadowolonych z siebie i dosyć "chucpowatych". Tak jak jego wąsy, tak samo i jego program wyznawały ideę asymilacyjną. Tej idei przeszkadzał nadmiar źydostwa biednego, niespokojnego, zakłócające- go spokój świata swymi wrzaskami. Tego samego zdania - że należy te krzyki uciszyć, że należy coś zrobić, ale bynajmniej nie coś narodowo żydowskiego - był bogacz paryski Ginzburg. Tego samego zdania byli milionerzy żydowscy w Rosji: Poliakow, Brodzki i inni. Wówczas Hirsz, na równi z akcją argentyńską, podejmuje, ze zwykłym Żydom brakiem poczucia rzeczywistości, próbę ułożenia stosunków żydows- kich w Rosji