... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Póznym popoBudniem Elliot M. wyszedB, a po jakich[ trzech godzinach i trzydziestu dwóch zmianach stroju Alicja K. siedziaBa ju| w The Cave, niedu|ym barze w studenckim stylu, gdzie graB zespóB pana Niebezpiecznego. Alicja K. sczyBa trzeci wódk z sokiem grapefruitowym, Lodowe Szczyty MiBo[ci z Bomotem wykonywaBy piosenk Królowa Zniegu, której refren zdawaB si brzmie: MaBa, maBa, mak, nie zamykaj za mn drzwi lodówki, i Alicji K. krciBo si troch w gBowie. A wBa[ciwie to byBa gotowa zemdle ze szcz[cia. Kiedy weszBy z Ruth E. do [rodka, poczuBa si potwornie skrpowana: wszystkie znajdujce si tu dziewczyny zdawaBy si mie dBugie blond wBosy i idealne sylwetki, i mocno umalowane oczy, i czarne buty do poBowy uda. Alicja K. nachyliBa si do Ruth E. i szepnBa:  O Bo|e, jestem tu jedyn kobiet która nie wyglda jak absolwentka Rock Chick School". Potem jednak zajBy stolik na wprost podium i gdy tylko pan Niebezpieczny napotkaB wzrok Alicji K., u[miechnB si do niej szeroko i mrugnB. MrugnB! DBugo siedziaBa, starajc si wyglda nonszalancko i walczc z chci wpatrywania si w niego bez przerwy. Bo|e, on jest fantastyczny, my[laBa w kóBko. ByBo te| co[ takiego... takiego seksownego w tym, |e wystpowaB na scenie. W oczach Alicji K. sugerowaBo to pewno[ siebie i samokontrol, co strasznie na ni dziaBaBo. SprawiaB wra|enie tak wolnego, gdy [piewaB, tak znakomicie czujcego si we wBasnej skórze... Alicja K. le|y w Bó|ku, przetrawiajc szczegóBy tego, co zdarzyBo si pózniej. Wszystko to jest troch niejasne... ZespóB pana Niebezpiecznego skoDczyB gra okoBo wpóB do dwunastej i pan Niebezpieczny z gBównym gitarzyst przysiedli si do Alicji K. i Ruth E. i zaliczyli par drinków, a potem jako[ tak si staBo, |e Alicja K. i pan Niebezpieczny wyszli na parking, |eby zBapa troch [wie|ego powietrza. Serce Alicji K. przyspiesza tempo, kiedy ona my[li o tym - dosBownie zaczyna wali. Stali, oparci o [cian, i rozmawiali chyba wicej ni| godzin. Alicja K. czuBa, |e coraz bardziej podoba jej si pan Niebezpieczny. PodobaBa jej si jego pewno[ siebie, jego bezpo[rednio[. ZadaB jej mnóstwo prostych pytaD typu , jaka jeste[ naprawd": dlaczego mieszkasz tam gdzie mieszkasz? jak muzyk lubisz? - a kiedy na nie odpowiadaBa, tak jakby odsuwaB si troszk i powoli kiwaB gBow jak gdyby mówic:  Ach tak, rozumiem. A wic taka jeste[". 77 Alicja K. nie powiedziaBaby, |e zrobiBa na nim wra|enie czy co[, ale czuBa, |e mu si podoba, |e on akceptuje to, jaka zdaje si by. Le|c teraz i rozmy[lajc o tym, Alicja K. zdaje sobie równie| spraw, |e w panu Niebezpieczym jest jaka[ twardo[, która nieodparcie jpociga. ByB troszk wyzywajcy, troszk zarozumiaBy i stojc wtedy obok niego, miaBa wra|enie, |e dostrzega w nim co[ w rodzaju wewntrznej stali; tak jakby mogBa odbi si od niego, zamiast zosta pochBonita. Z Elliotem M. byBo caBkiem inaczej: Elliot M. byB taki... no, taki jakby mikki emocjonalnie, taki dostpny i empatyczny, i Alicja K