... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
-Chcesz? - Tak - odparł Jonny. Snake rzucił mu zawinięte w celofan cygaro i zapalniczkę, starą Zippo z wytartym symbolem 173. Brygady Po-wietrznodesantowej przylutowanym do ścianki. Jonny zapalił cygaro i odrzucił zapalniczkę Snake'owi. - Historia - mruknął. Snake skinął głową. - Żebyś wiedział. A teraz porozmawiamy. Zaczynaj. - Miałeś ostatnio wieści od Nortona? - Możliwe. - A wspominał ci o problemach z czarnuchami? Snake pochylił się i oparł łokcie na kolanach. Miał głęboko osadzone oczy, zimne jak lufy pistoletów. - To ty mu pomogłeś? - Niewykluczone... skoro sam o tym wspomniał. - A może jesteś gliną, któremu się zdaje, że nie wiem 76 0 śmierci Doyle'a? - zasugerował Snake, wydmuchując chmurę dymu ku pożółkłemu sufitowi. - A czy Doyle opowiedziałby psom o tym, co Żelazny Mikę zrobił z twoimi wąsami? Snake dotknął górnej wargi i uśmiechnął się szeroko. - Nie, nawet gdyby wkręcili mu jaja w imadło - odparł uczciwie. - Przynosisz mi kawał pieprzonej historii, bracie. Zrobię dla ciebie, co będę mógł. Raz. Przez wzgląd na Doyle^ i na to, co dla niego zrobiłeś. A potem nie chcę cię więcej widzieć. Rozumiemy się? - Jasne - odpowiedział Jonny. - Czego potrzebujesz? - Pistoletu. I kogoś, kto załatwi dla mnie drobną sprawę. Trzeba odebrać paczkę. Niech to będzie ktoś godny zaufania i nie rzucający się w oczy. - Jaką paczkę? - Nic trefnego, po prostu rzeczy, których potrzebuję. Nikt nie obserwuje miejsca, z którego trzeba ją zabrać. Nikt oprócz mnie nie wie, gdzie ona jest. No, ale w mojej sytuacji wypada zachować ostrożność. Snake się roześmiał. - Naprawdę? „W twojej sytuacji"? Dobre. To wszystko? - W zasadzie tak. - Z bronią nie ma problemu. Masz konkretne życzenia? - Niech będzie kaliber .9 albo .45. - Mam glocka 19, smitha .357 model 19 i berettę 92F. Za okrągły tysiąc możesz wybrać, który chcesz, z dwoma zapasowymi magazynkami i pudełkiem amunicji. - Mam przy sobie pięćset. Resztę dam po odbiorze paczki. - Pokaż forsę. Jonny wyjął zwitek banknotów, wyciągnął pięć setek i uniósł je w zaciśniętej dłoni. - Teraz obejrzymy pukawkę. Snake wsunął rękę między poduchy kanapy i wyjął rewolwer Smith&Wesson model 19 o sześcioipółcentymetrowej lufie. Miedziano-ołowiane, wydrążone czubki nabojów błysnęły w otworach bębenka, kiedy Snake wymierzył w Jonny'ego. ~ Bum, bum i nie żyjesz. 77 Uśmiechając się lekko, Maxwell zdjął okulary i spojrzał mu prosto w oczy. - Gdzie glock? - spytał. - Będzie twój, kiedy dostanę resztę forsy. Powiedzmy, że pięćset to pierwsza rata za glocka, a na razie pożyczę ci tego smitha i dwa krążki z nabojami. Jonny wzruszył ramionami. Nie zamierzał psuć interesu, wdając się w kłótnię. Wziął rewolwer, otworzył bębenek i przyjrzał się nowiutkim nabojom Federal z wydrążonymi czubkami. Snake podał mu dwa speed-loadery Safariland zwane ładowarkami z taką samą amunicją. - Znam jedną dziewczynę - powiedział, na powrót moszcząc się na kanapie. - Mogłaby odebrać tę twoją paczkę. To kurewka, pracuje tu niedaleko w knajpie ze striptizem. < Znam ją od dawna. Za kolejne pięć stów mógłbym ją poprosić. - Kiedy możemy z nią pogadać? - Za parę godzin. Będzie w pracy. Możemy obejrzeć jej występ. Skubana, ładne ma cycki - dodał Snake, ziewając. -Potrzebujesz czegoś jeszcze? Jonny zatknął rewolwer za pas i obciągnął poły kamizeli. Naboje schował w prawej kieszeni. - Tak - odparł. - Jest taka sprawa... - Jaka? Kiedy Jonny skończył, Snake wpatrywał się weń w milczeniu jeszcze przez długą chwilę. A potem wybuchnął śmiechem. Sherry Stivers oblizała błyszczące, czerwone usta i wyprężyła swój imponujący biust - najlepszy, jaki można zdobyć za pieniądze - w stronę ciemnoskórego młodzieńca, który stał za kontuarem przechowalni Acme Storage Facility 1 w centrum Milwaukee. - Mój kochaś chciał, żebym coś dla niego odebrała - powiedziała. - No, ale wolałabym nie upaprać się kurzem, grzebiąc w rupieciarni. Może byłbyś tak milutki, skarbie, i pomógł mi trochę? Ollie Davis nie mógł oderwać oczu od jej piersi. - Jasne, nie ma problemu. Po co miałaby pani brudzić 78 ręce starymi kartonami... Więc... jak mówiłem... nie ma problemu. Przyjął kwit, który wręczyła mu Sherry, i sprawdził numer szafki. - Rzeczywiście, od dawna nikt do niej nie zaglądał — powiedział. — Już wiem, gdzie jej szukać. Proszę za mną. Ollie ruszył w głąb sali wąską alejką między klatkami ze stalowej siatki zamkniętymi na kłódki. Drzwi każdej z nich, wysokie niemal na dwa metry i szerokie na metr, wykonano z drewna i drutu. - Na pewno ma pani klucz? - spytał, stając przed szafką numer 47-B. - Jasne - odparła Sherry i podała mu pojedynczy mosiężny kluczyk na drucianym kółku. Pasował do potężnej kłódki Master, która blokowała skobel. Za drucianą siatką widać było kilka sporych kartonów mocno okręconych taśmą klejącą, stary i zardzewiały rower Schwinn Classic oraz stertę czasopism i gazet, na której spoczywało samotne pudło przewiązane wyblakłą czerwoną wstążką. - O, jest - powiedziała Sherry. - To z czerwoną kokardą. Ollie przystawił karton bliżej i wytarł go z kurzu szmatą wyjętą z tylnej kieszeni. - Bardzo proszę. Nie jest ciężkie. - Ślicznie dziękuję! To tylko stare dokumenty, mój chłopak ich potrzebuje. - Moim zdaniem jest tam coś jeszcze. Może chce pani otworzyć i się upewnić? - Nie, za dobrze znam was, mężczyzn. Mój chłopak na pewno będzie chciał to zrobić sam. Dzięki, złotko. Sherry oddaliła się pospiesznie, a błyszczące nity na tylnych kieszeniach jej dżinsów mrugały do Olliego hipnotyzujące), gdy odprowadzał ją tęsknym spojrzeniem, szczerząc zQby i z podziwem kręcąc głową. Striptizerka minęła drzwi, zbiegła po schodach i wyszła na ulicę. Ruszyła przed siebie zdecydowanym krokiem, ale Jonny zatrzymał ją niemal natychmiast. - Cześć, Sherry — zagadnął. - Cześć, facet — odpowiedziała. - Mam twoje pudło. Teraz poszukajmy Snake'a. 79 - Daj, poniosę. Mam samochód - dodał, wskazując 4run-nera