... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

— Zgadłeś. — Pułkownik umilkł na chwilę i Popatrzył na blat biurka. — Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Chcą cię w dowództwie SAC-u. I to prawie od zaraz. Wydział Planów i Operacji programu B-1. Gratuluję. Ja też tak zaczynałem w dowództwie, choć wtedy pracowaliśmy nad programem dla B-52, który był wówczas najnowocześniejszym bombowcem. McLanahan uścisnął wyciągniętą dłoń pułkownika. — To wspaniała wiadomość, panie pułkowniku. — Niechętnie się z tobą rozstaję, ale oni bardzo naciskają na szybkie przeniesienie. Dają na to tylko trzy miesiące. McLanahanowi zamarł uśmiech na ustach. — Tak szybko? — Wniosek właśnie wpłynął. To wielka okazja. — Wilder popatrzył na Patricka uważniej. — Jakieś kłopoty? — Muszę o tym porozmawiać w domu. To przecież ważna decyzja. — Potrzebna jest natychmiastowa odpowiedź. Nie mogę czekać. Patrick odwrócił wzrok i powiedział: — Przykro mi, panie pułkowniku, ale nie podejmę decyzji bez porozumienia z rodziną. Jeśli odpowiedź potrzebna jest natychmiast, to... — Zaczekaj, nic nie mów. Patricku, nie lubię pochlebstw, ale muszę powiedzieć, że w ciągu osiemnastu lat służby nie spotkałem lepszego od ciebie nawigatora. Jesteś energiczny, inteligentny, zaangażowany w pracę i zdobyłeś taką wiedzę i umiejętności w swoim zawodzie jak nikt inny. Przez cały okres służby zbierałeś znakomite noty. W ciągu ostatnich dwóch lat miałem zaszczyt wystawiać ci oceny, mimo iż byłem najniższym rangą pośród oficerów podpisujących opinię o tobie. Teraz otrzymałeś propozycję przejścia do SAC-u i to wcale nie była nasza inicjatywa. Wystąpił o to głównodowodzący. Osobiście. Ludzie z wydziału planów liczą na twoją pomoc. Wilder umilkł i uderzył pięścią w otwartą dłoń. — Nie możesz wiecznie zwlekać. Trzeba wykorzystywać nadarzającą się okazję. — Może wkrótce zaproponują mi coś innego... — Nie licz na to — odpowiedział prędko pułkownik, a widząc zdziwienie Patricka, wyjaśnił: — Nie przesadzałem, mówiąc, że jesteś najlepszym nawigatorem, z jakim się zetknąłem. Tak, najlepszym. Ale... musisz się trochę zmienić. — Zmienić? — Myślę, że Gary zwracał ci już na to uwagę. Przyjrzyj się sobie. Inni oficerowie przed stawieniem się u dowódcy czyszczą buty, strzygą włosy, wkładają świeży mundur. McLanahan nie odezwał się, tylko niecierpliwym ruchem skrzyżował ręce na piersi. — To prawda, że masz lepsze osiągnięcia w pracy niż inni. Ale Siły Powietrzne potrzebują dzisiaj oficerów, a nie tylko... techników. Potrzebują ludzi, którzy chcą być zawodowcami. Dlatego powinieneś wyglądać i postępować jak zawodowy oficer, który jest całkowicie oddany służbie, nie traktuje jej jako przejściowego zajęcia. Wilder otworzył teczkę z papierami eskadry, do której należał McLanahan. — Obroniłeś pracę magisterską, jesteś w poło wie drugiego fakultetu, ale masz zaledwie podstawową edukację wojskową. Sześć lat zajęło ci ukończenie kursu korespondencyjnego, na który inni potrzebowali tylko dwunastu miesięcy. Nie masz żadnych dodatkowych obowiązków. Twój stosunek do... — Panie pułkowniku, mój stosunek do pracy jest właściwy — przerwał McLanahan. — Chciałem być najlepszy i ciężko pracowałem, aby to osiągnąć. — Umilkł na chwilę. — Poza tym mam na głowie restaurację. — Wiem o tym. Znam twoją sytuację rodzinną. Ale musisz dokonać wyboru. Wilder wstał i podszedł do wiszącej na ścianie tablicy z wykazem stanu samolotów. — Czasy się zmieniły. To już nie te Siły Powietrzne co dawniej. Teraz nie wystarczy być przeciętnym. Trzeba się wybijać i to we wszystkim, nie tylko w swojej wąskiej specjalności. — Tak zwana „koncepcja wszechstronnego rozwoju jednostki". — Może brzmi to śmiesznie, zresztą nie tylko dla ciebie, ale taka jest prawda. Wymagamy całkowitego zaangażowania. Trzeba być dobrym albo nawet powyżej przeciętnej. Masz warunki, by osiągnąć sukces. Musisz podjąć decyzję. Tak lub nie. Wilder zamknął teczkę. — No, koniec wykładu. Daj mi znać, gdy tylko się zdecydujesz. Postaram się przeciągnąć' sprawę, ale nie mogę ci nic obiecać. Po dłuższej chwili milczenia Patrick wstał. — To chyba wszystko, sir. Mam teraz nad czym myśleć. — Jest jeszcze jedna sprawa. Pułkownik ponownie usiadł i McLanahan uczynił to samo. — Dlatego przyjąłem cię właśnie tutaj i dlatego chciałem, żebyś się od razu zdecydował co do przeniesienia. Otrzymałem niezwykłe zapotrzebowanie na doświadczonego nawigatora w B-52, który ma wziąć udział w ćwiczeniach. Sprawa jest objęta absolutną tajemnicą. Zawsze myślałem, że „ściśle tajne" to najwyższy stopień utajnienia, a okazało się, że może być jeszcze wyższy. Zanim przekazano mi wiadomość, musiałem usunąć wszystkich z centrum łączności, by odebrać ją bez świadków. Naturalnie pomyślałem zaraz o tobie. — Chętnie się tego podejmę. Co to za ćwiczenia? Wilder otworzył leżącą przed nim teczkę w czerwonej oprawie. — Tego mi nie powiedzieli