... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
O, twoje włosy są bardzo gęste, tylko te sztywne warkocze to skrywały! Dziecko, ty w ogóle nie zdajesz sobie sprawy z tego, że Bóg dał kobiecie włosy, aby ją zdobiły. Ciebie obdarzył nimi nader hojnie. Któż pozna się na ich wspaniałości, gdy będą tak skutecznie schowane? Pia nagle się zaczerwieniła. Przypomniała sobie dzień, w którym Hans zażyczył sobie, aby jej czapka nie przysłaniała już włosów. Odpowiedziała pytaniem: — Czy naprawdę mam tak piękne włosy, ciociu Mario? Hrabina przesunęła po nich ręką z uznaniem. — Nigdy nie widziałam piękniejszych! Ten pełny, ciepły, złoty odcień jest wręcz wspaniały. Ale w warkoczach tego prawie nie widać. Podobnie trudno zauważyć wtedy puszystość włosów. O, nie, Piu! Tak dłużej być nie może, to grzech! Chodź, pójdziemy do twojego pokoju, Róża uczesze cię na próbę inaczej. Potem poprzymierzamy sukienki. Zawołano Różę. Pokojówka z widoczną satysfakcją zabrała się do dzieła. Już od dawna nie mogła przeboleć faktu, że hrabianka tak się upierała przy tym “makabrycznym" uczesaniu. Pani Eckhoff usiadła naprzeciwko i komenderowała: — Różo, to nie ma być nic wyszukanego! Jej włosy są zbyt piękne, żeby wyczyniać z nimi jakieś cuda. Zrób z przodu przedziałek. Włosy mają opadać miękko i swobodnie... o właśnie! A teraz całą resztę zapleć w dwa jednakowe warkocze. Nie pleć zbyt luźno, bo nie będzie efektu gęstości. Tak, jest dobrze... Ułóż je teraz w piękną koronę, aby równomiernie okryły całą głowę. Róża sprawnie wykonywała polecenia hrabiny. Najwyraźniej czesanie Pii sprawiało jej przyjemność. Nowa pokojówka, zatrudniona specjalnie dla hrabianki, miała zacząć pracę w najbliższych dniach. Ciocia Maria gruntow- ne przemyślała wybór odpowiedniej osoby. Nowa fryzura była już gotowa. Pia patrzyła w lustro niezmiernie zdumiona efektem. Wyglądała zupełnie inaczej! 102 103 — Teraz naprawdę przypominam damę, a nie głupią dziewuchę ze wsi. Róża spisała się znakomicie. Ze śmiechem oglądała się ze wszystkich stron. Cieszyła się swoimi złotobrązowymi włosami, które marcowe słońce dodatkowo upiększało blaskiem. — A więc jesteś zadowolona? — spytała hrabina. Pia potwierdziła. Zaczęła energicznie potrząsać głową. — Dziwne, że włosy tak dobrze się trzymają. Lina miała z tym zawsze tyle kłopotu. Kiedy robi to Róża, wszystko wydaje się takie łatwe. Masz sprytne palce, Różo. Wydaje mi się, że włosy są teraz takie lekkie. Hrabina i pokojówka były z siebie bardzo zadowolone. Potem Pia szybko włożyła jedną z nowych sukienek i brzydkie kaczątko przeistoczyło się w dumnego łabędzia. Dalej przymierzyła zwiewny, elegancki kostium, prosto od krawca. Był uszyty z jedwabiu. Leżał nienagannie na jej wdzięcznej dziewczęcej sylwetce. Hrabina ze zdziwieniem spostrzegła, jak Pia nagle urosła. A młoda hrabianka cieszyła się patrząc w lustro na pełną gracji młodą damę, która uśmiechała się do niej z drugiej strony. Róża włożyła jej na głowę małą, zgrabną czapeczkę z aksamitu. Potem umocowała jeszcze w kieszeni żakie- tu białą koronkową chusteczkę, a wokół ramion hrabianki zawiesiła sobolo- wą etolę. Hrabina poprosiła Pię, aby przeszła po pokoju i pokręciła się trochę w koło. Była bardzo zadowolona. Pierwszy kostium wypadł na tej próbie znakomicie. Pię najbardziej cieszyło, że nic nie krępowało jej ruchów. Podobał jej się też szum jedwabiu, który słyszała przy każdym kroku. Ale jednak odrobina próżności, która nieobca jest żadnemu człowie- kowi, już czaiła się w jej oczach. Nadeszła kolej na następną cudowną sukienkę z błękitnej krepy. W ramionach i na rękawach była przyozdobiona sztucznymi perłami oraz koronką. Nie zakrywała delikatnych przedramion Pii ani kształtnej szyi. Jej złotobrązowa głowa w zachwycający sposób kontrastowała z błękitem sukienki. Hrabianka patrzyła na to zjawisko niemal zz strachem. Nigdy jeszcze nie widziała tak wspaniałej kreacji, nie wspominając o noszeniu jej. O wiele bardziej cieszyła się sukienką niż własną osobą. Nie chciała się 104 i nią rozstać. Żwawo, z gracją zakręciła się w koło, podziwiając lekkość opadającego materiału. “Czy Hans pozostałby obojętny, gdyby teraz ujrzał Pię?" — zasta- nawiała się zachwycona hrabina. Po sukience błękitnej przyszła pora na plisowaną, uszytą z jedwabnego muślinu o delikatnej barwie poziomkowej. Plisy wykonane były z czarnego jedwabiu, w każdej siateczce przyszyto malutki, czarny guzik z bursztynu. Talię obejmował ułożony w draperię szeroki, czarny jedwabny pas sięga- jący prawie do piersi. Ta sukienka również odkrywała ramiona i szyję. Pię bawiły liczne, delikatne fałdki, które przy każdym poruszeniu układały się inaczej. Następną w kolejności była drogocenna suknia wieczorowa. Halkę uszyto z białego, cienkiego jedwabiu, a sukienkę wierzchnią z woalu o tej samej barwie. Była bogato haftowana i kończyła się na wysokości kolan perłowymi frędzlami. Brzeg białej halki, przechodzący w tren, obszyty był pasemkiem sobolowego futra. Pia po raz pierwszy mia"ła na sobie sukienkę z długim trenem. Nie miała odwagi zrobić nawet kilku kroków. — Zobaczysz, ciociu Mario, tren owinie mi się wokół nóg i będę się co chwila potykać. Jeszcze nigdy nie nosiłam tak długiej sukni — narze- kała, stojąc jak sparaliżowana. Hrabina ze spokojem pokazała jej, jak ma stawiać nogi, jak się poruszać ciągnąc za sobą tren. Pia uważnie obserwowała, a potem sama spróbowała chodzić, pochylać się i obracać, tak jak pokazała jej ciocia Maria. Szło jej całkiem dobrze.. Pia nie uważała już sprawy za beznadziejną