... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Pamiętasz tę jasnoczerwoną bluzkę, którą Lancaster miała na sobie? James dokładnie ją opisała. I jest jeszcze jedno. - David! Nie drażnij się ze mną. Co? - Zauważyła, że Lancaster siedziała za kierownicą bmw. To biały wóz, trudno go pomylić z czarnym mercedesem. Czarny mercedes i biała beemka. Pewnie ich garaż wyglądał jak plansza do gry w warcaby. - Zawiesił głos, jakby w oczekiwaniu na wielki finał. Zauważywszy na twarzy Kathryn wyraz zniecierpliwienia, zaczął mówić dalej. - Jest jeszcze coś. Dziś rano zadzwoniłem do sklepu Macys. Byłem ciekaw, jak wczoraj rano szła sprzedaż fajerwerków. Pogadałem sobie z ekspedientką, która musiała przyjść do pracy, choć wolałaby popływać łódką po zatoce. Spytałem ją przy okazji, ile wczoraj sprzedali kostiumów od Gianniego. Choć Kathryn wkładała wiele wysiłku w to, by zachować kamienną minę, miała nerwy napięte jak postronki. Powtarzało się to zawsze, kiedy była przekonana, że lada chwila pozna jakąś ważną informację dotyczącą prowadzonej właśnie sprawy. Zazwyczaj próbowała, najczęściej bezskutecznie, ukryć to przed Daveem. Poczuła, że wilgotnieją jej dłonie i wytarła je niedbałym ruchem w chusteczkę. - Cholera jasna, Dave, nie trzymaj mnie w niepewności. Co powiedziała ekspedientka? - Powiedziała, że mnóstwo jest na tym świecie dziwaków. W czasie wyprzedaży przez całe dwie godziny nie zszedł ani jeden kostium, tym bardziej od Gianniego. Jednak nieco później w sklepie pojawiła się atrakcyjna brunetka, już drugi raz tego dnia, i kupiła kostium od Gianniego, choć w czasie porannej wyprzedaży mogłaby dostać go za dwa razy niższą cenę. Podobno było jej w nim zupełnie nie do twarzy. - Spojrzał na Kathryn, autentycznie zdziwiony. - Co to właściwie znaczy? - Ach, ci mężczyźni! To znaczy, że kupiła kostium, w którym źle wyglądała. Kobieta w typie Anny Lancaster zrobiłaby coś takiego tylko w wyjątkowych okolicznościach. - Czyli? - Czyli chciała jak najszybciej kupić ten kostium i stamtąd uciec. O której to było godzinie? Dave z namaszczeniem zajrzał do notesu. - Mniej więcej czterdzieści pięć minut przed tym, jak Anna Lancaster zemdlała z rozpaczy na widok ruin swojego domu. Założę się, że miała ten cholerny kostium w bagażniku beemki. Aha, sprawdziłem jeszcze jedno... na paragonie podana jest data, ale nie godzina. - Z każdą chwilą wygląda to coraz ciekawiej - powiedziała Kathryn. -Czy Anna Lancaster ma pistolet? Dave potrząsnął głową. - Nie. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie sprawdziłem dziś rano. To zła wiadomość. Ale mam też taką, która, znając twój wypaczony sposób postrzegania świata, zapewne wyda ci się dobra. Otóż Lawrence Lancaster figurował w rejestrze właścicieli broni palnej. Miał walthera P.P.K.I.S. Kathryn uśmiechnęła się, wbrew sobie samej. - Z walthera P.P.K.I.S można strzelać pociskami dalekiego zasięgu kalibru dwadzieścia dwa. Doktor Nelson powiedział, że pocisk w mózgu Lancastera to dwudziestka dwójka. - Rozmawiałem z nim. Mówi, że mógł on zostać wystrzelony z co naj - -mniej kilku typów broni. - Z waltherem P.P.K.I.S włącznie? - Tak, między innymi. Ale żeby mieć pewność, musimy znaleźć broń, z której padł strzał. A pistoletu nie było ani w domu, ani w żadnym z samochodów należących do Lancasterów. - No to gdzie jest? Dave wzruszył ramionami, jak zwykle, kiedy zadawano mu pytanie, na które nie znał odpowiedzi. Nie wiedzieć czemu, Kathryn wydało się to bardzo pociągające. Wstała i skierowała kroki do drzwi gabinetu, zamknęła je, po czym podeszła do Davea i pocałowała go w czubek głowy. Zanim zdążył zareagować, ponownie otworzyła drzwi i usiadła za biurkiem. - Czemu to zrobiłaś? - spytał, zdumiony. - Żeby dać ci do zrozumienia, że jeśli będziesz cierpliwy, to w końcu może dostaniesz ode mnie nagrodę. I aby dodać ci zapału. Dave uśmiechnął się szeroko