... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Nasz bohater przeżywał później wiele razy na nowo ten moment, wracał do niego ustawicznie, ilekroć spotykał się z Chadem, to znaczy bardzo często, bo przez następnych kilka dni niemal się nie rozstawali. Pierwsze pół godziny tak silnie nim wstrząsnęło, że wszystkie następne wrażenia wydawały się Przez porównanie błahe. Gdy po minucie absolutnej niedomyślności nagle uświadomił sobie, kim jest nieznajomy, rewelacja ta zrobiła na nim wrażenie, pamiętne na całe życie; nigdy bowiem żaden inny wstrząs nie wywołał w nim takiego - jeżeli wolno się tak wyrazić - natłoku i wyścigu uczuć i myśli. Chaos ten, niesprecyzowany i różnorodny, trwał tym dłużej, że chroniły go i niejako potęgowały okoliczności, przymus uroczystej ciszy. Nie można było zacząć rozmowy, żeby nie przeszkadzać widzom siedzącym na balkonie w najbliższym sąsiedztwie loży. Stretherowi nasunęła się charakterystyczna dla jego sposobu myślenia refleksja, że są ofiarami wyższego stopnia cywilizacji, która narzuca szacunek dla przyjętych zwyczajów i uległość wobec wymagań sytuacji, wprawdzie świetnej, lecz zmuszającej do powściągania wybuchu uczuć aż do odpowiedniej chwili. Królowe, królowie, aktorzy i temu podobni muszą hamować odruchowe reakcje; czegoś zbliżonego doświadcza każdy z nas, nawet nie należąc do tej kategorii, jeśli staje się ośrodkiem powszechnej uwagi. W tej właśnie roli znalazł się Strether, gdy przez czas trwania całej odsłony siedział w napięciu milcząc obok Chada. Znalazł się oto wobec faktu, który całkowicie zaprzątał jego umysł i przez pół godziny pochłaniał wszystkie jego zmysły, nie mógł jednak bez popełnienia nieprzyzwoitości nic z tego okazać - co, być może, należy uznać za okoliczność w rezultacie pomyślną; gdyby bowiem mógł zdradzić, co czuje, zdradziłby wzburzenie i oszołomienie, czyli stany psychiczne, których od początku postanowił sobie w żadnym wypadku nie okazać. Człowiek, który tak nieoczekiwanie usiadł obok niego, stanowił objawienie tak nieprawdopodobnej metamorfozy, że wyobraźnia Strethera, jakkolwiek przygotowana na różne niespodzianki, zachwiała się wobec fenomenu przekraczającego jej granice. Był przygotowany na wiele, nie na to jednak, że Chad przestał być sobą, a tę prawdę musiał teraz właśnie znieść milcząc, uśmiechając się i czerwieniąc ze zmieszania. Zastanawiał się, czy, nim będzie musiał wystąpić, nie zdoła jakoś oswoić umysłu z niezwykłym zjawiskiem, przywyknąć do zdumiewającego faktu. Lecz fakt był nazbyt zdumiewający, cóż bowiem może nas więcej zadziwić niż całkowita przemiana czyjejś osobowości? Można zawsze znaleźć jakąś drogę postępowania z kimś, kto jest sobą, nie sposób jednak pertraktować z człowiekiem, który stał się kimś innym. Trudno też było pocieszać się myślą, że tamten zapewne nie wie, jaki problem przedstawia dla przeciwnika; dowie się tego z pewnością, nie uda się ukryć przed nim wrażenia. Zaszedł tu przypadek niezwykłego przeobrażenia i pozostawała jedynie tylko nadzieja, że -jak każdy niezwykły przypadek - ten również uda się jednak podporządkować jakiemuś nadrzędnemu prawu. Może zresztą on, Strether, był tu jedyną osobą świadomą sytuacji. Nawet panna Gostrey, mimo swej wszechwiedzy, nie mogła się chyba w tym orientować, a Waymarsh, groźnie przyglądający się Chadowi, nic, jak się zdawało, nie dostrzegał w nim niezwykłego. Strether raz jeszcze na nowo i niemal obelżywie stwierdził, że stary przyjaciel, ślepy na odcienie światowe, niewiele będzie mu mógł doraźnie pomóc. Nie był wszakże pewien, czy nie czerpie odrobiny satysfakcji z nie zaznanego dotychczas przywileju, iż w tej szczególnej sprawie sam więcej wie niż panna Gostrey. Osobista jego sytuacja przedstawiała zatem również wyjątkowy przypadek, i tak się nim zainteresował, tak się podniecił, że jednym okiem już zerkał w przyszłość ku zabawnej scenie, jaka się rozegra, gdy odkryje swój sekret przed Marią