... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Na początku spotkania ofiarowałem mu wydany parę lat temu pamiętnik Huntera Millera, doradcy Departamentu Stanu w zakresie historii. Pamiętnik składa się z 21 tomów i zawiera szereg wybranych i opracowanych przez autora dokumentów. Gdy Neurath serdecznie mi za ten prezent podziękował, poruszyłem sprawę niemieckiej polityki wojskowej. Przede wszystkim powiedziałem mu, że w Stanach Zjednoczonych panuje powszechne przekonanie, iż Niemcy zamierzają w stosunkowo krótkim czasie rozpętać wojnę. Uroczyście zaręczył, że tego rodzaju tendencja absolutnie nie istnieje. Starał się wywrzeć na mnie wrażenie, że jest bardzo zatroskany ostatnimi zarządzeniami Mussoliniego, które zwiększą niemal dwukrotnie siłę uderzeniową włoskiej armii, a także ogłoszonym dwa dni temu oświadczeniem, w którym Mussolini domaga się okrążenia Niemiec i potępia Anglię za to, że nie chce się w tym celu sprzymierzyć z Francją i Włochami. Pomimo to w ciągu kilku najbliższych tygodni dojdzie jego zdaniem do powszechnego porozumienia w sprawie pokoju. Wywnioskowałem, że ma na myśli wyznaczoną na 15 kwietnia konferencję w Genewie, na której mają się spotkać czołowe osobistości Ligi Narodów*. Zwróciłem Neurathowi uwagę na fakt, że wszyscy Niemcy robią wrażenie opanowanych przez ducha militaryzmu, że wszystkie publiczne manifestacje przeprowadza się w pełnym wojennym ekwipunku. Powiedziałem mu również, że w Niemczech kolportowane są na szeroką skalę mapy imperialistyczne, to znaczy takie mapy, które świadczą, że przywódcy narodowosocjalistyczni domagają się przyłączenia do Niemiec krajów sąsiedzkich, jak Holandia i Austria, niektórych rejonów Szwajcarii oraz polskiego Korytarza. Oświadczył, że te mapy są wydawane przez nieodpowiedzialne elementy. „Jak to — powiedziałem — przecież figuruje na nich nazwisko Göringa i można je zobaczyć w każdym niemieckim hotelu i na każdej niemieckiej stacji kolejowej." Przyznał, że to prawda, ale zaznaczył, iż to nie ma żadnego wpływu na niemiecką politykę zagraniczną. „Stanowi to — powiedziałem — przekonywający dowód dla zagranicy, że Niemcy nawracają do starej polityki imperializmu, mało różniącej się od polityki prowadzonej niegdyś przez Teodora Roosevelta. Te organizowane wszędzie pochody umundurowanych ludzi i domaganie się przyłączenia do Rzeszy wszystkich obszarów pogranicznych, zamieszkałych przez ludność mówiącą po niemiecku, to oczywiście dowody wojennych nastrojów w tym kraju." Minister spraw zagranicznych powiedział: „Mnie również martwią te slogany i pozy imperialistyczne". Półgodzinna rozmowa z Neurathem raz jeszcze przekonała mnie, że zarówno on, jak wszyscy chyba wyżsi urzędnicy niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych zdają sobie w pełni sprawę z niebezpieczeństwa grożącego Niemcom ze strony hitleryzmu i walczą o uwzględnienie swych poglądów, ale wysiłki te są daremne. Hitler naprawdę chce anektowa6 wszystkie wspomniane obszary i we właściwym czasie rozpocznie wojnę, żeby swój cel osiągnąć. * Dn. 15 kwietnia 1935 r. zebrała się w Genewie nadzwyczajna sesja Rady Ligi Narodów na skutek skargi Francji na złamanie przez Niemcy postanowień traktatu wersalskiego dotyczących służby wojskowej. Wyszedłem od Neuratha, nie utrzymawszy od niego żadnych wiążących zapewnień; podobnie czułem się wychodząc od ambasadora brytyjskiego, który mnie nie przekonał, żeby Anglia robiła w polityce coś więcej niż dobre wrażenie. Może to i wszystko, na co obecny rząd w Londynie może sobie pozwolić. Lloyd George prowadzi inteligentną grę, a Partia Pracy jest jak zawsze nastawiona bardzo pacyfistycznie. Okrążenie Niemiec nie jest obecnie możliwe i w głównych zarysach powtarza się sytuacja z 1914 r. Czy będziemy mieli w Europie wojnę? Nie sądzę, żeby wcześniej niż za parę lat. O 4.30 odwiedziłem francuskiego ambasadora François-Ponceta, żeby się dowiedzieć, jak on reaguje na bieżące wydarzenia. Nic mu nie mówiąc o depeszy z Waszyngtonu w sprawie niebezpieczeństwa wojny, nalegałem, żeby mi powiedział, jak ocenia szansę wyznaczonej na 11 kwietnia konferencji w Stresie. Z jego odpowiedzi mogłem się od razu zorientować, jak dalece Francuzi są zirytowani zachowaniem się Anglii w ubiegłym miesiącu