... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Wisząca niezawisła ława przysięgłych była w komplecie. Zasiadało w niej dwanaście dziwnych stworzeń. Trudno było przewidzieć, co ustalą. Sytuacja nie przedstawiała się najlepiej. - Oskarżyciel - rzekł Ogier. Z tłumu wystąpiła kolejna postać. Dolph o mało nie zemdlał, gdy ją zobaczył. - Księżniczka Ivy - oświadczyła wyniośle. - Moja siostra! Moja wredna, czternastoletnia siostra! To najgorsze, co mogło mi się przydarzyć! Nie mam szczęścia! Ale, ale... czy to rzeczywiście pech? Jesteśmy w hipnotykwie, a tu rządzi Nocny Ogier. To Królestwo Złych Snów. Włada nim ich Mistrz Trojan. Gracja zniszczyła taki sen. Wytoczono jej za to proces. Teraz śni swój własny okropny sen, a ja jej towarzyszę. Szczęście czy pech nie ma z tym nic wspólnego. Nocny Ogier powoli tka misterny, straszliwy sen. Powoli zaciska pętlę. Z takiego snu ani oskarżony, ani obrońca nie może się obudzić. Czy taki sen się kończy...? Dolph już przedtem bał się i był podenerwowany. Teraz był przerażony. Gracja próbowała go ostrzec. Wspominała o mocy Ogiera. Wreszcie miał okazję podziwiać tę moc. Nocny Ogier jedynie się nim bawił, dręczył go podsuwając mu niewłaściwe drzwi i organizując tę okropną rozprawę. Czy już wiadomo, jaki będzie wyrok? Czy dlatego ławnicy zostali dobrani w ten sposób? Nie! Nie mogę się na to zgodzić. Jak mam tym pokierować, by uratować Grację od zagłady? Dobrze wiedział, co oznacza skazanie. Był żywy. Mógł się chyba obudzić. Ona zaś nie mogła tego zrobić. Bał się nadal, lecz powoli wracała mu zdolność myślenia. Zadecydował, że nie odsunie się w cień, że będzie walczyć. Nie było mowy, by on, zwykły dzieciak, mógł odnieść zwycięstwo. Nie tu, w Królestwie Nocy. Nie tam, gdzie rządził Czarny Ogier. Mimo wszystko postanowił jednak spróbować mu się przeciwstawić. Ale nie dlatego, że był dzielny. Czynił to z rozpaczy. Gracja składała się wyłącznie z kości, lecz była dobra. Pragnął jej jakoś pomóc. - Pozwana jest oskarżona o popsucie kunsztownie utkanego snu i pogwałcenie nakazu wygnania - oświadczył sędzia. - Czy masz coś na swoją obronę? - Zrobiłam to - wyznała Gracja pełnym smutku głosem. - Ja... Dolph zerwał się z miejsca. - Ona ma co innego na myśli! - zawołał. - Twierdzi, że jest niewinna. - Ale przecież to zrobiłam - upierała się szkieletka. - Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać... - Niewinna z powodu... - przerwał, zabrakło mu natchnienia. Wiedział, że jest winna, że to niecny proces i że z góry przesądzono, iż go przegra. Przypominało mu to drzwi z pytaniami, na które nie można było udzielić odpowiedzi. Cokolwiek się powiedziało, wpadało się w tarapaty. Musiał to jakoś zmienić, jakoś ją z tego wydostać. Nie wolno im było wybierać pomiędzy: winny a niewinny. Musiał znaleźć sposób na to, by sen skończył się dobrze. Cała sala zamarła czekając, co powie. Patrzyli na niego ławnicy, publiczność, sędzia i jego siostra. Wszyscy oczekiwali, że bąknie coś naprawdę głupiego, takiego, by Gracja pożałowała, że w ogóle z nim tu przyszła. - Z powodu... - Znów zamilkł, szukając odpowiednich argumetów. Zdawał sobie sprawę z tego, że nikt nie jest ani po jego stronie, ani po strome Gracji. Czym mogę ich zaskoczyć, myślał. Tym, że cel nie usprawiedliwia środków? Obrócą to przeciwko mnie i udowodnią, że podtrzymywanie na duchu przyzwoitego trolla nie usprawiedliwia gmatwania dobrze przygotowanego snu. Podobnie orzekną, iż to, że szukam Niebiańskiego Centa, nie usprawiedliwia pogwałcenia wyroku. I to właśnie jest najbardziej okrutne. Z ich punktu widzenia Gracja w obu wypadkach postąpiła źle. Ja zaś nie potrafię ich punktu widzenia zmienić. Był przeświadczony, że coś się tu nie zgadza, że nie powinno się jej karać za dobre serce, lecz nie miał pojęcia, jak im to wytłumaczyć. - Dlatego, że to nie było tak - dokończył tajemniczo. Sędzia nachmurzył się. - Obrona twierdzi, że oskarżona jest niewinna dlatego, że to nie było tak - powtórzył bezbarwnym głosem. To samo uczynili ławnicy. Na widowni rozległy się szepty. Ivy pogardliwie gwizdnęła. Poruszył ich. Przewidywała, że tak się stanie. - Co na to oskarżyciel? - spytał sędzia. - Mamy zamiar udowodnić, że było tak właśnie - natychmiast oświadczyła Ivy. - Ten głupi szkielet zniszczył wspaniały sen, a potem jeszcze wrócił, by się tym pochwalić. Ściąć jej głowę! Publiczność zawtórowała, a liczni członkowie ławy przysięgłych pokiwali głowami. - Dobrze powiedziane! Ma ikrę dziewczyna! - Proszę przedstawić sprawę - nakazał sędzia. - Oskarżyciel wzywa pierwszego świadka, wojowniczego trolla - nadzwyczaj pewnie oświadczyła Ivy. Wstrętny troll poczłapał na podwyższenie dla świadków. - Czy wiesz, co się z tobą stanie, jeśli nie będziesz mówił prawdy? - zapytał Nocny Ogier. Troll zląkł się. - Będę szczery - wycedził szybko. - Przysięgam. - Świadek został zaprzysiężony. Teraz we właściwy sobie sposób zaczęła przemawiać Ivy. - Wojowniczy trollu, czy jesteś z tej samej wioski co Tristan troll? - Ten zatracony nicpoń?! - krzyknął doprowadzony do szału troll. - Wiesz, co ten małży tyłek zrobił? - Odpowiadaj na pytania - ostrzegł go sędzia. - Tak. Wyznaję ze wstydem, że jestem z jego wioski. - Cóż takiego uczynił troll Tristan? - spytała Ivy. - Próbował zniszczyć całą naszą wioskę. Złapał smaczną dzieweczkę, którą wszyscy moglibyśmy się podzielić, i pozwolił jej odejść! o mało co nie umarliśmy z głodu. Musieliśmy się żywić zgniłymi korzonkami! Na samą myśl o tym do dziś robi mi się niedobrze. - Troll rzeczywiście wyglądał tak, jakby za chwilę miał zwymiotować. Na wszelki wypadek prześlizgnął się ku niemu woźny z misą. - Świadek jest twój - powiedziała Ivy z wymuszonym uśmiechem na ustach. - Mój? - Dolph zupełnie zgłupiał. Nie wiedział, o co chodzi