... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

W krzyżu swego życiachrześcijanin doświadcza obecności chwały Chrystusa,doświadcza mocy Jego zmartwychwstania. Czuje, że On go prowadzisprawiając, że "płomienie" życia go nie pa- lą.Chrześcijanie bowiem w świecie są jak ci trzej młodzieńcy wpiecu ognistym z Księgi Daniela. Jest to obrazKościoła w świe- cie. Jest "ogień", który paliwszystkich ludzi na tym świecie. Są to rozmaite nieszczęścia,wypadki, choroby, ból zadany rodzi- com przez dzieci,pokrzyżowane plany. Chrześcijanie nie są od tego wolni, życieich też nie oszczędza. Tylko oni inaczej to przyjmują. "Ichodzili wśród płomieni wysławiając Boga i błogos- ławiącPana" (Dn 3,24). Nie są sami, z nimi jest ktoś czwar- ty.Tym kimś jest Jezus Zmartwychwstały, który wspólnie dźwiga- nasz krzyż, czyniąc go chwalebnym i zbawczym. Zmartwychwstały- Chrystus sprawia, że płomienie, wśród których chodzimy, nieni- szczą nas. I to jest świadectwo, które chrześcijanin winienda- wać światu. Nie wystarczy wmawianie sobie, że kocham Jezusa,że On we mnie żyje. Jeśli nie żyjesz Bogiem naprawdę, toprzyjdzie krzyż i cię "spali". Krzyż bowiem jestpróbą ogniową wskazującą czy jest w nas życie Boże, czy gonie ma. W 1 Liście św. Jana czytamy: "Nowina,którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jesttaka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnejciemności." (1J 1,5). Co to znaczy, że Bóg jestświatłością? To wyrażenie stanowi klucz do pism Jana. Tooz- nacza, że Bóg jest miłością do grzesznika, że go kocha.Takie określenie stanowi rewolucyjną treść. Nikt nie kochagrzesznika. Tego, który nas obraża, depcze, nic sobą niereprezentuje. Ta- kich się nie kocha. Sami tego doświadczamy, żelubią nas wtedy, gdy przedstawiamy sobą jakąś wartość:dajemy ciepło, poczucie bezpieczeństwa, możemy w czymśpomóc. Podobnych wartości również my oczekujemy od innych.Ale z chwilą, gdy przestajemy być uży- teczni w sensiedosłownym: jako pomoc w pracy, jako atrakcyjny partner wprzyjaźni itp., wówczas tracimy w oczach otoczenia, przyjacielenas opuszczają, nikt nas nie akceptuje, wszyscy przestają naskochać. Tymczasem Bóg, będący światłością, akceptuje nas tam,gdzie nas nikt nie lubi. Tam, gdzie sami do siebie mamypretensje. Właśnie tam sięga miłość Boga. Ludzie chcą być kochani, wysilają się więc i starająsię, by to osiągnąć. Wiemy, że w naszych grzechach nikt nasnie kocha. Dlatego wysilamy się na piękne fasady, retuszujemyswój obraz, starając się niczym olbrzymim kamieniem zasłonićprzed innymi sytuację naszego wnętrza, podobną do leżącego wgrobie i cuchną- cego ciała Łazarza. Bo któż nas możepokochać w naszej prawdzie? Za tę grę płacimy olbrzymiącenę. Ileż to czasem wymaga wysiłku, aby utrzymać się nawysokości zadania. Czasem jednak psychika nie wytrzymuje iwówczas następuje załamanie. Na szczęście mi- łość dogrzesznika objawia się w krzyżu Jezusa Chrystusa i ta- mjaśnieje pełnym blaskiem. W krzyżu spotyka się największaludz- ka podłość z największą -- Boską miłością. Stądprzychodzi prze- baczenie. Zło wszystkich ludzi przybiło Jezusado krzyża. Jego odpowiedzią na to było przebaczenie izrozumienie. Jako Zmartwy- chwstały ma dla nas ofertę nowegożycia. Dzięki zmartwychwstaniu krzyż stał się S wiatłem. Swiatłością naszego życia. Ale dla kogo z nas Ukrzyżowanyjest źródłem S wiatła? Ludzie twierdzą, że dla nichświatłem jest kultura, dobre wychowanie, wykształce- nie itp.Zgodnie z tym ustanawiają prawa, a kto się im niepodpo- rządkowuje, musi iść precz, bo dezorganizuje życiespołeczne. Dla grzeszników nie ma miejsca na tej ziemi! Takiepostawy rów- nież w nas mogą być mniej lub bardziej utajone.Tak łatwo prze- kreślamy ludzi trudnych, spychamy ich namargines. Jedyne światło, jakie nam Bóg zapalił, to Jezus Chrystusna krzyżu, przebaczający grzesznikom i kochającywszystkich. "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, tosamych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1J 1,8).Jeśli uważam, że nie mam grzechu, to nigdy nie doświadczęJego miłości, a Jego światłość nie wejdzie w moje życie.Żeby to światło weszło we mnie, muszę odważniewi- dzieć swój grzech, konfrontować siebie z Ewangelią,wierząc, że Bóg mnie kocha. Wówczas to światłouzdolni mnie do miłości w ta- kim samym wymiarze. Inaczej będęwobec innych małym Hitlerem. Wszystkich ustawię pod jedensznurek i będę wytykać im ich wady. A jeśli mam władzę,będę bezwzględny. W czasie procesu Jezus stanął przed Piłatem, który chciałGo uwolnić, chcąc tym posunięciem upokorzyć Żydów i zrobićim na przekór. Piłat lubił swoją pozycję i dbał o nią. Tymrazem chy- trość jednak go zawiodła. Zaimprowizowałkonfrontację Jezusa z Barabaszem. Dla Piłata Barabasz byłpospolitym złoczyńcą, ale nie dla Żydów. Dla nich byłbohaterem walczącym o słuszne prawa narodu do niepodległości.W tej sytuacji Barabasz reprezentuje sprawiedliwość świata, wimię której należy dochodzić słusznych praw siłą, bodobrocią i perswazją nic się nie wskóra. Czego nie wyrwieszsiłą, tego nie będziesz miał. To jest ta szeroka dro- ga,którą wszyscy idą. Poczucie sprawiedliwości jest słuszne inależy oburzać się na bezprawie. Podobnie reaguje Dawid na przypowieść Natana, lecz niedo- strzega, że on sam jest jej bohaterem. Diabeł doskonale grana urażonym poczuciu sprawiedliwości, co niejednokrotnie pchado wykolejenia