X


... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Powoli, jakby odzyska� si�y, Giordino zacz�� prostowa� nadgarstki. Boudicca wykrzywi�a si� z w�ciek�o�ci, potem na jej twarz wyp�yn�� wyraz niewiary. Jej cia�o zwin�o si�, by wydoby� z siebie ka�d� resztk� oporu, mog�c� powstrzyma� bezlitosny nacisk. Nagle nie by�a w stanie utrzyma� jego nadgarstk�w i musia�a pu�ci� chwyt. Natychmiast wyci�gn�a r�ce ku oczom Giordina, ale przewidzia� to i odtr�ci� jej d�onie na bok. Zanim zd��y�a cokolwiek zrobi�, sfrun�� z biurka i le�a� na niej obejmuj�c nogami i przyciskaj�c jej ramiona do tu�owia. Trzymana przez si��, kt�rej nigdy by si� niespodziewa�a, pr�bowa�a si� wyrwa� szale�czymi szarpni�ciami. Rozpaczliwie si�gn�a do szuflady, w kt�rej by� rewolwer, ale kolana Giordina skutecznie parali�owa�y jej r�ce. Giordino napi�� mi�nie ramion i z�apa� Boudicc� za gard�o. - Jaki ojciec, taka c�rka - warkn��. - Id� za nim do piek�a. 402 Boudicca zrozumia�a, �e nie b�dzie lito�ci. By�a uwi�ziona, jej cia�o, z kt�rego Giordino wyciska� �ycie, szarpa�o si� konwulsyjnie, lecz nic to nie dawa�o. Pr�bowa�a krzycze�, ale jedynie cicho charkota�a. Cho� jej twarz si� wykrzywi�a, oczy wytrzeszczy�y, a sk�ra zacz�a przebarwia� na fioletowo, uchwyt Giordina nie s�ab�. Zwykle przyjacielska twarz W�ocha pozostawa�a bez wyrazu. Dramat trwa�, a� cia�o Boudiki kilka razy gwa�townie drgn�o i sflacza�o. Nie puszczaj�c jej gard�a, Giordino przerzuci� olbrzymk� przez biurko. Maeve patrzy�a z chorobliw� fascynacj�, jak �ci�ga z trupa tunik�. Kiedy sko�czy�, zacz�a krzycze� i musia�a si� odwr�ci�, nie mog�c d�u�ej patrze�. - Tak jak powiedzia�e�, przyjacielu - stwierdzi� Pitt. Giordino skin�� nieznacznie g�ow�. Jego oczy by�y w dalszym ci�gu zimne i puste. - Wiedzia�em to w momencie, kiedy da�a mi w z�by na jachcie. - Musimy ucieka�. Wyspa lada chwila wyleci w powietrze. - Wr�cimy tu? - t�po spyta� Giordino. - P�niej ci wszystko opowiem. - Zwracaj�c si� do Maeve zapyta�: - Jest niedaleko domu jaki� samoch�d? - W gara�u z boku jest kilka �azik�w, kt�rymi ojciec je�dzi� po terenie. Pitt wzi�� jednego z ch�opc�w na r�ce. - Kt�ry jeste�? Przestraszony widokiem krwi sp�ywaj�cej Pittowi z twarzy, ma�y wymamrota�: - Michael. - Wskazuj�c na brata, powiedzia�: - On jest Sean. - Lata�e� kiedy� helikopterem, Michael? - Nie, ale zawsze chcia�em. - Twoje �yczenie zostanie spe�nione. Maeve przed wybiegni�ciem z gabinetu ostatni raz spojrza�a na ojca i Boudicc�, kt�r� zawsze traktowa�a jak siostr�, starsz� siostr�, zawsze dalek� i rzadko okazuj�c� jej co� innego ni� wrogo��, ale jednak siostr�. Ojciec dobrze ukry� tajemnic�, wytrzymuj�c wstyd i ukrywaj�c prawd� przed �wiatem. By�o straszne odkry� po tylu latach, �e Boudicca by�a m�czyzn�. 55 W przytykaj�cym do rezydencji gara�u znale�li �aziki, nieco przerobione australijskie holdeny. Z samochod�w pousuwano drzwi, by �atwiej by�o wsiada� i wysiada�, i pomalowano je na jaskrawo��to. Pitt by� niezmiernie wdzi�czny �wi�tej pami�ci Arthurowi Dorsettowi za pozostawienie kluczyk�w w stacyjce pierwszego z brzegu samochodzika. Szybko wskoczyli do �rodka - Pitt i Giordino z przodu, Maeve z ch�opcami z ty�u. Silnik natychmiast zapali�, Pitt wrzuci� jedynk�. Wcisn�� gaz i wyprysn�li z gara�u. Przy bramie Giordino wysiad� i otworzy� j�. Ledwie wyjechali na g��wn� drog�, z naprzeciwka nadjecha�a ci�ar�wka stra�nik�w pod broni�. "Nie mog�o by� inaczej - pomy�la� Pitt. - Kto� musia� narobi� rabanu". Natychmiast jednak si� otrz�sn��, zdaj�c sobie spraw�, �e by�a pora zmiany wart. Zwi�zani w str��wce w bramie stra�nicy zaraz zostan� uwolnieni. - Macha� i u�miecha� si� - nakaza�. - Zachowujcie si� jak szcz�liwa rodzina. Umundurowany kierowca ci�ar�wki zwolni�, popatrzy� ze zdziwieniem na pasa�er�w holdena, potem jednak skin�� g�ow� i zasalutowa�. Cho� nikogo sobie nie przypomina�, musia� uzna�, �e s� go��mi Dorsett�w. Ci�ar�wka doje�d�a�a do bramy, Pitt przyspieszy� i pognali do laguny. - Kupili - powiedzia� Giordino. Pitt u�miechn�� si�. - Tylko na minut�, po kt�rej b�d� wiedzie�, �e koledzy z nocnej zmiany nie zasn�li z nud�w. Zjecha� z okr��aj�cej kopalnie g��wnej drogi. Widzieli przed sob� port. Nic nie zas�ania�o im widoku na jacht

 

Drogi uЕјytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

PamiД™taj, Ејe dbamy o TwojД… prywatnoЕ›Д‡. Nie zwiД™kszamy zakresu naszych uprawnieЕ„ bez Twojej zgody. Zadbamy rГіwnieЕј o bezpieczeЕ„stwo Twoich danych. WyraЕјonД… zgodД™ moЕјesz cofnД…Д‡ w kaЕјdej chwili.

 Tak, zgadzam siД™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu dopasowania treЕ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

 Tak, zgadzam siД™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerГіw w celu personalizowania wyЕ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treЕ›ci marketingowych. PrzeczytaЕ‚em(am) PolitykД™ prywatnoЕ›ci. Rozumiem jД… i akceptujД™.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.