... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Papi nie mylił się zbyt często, ale nie potrafiłby powiedzieć, ile razy wołał trzeciego Ramona, mając na myśli swojego drugiego syna. Cierpiąc na mordercze bóle pleców, widząc, że wspólne życie z Nildą spływa do rynsztoka, Papi coraz częściej myślał, że jego wyprowadzka jest nieunikniona. Logicznym celem była jego pierwsza rodzina. Zaczął na nich patrzeć jak na wybawicieli, jak na odświeżającą siłę, która odmieni jego losy. Zwierzył się z tym Jo-Jo. W końcu zaczynasz mówić z sensem, panin, powiedział Jo-Jo. Rychłe odejście Chuita z magazynu również ośmieliło go do działania. Apartamenty London Terrace, po opóźnieniu spowodowanym pogłoskami, że zbudowano je na składowisku odpadów chemicznych, w końcu zostały oddane do użytku. Jo-Jo mógł zapewnić Ramonowi tylko połowę potrzebnej mu sumy. Jo-Jo wciąż wyrzucał pieniądze na swój kulejący negocio i potrzebował trochę czasu, aby stanąć na nogi. Papi przyjął to jako zdradę i to właśnie mówił ich wspólnym znajomym. Zapowiada ci wielkie rzeczy, a kiedy robisz końcowy ruch, dostajesz nada. Chociaż te oskarżenia wracały do Jo-Jo i raniły go, pożyczył pieniądze bez komentarza. Taki był Jo-Jo. Papi pracował na resztę przez więcej miesięcy, niż się tego spodziewał. Chuito zarezerwował dla niego mieszkanie i razem zaczęli je meblować. Papi zaczął zabierać do pracy po parę koszul i podrzucać je do nowego mieszkania. Czasem wciskał do kieszeni skarpetki albo wkładał podwójną bieliznę. Wyszmuglowywał się z życia Nildy. Co się dzieje z twoją odzieżą? - spytała jednego wieczoru. To ta cholerna pralnia chemiczna, odpowiedział. Ten bobo gubi moje rzeczy. Porozmawiam z nim, kiedy tylko dostanę wolny dzień. Chcesz, żebym do niego poszła? Ja to załatwię. To bardzo nieprzyjemny facet. Następnego dnia rano przyłapała go na wciskaniu dwóch guayaberas do pudełka śniadaniowego. Wysyłam je do czyszczenia, wyjaśnił. Pozwól, że zrobię to sama. Jesteś zbyt zajęta. Tak jest łatwiej. Nie zachowywał się miło. Rozmawiali ze sobą tylko wtedy, kiedy to było konieczne. Po latach, kiedy odszedł od nas na dobre, kiedy jej dzieci wyszły z domu, rozmawiałem z Nildą. Milagros miała swoje własne dzieci i ich zdjęcia zajmowały stoły i ściany. Syn Nildy ładował bagaże na lotnisku JFK. Wziąłem jego zdjęcie z dziewczyną. W porządku, byliśmy braćmi, chociaż jego twarz miała regularniejsze rysy. Siedzieliśmy w kuchni, w tym samym domu, słysząc od czasu do czasu uderzenia gumowej piłki, wybijanej kijem do palanta wzdłuż szerokiego wąwozu między fasadami domów. Jej adres dała mi moja matka (pozdrów putę ode mnie, powiedziała); a ja, aby się do niej dostać, musiałem jechać trzema tramwajami i przejść parę bloków z adresem napisanym na dłoni. Jestem synem Ramona, powiedziałem. Hijo, wiem, kim jesteś. Przygotowała cafe con leche i poczęstowała mnie krakersami goya. Nie, dziękuję, powiedziałem; nie miałem już takiej ochoty do zadawania pytań ani nawet do przebywania z nią. Powracał gniew. Spojrzałem na swoje stopy i zauważyłem, że linoleum jest wytarte i w złym stanie. Miała siwe włosy, przycięte krótko na małej głowie. Siedzieliśmy, piliśmy kawę i w końcu zaczęliśmy rozmawiać, dwoje obcych, komentujących wydarzenia, trąbę powietrzną, kometę, wojnę, którą oglądaliśmy oboje, ale z różnych, odległych perspektyw. Odszedł rano, powiedziała cicho. Wiedziałam, że coś jest nie w porządku, bo leżał w łóżku, nic nie robiąc, tylko głaskał mnie po włosach, które wtedy były bardzo długie. Należałam do zielonoświątkowców. Zwykle się nie wylegiwał w łóżku. Zaraz po obudzeniu brał prysznic, ubierał się i wychodził. Miał ten rodzaj energii. Teraz, kiedy się podniósł, stał nad małym Ramonem. Nic ci nie jest? - spytałam go, a on odpowiedział, że czuje się dobrze. Nie miałam zamiaru kłócić się z nim na ten temat, więc zaraz znów zapadłam w sen. Wciąż myślę o tym, co mi się wtedy śniło. Byłam młoda, były moje urodziny i jadłam z talerza przepiórcze jaja, i wszystkie były dla mnie. Rzeczywiście głupi sen. Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że zniknęła reszta jego rzeczy. Powoli wyłamywała sobie palce. Myślałam, że to mnie nigdy nie przestanie boleć