... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Wzruszające pojmowanie rzeczywistości przez dziecko sta- nowiło ostry kontrast z fantazją, którą zdawał się być pochłonięty mi- lioner z Teksasu. Wolność sprawia, że każdy z nas staje się odpowiedzialny za swoje wy- bory i czyny. Czy właśnie z tego powodu tak chętnie pławimy się w bez- czynności i wypełniamy czas miernotą, podczas gdy moglibyśmy zdzia- łać tak wiele? Bądźmy naprawdę żywi, aby na starość mieć świadomość, że czas, który został nam dany, przeżyliśmy dobrze. 1 Obecnie wiadomo już, że progerię Hutchinsona-Gilforda powoduje mutacja w genie kodującym białko związane z otoczką jądrową, tzw. laminę A (przyp. konsul- tanta naukowego). OPOWIADANIE P o Piąciu DNIACH Kapsuła spełniła swoje zadanie. Miranda umierała. Wybuch był szokiem, mimo że nastąpił bezgłośnie. Świat pogrążył się w szarości. Jeszcze chwilę temu taksówka powietrzna, ślizgająca się po- nad północnymi lasami, była skąpana w kolorach jesieni, czerwonym, brązowym i złotym, i odbijała niskie promienie wschodzącego słońca. W następnym momencie, a może tylko tak się wydawało, słoneczne złoto zamieniło się w olśniewającą biel, a lasy poniżej stały się posępną ciemnoszarą plamą. Miranda zdała sobie później sprawę, że utrata percepcji kolorów mu- siała zabrać chwilę czasu, ale była tak zaabsorbowana myślami związa- nymi z nadchodzącym spotkaniem, że nie zwróciła specjalnej uwagi na wspaniały widok za oknem. Taksówka zawinęła na terminal Quebec. Miranda podziękowała kie- rowcy, który stał się nagle jednobarwny, i przeszła krótki dystans dzielą- cy ją od małego parku nad rzeką—miejsca, gdzie po raz pierwszy spotkała Gregora. Chciała tam wszystko jeszcze raz przemyśleć. Oczywiście i tak pójdzie na spotkanie Rady Odchodzących, które miało rozpocząć się za pół godziny. Przedstawienie niedokończonego i enigmatycznego sprawozdania nie zajmie jej dużo czasu. Rada uzna je za niepokojące, ale chwilowo nie będzie wystarczająco dużo materiałów, aby możliwa była dłuższa dyskusja. Z pewnością zostanie zatwierdzo- na kontynuacja projektu, a Miranda postara się, aby praca ich zespołu została powierzona Juno, jej zdolnemu zastępcy. Najpóźniej wczesnym popołudniem Miranda opuści spotkanie Rady. Taksówka powinna do- wieźć ją do domu przed zmrokiem. Takie rozwiązanie oznaczało po- święcenie jednego z pięciu dni, które jej pozostały, na obowiązki związa- ne z pracą, ale i tak będzie miała wystarczająco dużo czasu, aby załatwić konieczne sprawy. W pewnym sensie była zadowolona, że wybuch Kap- suły, tak długo oczekiwany, nastąpił, kiedy była zajęta. Miranda przyglądała się zakręconym wirom na szerokiej rzece. Tak naprawdę nie miała nic do załatwienia. Po jej śmierci kwestie finanso- we zostaną rozwiązane zgodnie z prostym planem, który nakreśliła już dużo wcześniej. Miranda nigdy nie zostawiała niczego na ostatnią chwi- lę. Już dawno dokonała wyboru osób, które zaprosi, aby towarzyszyły jej w umieraniu. Lista była bardzo krótka. Pozostało przemyśleć, co wybrać dla każdej z nich na pamiątkę ze zbioru jej ukochanych rzeczy osobi- stych. Jednak nawet to nie zabierze jej zbyt dużo czasu. No i oczywiście była jeszcze Lara. Lara to prawdziwy powód zbliżającej się śmierci Mirandy. Jak rów- nież Gregor. — Czy Gregor by przyszedł? - pomyślała Miranda, obserwując srebrne światełko, które błysnęło na powierzchni wody. - Czy zniósłby to? Gregor wkroczył w życie Mirandy niedługo po tym, jak rozpoczęła się dziewiąta faza jej życia, co oznaczało, że miała ponad 220 lat. Gre- gor zbliżał się do trzeciej fazy, czyli był od niej o 150 lat młodszy. Ale nie miało to przecież znaczenia. Miłość Mirandy do Gregora zaskoczyła nawet ją samą. Była natych- miastowa i głęboka. Usunęła w cień wszystkie wcześniejsze miłości jej długiego życia. A przecież nie były one pozbawione ciepła i radości. Jed- na z nich dała jej ukochanego syna Nico, obecnie jednego z jej najwier- niejszych przyjaciół. Poprzednio jednak Miranda nigdy nie angażowała się do końca. Powstrzymywanie się od pełnego zaangażowania było przyzwyczaje- niem wykształconym w obliczu nieskończonego życia. Jedyną strategią poradzenia sobie z taką niezwykłą perspektywą, oprócz lekarstw otępia- jących czy ucieczki, było kultywowanie nadmiernej miłości własnej. Bezpośrednio po wynalezieniu technologii przedłużania życia uczeni nie zdawali sobie sprawy, jak wielkie obciążenie emocjonalne niesie ono ze sobą, i w związku z tym liczba samobójstw alarmująco rosła. Odmła- dzanie psychiki szybko stało się równie ważne jak regeneracja komórek i tkanek organizmu. Po pierwszym spotkaniu nad rzeką i podczas szaleństwa następnego tygodnia Miranda była zaskoczona odkryciem, że Gregor kochał ją tak samo intensywnie i namiętnie jak ona jego. Nigdy wcześniej nie doświadczyła podobnego uczucia. Sama niepozbawiona namiętności, Miranda zorientowała się, że jej rezerwa i zaabsorbowanie własną oso- bą znikły. Uwielbiała obecność Gregora, a on uwielbiał jej obecność. Kędy Miranda opuściła swój dom na farmie, aby na stałe zamieszkać w jaskiniach wykutych w wapiennej skale, które Gregor zamienił na piękne mieszkanie, jej przyjaciele byli w szoku