... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Nauki psychologiczne, zwłaszcza po odrzuceniu uproszczeń psychoiogizmu, wnoszą ważne elementy w poznanie człowieka. Szczególne ich sukcesy zaznaczyły się ostatnio w badaniach nad pograniczem normalności i nienormalności, z którego to pogranicza wyciągano wnioski dotyczące człowieka w ogóle. Jak antropologia kulturalna próbowała z prymitywnych form życia odczytać bardziej skomplikowaną strukturę człowieka żyjącego w rozwiniętych formach cywilizacyjnych, podobnie psychologia próbowała z doświadczeń patologicznych wyprowadzić wnioski dotyczące funkcjonowania psychiki normalnej. Kariera pewnych kierunków psychopatologii i różnych odmian psychoanalizy potwierdza, jak interesujące były te ogólne koncepcje człowieka. Nie inaczej było z socjologią, najbardziej modną nauką XX wieku. Przedmiotem jej nie był człowiek bezpośrednio, lecz społeczne formy życia, w których urzeczywistniał się człowiek jako „stworzenie społeczne". I socjologia miała ambicję być podstawowo ważną nauką o człowieku. W pewnym okresie toczyła ona spór z psychologią, próbując dowieść, iż procesy rozwoju psychologicznego oraz niektóre formy działalności umysłowej i praktycznej ludzi nie są zgoła regulowane czynnikami „wewnętrznymi", a więc przynależnymi do terenów badań psychologicznych, lecz czynnikami „zewnętrznymi", to znaczy modelami życia, wzorami, tendencjami i normami obowiązującymi w środowisku społecznym. Psychika ludzka funkcjonuje jako psychika istoty społecznej i właśnie dlatego socjologia dostarcza do niej odpowiedniego klucza. Znaczenie, jakie ma socjologia dla antropologii, rodzi pytanie: czy nie istnieją jeszcze inne dyscypliny, które — podobnie jak socjologia — nie przyjmując człowieka za bezpośredni przedmiot badań mogłyby dostarczyć wiedzy o nim. Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Otwiera ona bardzo rozległe perspektywy rozszerzania wiedzy antropologicznej, a przynajmniej wielkiego wzbogacenia materiału dla takiej wiedzy. W tym sensie są naukami o człowieku historia ogólna i historia sztuki, podobnie jak historia nauki i techniki; są także naukami o człowieku ekonomia i nauki polityczne oraz prawne; naukami o człowieku są w pewnym sensie nawet nauki ścisłe. Teza ta wydaje się na pierwszy rzut oka przesadna. W rzeczywistości oddaje ona poprawnie istniejący stan rzeczy. Zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, iż nauki o wytworach ludzkiej działalności są —-w ostatecznym obrachunku — naukami o istocie, która wytwory te produkuje. Ta prawda sprawdza się doskonale na przykładzie ekonomii. Twórca ekonomii klasycznej Adam Smith rozpoczął swe rozważania od próby określenia istoty człowieka. Człowiek miał być homo oeconomicus, stworzeniem, które nie tylko produkuje pewne dobra — to czynią także niektóre zwierzęta — ale i wymienia je z korzyścią; jest to możliwe dlatego, iż ludzie, mimo jednorodności morfologicznej, zdolni są do produkcji różnorodnych dóbr. Tak określona „natura" człowieka miała być — zdaniem Smitha •—• podstawą kapitalistycznego systemu produkcji. Jako ustrój „zgodny z naturą ludzką" nie mógł on być obalony. Karol Marks, przeprowadzając zasadniczą krytykę klasycznej ekonomii burżuazyjnej, zaatakował przede wszystkim tę właśnie antropologiczną koncepcję. Człowiek nie jest homo 10 r oeconomicus; obiektywizuje się i urzeczywistnia w pracy, która przekształca rzeczywistość materialną. Właśnie z tej racji ustrój ekonomiczny kapitalizmu, który alienuje ludzką pracę, może i powinien być przezwyciężony; może i powinien powstać ustrój zapewniający człowiekowi możliwość działania i rozwoju, których wymaga jego „natura". Lenin mocno akcentował ten antropologiczny charakter ekonomicznej teorii Marksa, stwierdzając, iż tam gdzie burżuazyjni ekonomiści dostrzegali jedynie stosunki rzeczowe, Marks dojrzał stosunki między ludźmi. I nie ulega wątpliwości, iż ekonomia polityczna socjalizmu jest nie tylko inną koncepcją człowieka, która stanowi zarówno jej założenie, jak i perspektywę całego dalszego rozwoju społecznego. Podobnie jak socjologia, również nauki historyczne, aczkolwiek bezpośrednio zajmują się działalnością zbiorową-ludzi oraz ich różnorakimi wytworami, są pośrednio źródłem wiedzy o człowieku. Wielcy historycy byli zresztą zawsze tego świadomi. Przedstawiając wydarzenia nie powstrzymywali się od refleksji nad tym, jacy są ludzie. Podobnie czynili teoretycy polityki. Niccolo Maehiavelli chciał pokazać księciu przede wszystkim to właśnie, jacy są ludzie i jak wiedza o nich może służyć skutecznemu działaniu. Historia poszczególnych dziedzin ludzkiej działalności zajmuje się wprawdzie odpowiednimi wytworami — sztuką, nauką, techniką, ale tym samym przyczynia się do poznania człowieka jako twórcy tych dzisł. Czyż fakt, iż człowiek tworzy sztukę i że czynili to już ludzie z epoki jaskiniowej, malując . ściany swych mieszkalnych pieczar, nie świadczy o tym, jaki jest człowiek? Czyż dzieje nauki są tylko dziejami poznawczych osiągnięć zobiektywizowanych w systemie wiedzy, czy "leż są również historią rozwoju człowieka po- znającego rzeczywistość w sposób naukowy? Jest rzeczą oczywistą, iż dzieje nauki pozwalają lepiej zrozumieć człowieka jako „stworzenie rozumne", którego jedną z właściwości jest to właśnie, iż tworzy naukę. Podobnie historia techniki, aczkolwiek przede wszystkim jest historią tworów technicznych, to jednak równocześnie ukazuje dzieje człowieka posługującego się narzędziami i konstruującego maszyny — są to dzieje homo faber. Wreszcie — i to jest może najbardziej znamienne — także nauki matematyczne i nauki przyrodnicze, zajmujące się niezależną od ludzi przyrodą, są w pewnym sensie naukami o człowieku. Astronomia jest nauką o ciałach niebieskich, ale świadczy ona także o człowieku, który poznaje gwiazdy. Przejście od astrologii do astronomii nie było wyłącznie przemianą w zasobie wiedzy i w sposobie jej interpretowania; był to określony etap rozwoju umysłowego człowieka, przemiana w charakterze jego postaw i jego nadziei. Nauka Kopernika o ruchu Ziemi i nieruchomości Słońca stała się — jak wiadomo — przedmiotem gwałtownych ataków nie tyle z tego powodu, iż zmieniała tradycyjne poglądy astronomiczne, ile, iż przyczyniała się do powstania nowej koncepcji człowieka. Podobnie złożona jest sytuacja matematyki