... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Dokładnie mówiąc, byli to magistri i pa- trycjusze, ludzie obdarzeni cywilnymi i wojskowymi godnościami, członkowie senatu cesarskiego, urzędnicy prowincjonalni, biskupi, opaci i inni dostojnicy 58 Michael Attaliates, Historia, CSHB, s. 218 n. 59 D. I. Polemis, The Doukai, London 1968, s. 3. 00 Digenes Akrites, wyd. J. Mavrogordato, I. 265 n., Oxford 1956, 18. 61 Zepos, Jus, I. s. 198 n., 222 n., 240 n., 249 n., 262 n. 53 kościelni, nadzorcy instytucji charytatywnych i cesarskich domen. Mniej zna- czący urzędnicy cywilni (sekretikoi) i pełniący straże (scholarii) stanowili wyższą warstwę „biednych". Tych drugich traktowano jako bardziej wpływowych niż wojskowych (stratiótai), a urzędników cywilnych wyżej niż tych, którzy nie mieli ani własności, ani posady rządowej. Istniała przeto w Bizancjum złożona hie- rarchia społeczna i chociaż było możliwe pokonanie tej drabiny przez zwykłego człowieka, to jednak taki awans był źle widziany. Cesarze zarządzili, że wszy- scy zwykli ludzie, którzy w „jakiś tajemniczy sposób" osiągnęli wysoką pozycję, powinni być sprowadzeni do swego poprzedniego statusu. Szczególnym przy- kładem jest pewien wieśniak Filokales, który doszedł do rangi protowestiariosa i tym sposobem skupił w swych rękach wszystkie ziemie wspólnoty, w której mieszkał. Nie tylko pozbawiono go godności, ale także zrównano z ziemią wspaniałe rezydencje, które sobie zbudował. Pomysłowy Filokales prawdopo- dobnie jednak podniósł się z tej klęski, jego nazwisko bowiem nosiła znana w XI i XII wieku rodzina. Rząd cesarski starał się ujarzmić „nienasyconą chciwość" „potężnych" czę- ściowo drogą wojskową, częściowo fiskalną. Do służby w armii w owym czasie (nie wiemy dokładnie od kiedy) byli zobowiązani właściciele ziemi wartej przy- najmniej 4 funty złota i poziom ten utrzymano aż do rządów Nicefora II Fokasa, który podniósł go do 12 funtów z powodu wprowadzenia cięższego uzbro- jenia02. Krótko mówiąc, armia byłaby rozwiązana, gdyby żołnierzy-rolników zmuszono do sprzedaży swych posiadłości. Fiskalne względy nie są całkiem oczywiste, jako że ziemia zarejestrowana w księgach podatkowych utrzymy- wałaby ten sam status, bez względu na to, czy jej właściciele byli biedni, czy bogaci. Nie potwierdzono przypuszczenia, że nawet jeśli ubodzy płacili podatki, to możni i tak znajdowali sposób, aby je ominąć. Przywileje w rodzaju immuni- tetu (exkousseio), które istniały już przed X, a rozpowszechniły się w XI i XII wieku, były zapewne możliwe tylko w wypadku wpływowych osób. Zwolnienie z części lub całości podatku, stosowane zarówno wobec ziemi, jak i zamiesz- kujących ją dzierżawców, praktykowano często wobec klasztorów lub instytucji charytatywnych, ale także pojedynczych osób w zamian za przysługę oddaną państwu, zapewne dzięki silnym osobistym koneksjom. Poza wszystkim urzęd- nicy skarbowi byli podatni na łapówki i nawet prowincjonalni sędziowie, „ra- czej z konieczności niż z osobistej skłonności", ulegali typowo bizantyńskiemu sposobowi oikonomia, czyli ugodzie63. Konsolidacja arystokracji ziemskiej, która zbierała tytuły w cesarskiej hie- rarchii i ubiegała się o przydział wysokich funkcji wojskowych, stopniowe wy- mykanie się posiadanych przez nią włości spod bezpośredniej kontroli państwa, 62 Ibidem, s. 256. 63 Ibidem, s. 215. 54 regresja drobnych posiadaczy ziemskich - oto charakterystyczne cechy społe- czeństwa bizantyńskiego w X wieku. Daleko nam jednak do nazwania tego feudalizmem, nawet jeśli zinterpretujemy feudalizm nie tyle w jego dokład- nie instytucjonalnym znaczeniu, co stosuje się tylko do Europy Zachodniej, a zwłaszcza do państw powstałych z rozpadu monarchii karolińskiej, ale w szer- szym sensie, zakładającym strukturę osobistych zależności, prawa do własności z tytułu owych zależności i rozbicie władzy centralnej. Wszelako tendencja do „feudalizacji" jest bez wątpienia obecna w społeczeństwie bizantyńskim. By- liśmy świadkami jej początków; dalszy rozwój tego zjawiska nastąpi za Kom- nenów i potrwa aż do epoki Paleologów. Dwie instytucje szczególnie zasługują na uwagę. Pierwsza to pronoia, która odpowiada zachodniemu beneficjum czy lennu. Poświadczona pierwszy raz za rządów Aleksego I Komnena, stanowiła nadanie posiadłości wraz z zamiesz- kującymi ją poddanymi (paroikoi) w zamian za służbę wojskową. Pronoia nie była dziedziczna, a jej beneficjentem był zwykły żołnierz (stratiotes}, tak jak na Zachodzie wasala czasem określano mianem miles. Mówiąc o epoce Manu- ela I Komnena i używając przy tym, niestety, zbyt kwiecistego języka, Nicetas Choniates powiada, że cesarz wycofał się z opłacania żołnierzy i wynagro- dził ich w zamian „tak zwanymi nadaniami paroików, nadużywając systemu, wprowadzonego przez poprzednich cesarzy". Rezultatem tego był wielki na- pływ ochotników do armii, jeden oddawał do dyspozycji konia, inny pewną sumę złota, a za to otrzymywali „cesarskie dyplomy, przyznające im ocienione działki ziemi, pola urodzajne w zboże i rzymskich trybutariuszy, którzy słu- żyli im za niewolników, tak że Rzymianin powszechnie szanowany i znający się nie tylko na sztuce, ale i na rzemiośle wojennym, miał płacić podatki ja- kiemuś półbarbarzyńskiemu parweniuszowi, który nawet nie znał się na spra- wach natury wojskowej"64. W istocie, nadania takie czyniono na szeroką skalę, a ich konsekwencją w oczach Choniatesa było to, że bizantyńską ziemię łupili i przywłaszczali sobie cudzoziemcy - rzeczywiście, niektórzy z obdarowanych byli łacinnikami lub Kumanami. Drugą ważną kwestią był wzrost liczby prywatnych oddziałów. Można wprawdzie powiedzieć, że nie było to nic nowego w Bizancjum, że już w późnym Cesarstwie Rzymskim istniały prywatne bandy żołnierzy, zwanych buccellarii, dla okresu środkowobizantyńskiego zaś dysponujemy rozproszonymi danymi na temat możnych panów otoczonych gromadą zwolenników. Nie jest jednak rzeczą przypadkową, że od XI wieku słyszymy coraz więcej o takich prywatnych świtach, złożonych nie tylko z krewnych i niewolników, ale także z uzbrojonej straży, często licznej. Okazuje się także, iż istniały więzy zależności między Nicetas Choniates, Historia, s. 208-209