... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Doug spoglądał na ekran na lewo od biurka; przewijały się na nim wyniki testów kontrolnych wszystkich systemów Bazy Księżycowej. Na pozostałe dwie ściany mógł wczytać dowolną scenerię, ale wybrał widoki Bazy z kamer ochrony, zmieniające się co dziesięć sekund, ukazujące wnętrza tuneli i dno krateru, gdzie zdalnie sterowane ciągniki nadal pracowały w wykopie, jakby nie działo się nic szczególnego. Ściana za jego plecami była pusta. Czując narastający niepokój, powiedział: - Nie chcę, żeby ludzie zaczęli się denerwować. Baza powinna pracować jak zwykle. - Mimo że Faure wypowiedział nam wojnę? ? zapytała Anson. - To nie będzie zwyczajna wojna. Nie padną w niej strzały. - Na pewno nie z naszej strony. My moglibyśmy tylko rzucać w nich kamieniami. - W kogo? ? zapytała cierpko matka Douga. - W żołnierzy sil pokojowych ? odparł Doug. Wszyscy w biurze wydawali się przestraszeni takim postawieniem sprawy. ? Nie sądzisz, że posuną się tak daleko, prawda? ? zapytała Anson, po raz pierwszy okazując zaniepokojenie. Doug podniósł wskaźnik laserowy i wycelował czerwoną kropkę w jedną z ikonek obrzeżających górną krawędź ekranu. Zobaczyli schemat układu Ziemia-Księżyc, z chmurami satelitów wokół Ziemi. Dwanaście satelitów nawigacyjnych krążyło na niskich orbitach Księżyca, a w punkcie L-l widniała wielka załogowa stacja kosmiczna, reprezentowana przez zieloną plamkę. - Żadnego ruchu ? powiedział. ? Dziś rano LPT zacumował przy L-1. Poza tym między orbitami panuje cisza i spokój. - Na razie ? mruknął Brudnoj. - Nie dokonają inwazji ? powiedziała Joanna stanowczo. ? Ten mały kanadyjski żabojad nie ma na to dość ikry. Brudnoj przeganiał kościstym palcem krótką siwą brodę. Niezależnie od tego, jak starannie ją przystrzygał, przez cały czas sprawiała wrażenie zaniedbanej. ? Ten mały kanadyjski żabojad wywalczył sobie drogę na sam szczyt ONZ ? przypomniał żonie. -I teraz zmusił ONZ, żeby zarzucono nam pogwałcenie traktatu o zakazie stosowania nanotechnologii. Joanna zrobiła zniecierpliwioną minę. - Gwałcimy traktat od chwili jego powstania. - Ale teraz twój mały kanadyjski żabojad ma upoważnienie na wysłanie oddziałów pokojowych, które wyegzekwują postanowienia. - Naprawdę myślicie, że do tego dojdzie? ? zapytała Anson ponownie, lekko pochylając się na krześle. - Prędzej czy później ? odparł Doug. - Wiedzą, że nie możemy zaprzestać używania nanomaszyn ? powiedziała Joanna z goryczą. ? Wiedzą, że Baza Księżycowa przestanie istnieć, jeśli zabronią nam korzystać z nanotechnologii. - I o to im chodzi ? mruknął Brudnoj, coraz bardziej zasępiony. - W takim razie musimy stawić opór ? oświadczył Doug. - Walczyć z żołnierzami? ? Anson była przestraszona na samą myśl. -Ale... ? Nie mówiłem o walce. Powiedziałem: stawić opór ? sprostował Doug. ? Jak? ? Przeanalizowałem sytuację prawną. Moglibyśmy proklamować niepodległość. Jego matka wyglądała nie tyle na zaskoczoną, ile na zirytowaną takim pomysłem. - Co to da? - Jako niezależne państwo nie podpiszemy traktatu, więc jego postanowienia nie będą się do nas odnosić. Brudnoj wzniósł brwi. - Ale czy ONZ nas uzna? Czy dopuści nas do członkostwa? - Faure nigdy na to nie pozwoli ? powiedziała Joanna. ? Ten mały kanadyjski żabojad ma całe ONZ owinięte wokół swojego wymanikiurowanego palca. - Jak zareaguje korporacja, jeśli ogłosimy niepodległość? ? zapytała Jinny Anson. ? Kiribati nie ma nic do gadania ? odparł Doug. Brudnoj westchnął ciężko. - Gdyby nie ustąpili pod naciskami Faure’a i nie sygnowali traktatu... - Nie mieli wyboru. ? Doug spojrzał prosto na matkę i zapytał: ? A co z Mastersonem? Jak zareaguje zarząd? ? Dam sobie z nimi radę ? odparła Joanna z przekonaniem. -ARashid? Uśmiechnęła się lekko. ? Wybuchnie w chmurze fioletowego dymu. Ale nie martw się, choć teraz jest przewodniczącym, umiem przywołać go do porządku. ? Niepodległość...? mruknęła Anson. - Jesteśmy w miarę samowystarczalni pod względem energii i żywności ? powiedział Doug. - Jak długo “w miarę”? ? zapytała Joanna. - Damy sobie radę przez wiele miesięcy bez sprowadzania czegokolwiek z Ziemi ? zadeklarowała Anson. ? Naprawdę? ? zapytał Doug. Wzruszyła ramionami. - Może być problem z dodatkami. Keczup, przyprawy, sól. - Sól mogą wytwarzać nanomaszyny ? powiedział Doug. ? To powinno być względnie proste