... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Mattie wstała i wykonała pirueta. Hugh poczuł suchość w ustach. Przewędrował wzrokiem wzdłuż pleców Mattie, do miejsca gdzie sukienka lekko zaokrąglała się na biodrach. - Ta sukienka nie ma nic z tyłu. - Wiem. To chyba dobrze. Tu w Brimstone jest bardzo gorąco, prawda? Hugh podszedł jeszcze krok. Gdy Mattie odwróciła się z powrotem do niego, podejrzliwie przymrużył powieki. Nig dy nie widział takich oczu u Mattie. - Piłaś? - Tylko kilka ponczów. - Lekceważąco machnęła ręką. Kryształy górskie rzucały diamentowe błyski. - Nic się nie martw. Wiem, co robię. Moja przyjaciółka Evangeline mówi, 87 Jayne Ann Krentz że nie wolno pracować po pijanemu. Mężczyźni lubią korzy stać z tego, że ktoś za dużo wypił. Tak to jest z mężczyzna mi. Zawsze chcą wykorzystać kobietę. - Chyba nie muszę pytać, co właściwie robi ta Evangeline? - Powiedziałam ci. Jest kobietą interesu. - Mattie zaśmiała mu się w twarz. - 1 mnie też uważa za kobietę interesu. Zlitowała się nade mną, bo musiałam uciec z Czyśćca bez narzędzi pracy. - Mattie podrzuciła w powietrze garść folio wych pakiecikdw. Rozsypały się na łóżku. - Evangeline jest bardzo sympatyczna. - Niewierze. - Wiem. - Maggie zachichotała. - Nikt z mojej rodziny w Seattle też by nie uwierzył. Szkoda, że nie mam aparatu, żeby zrobić sobie zdjęcie. Evangeline twierdzi, że w czerwo nym jest mi fantastycznie. - To prawda - przyznał Hugh. - Ale przydałoby ci się trochę więcej tego czerwonego. - Ech, Hugh, nie bądź świętoszkiem. Gotowy do wyjścia? - Tak, ale w takim stroju nigdzie cię nie wezmę. - Wobec tego idę sama. Zanim Hugh zorientował się, że to nie żart, Mattie była już za progiem. Puścił się za nią. - Poczekaj, do cholery. - Nie biorę cię z sobą, jeśli chcesz mi robić wykłady oznajmiła z górnego podestu. - Mam po dziurki w nosie twoich pouczeń. Dziś wieczorem chcę się bawić. - Mattie, poczekaj chwilkę. Wracaj, do cholery. - Hugh ruszył za nią korytarzem długim, zdecydowanym krokiem. Ale Mattie już zeszła do holu i od frontowych drzwi żegnała recepcjonistę, machając do niego ręką. Hugh pogonił za nią. - Lepiej niech pan na nią uważa, bo inaczej nie zobaczy jej pan do jutra rana - ostrzegł go w przelocie recepcjonista. - W porcie stoi krążownik marynarki. - Cholera - zaklął Hugh. Dopędził Mattie na ulicy. Już w tym miejscu ten piękny, tropikalny, czerwony motyl przyciągał zbyt wiele uwagi. Młody człowiek w białym marynarskim mundurze obrzucił Mattie obleśnym spojrzeniem i przeciągle gwizdnął. Hugh spiorunował go wzrokiem, po czym ujął Mattie za ramię. 88 Dobić do brzegu - Co ty, do diabła, kombinujesz? - spytał stanowczo, przyciskając ją do siebie. - Zwyczajnie wychodzę coś zjeść. - Uśmiechnęła się do mężczyzny przycumowującego łódź do nabrzeża. - Otwo rzył usta, przerwał pracę i zagapił się. - Czy to nie wspaniałe, Hugh? Evangeline ma rację. Naprawdę jest mi dobrze w czer wonym. - Słuchaj, mała, przy takim kroju sukienki kolor nie ma znaczenia. - Zorientował się, że Mattie jest z siebie bardzo zadowolona. - Nie chcę psuć ci humoru, ale nie jest zbyt bezpiecznie chodzić tutaj w takim stroju. Spojrzała na niego z niewinnym zdumieniem. - Czemu nie, Hugh? Przecież jestem z tobą, ty mnie obronisz. Jęknął cicho, a potem uznał, że warto podjąć tę grę. - A kto obroni cię przede mną, mała? - Z tym nie ma kłopotu. Widziałeś mnie mniej ubraną i nie zrobiło to na tobie szczególnego wrażenia. - Jeśli masz o innych mężczyznach równie błędne wyob rażenie jak na mój temat, to wpakujesz się w poważne kłopoty. - Bzdura. - Poklepała go po ramieniu z protekcjonalną poufałością. - Oboje wiemy, że będziesz grzeczny. Co powie działaby ciotka Charlotte, gdybyś wypadł z roli? Jeszcze mocniej zacisnął chwyt na jej ramieniu. - Powinnaś być mądrzejsza i mi nie grozić, mała - syknął. - Odpowiadam przed Charlotte tylko w sprawach służbo wych. Reszta mojego życia nic jej nie obchodzi. - Walisz z grubej rury. - Mattie zaśmiała się ochryple. Ale nie wierzę ci ani trochę. Co byś zrobił, gdybyś nie dostawał tych miłych, intratnych zleceń i nie jeździł raz po raz na drugi koniec świata, żeby wyciągnąć Vailcourt Interna tional z drobnych kłopotów? - Poświęciłbym więcej czasu na mój własny interes. Hugh nagle zdecydował, że nie zaciągnie jej z powrotem do hotelu. Seksowna, flirtująca Mattie miała zbyt wiele uroku. Nigdy jeszcze nie widziałjej w takim nastroju i nie miał chęci go zepsuć. Mattie świetnie się bawiła, a i on miałby na to szansę, gdyby odpowiednio zagrał swymi kartami. Pociągnął Mattie w stronę tawerny pod gołym niebem, 89 Jayne Ann Krentz znajdującej się przy końcu ulicy. Wiedział, że tego wieczoru nie ma dla nich w Brimstone bezpiecznego miejsca. Po całej mieścinie kręciło się mnóstwo marynarzy, a miejscowe lokale nawet w swym najlepszym stanie nie należały do zbyt ele ganckich. Musiał więc pokazać wszystkim dookoła, że Mattie stanowi jego prywatną własność. -' A cdż to za tajemnicze interesy prowadzisz, Hugh? Ma to zdaje się coś wspólnego z samolotami, prawda? - Mattie uczepiła się jego ramienia, a właściwie na nim zawisła, i z za ciekawieniem przyglądała mu się szeroko rozwartymi ocza mi. - Powiedziałem ci, że rozwijam na Saint Gabriel firmę transportową, zajmującą się czarterami