... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Popołudnie wlokło się niemiłosiernie. Pietrowski czuł napięcie, wszystkie zmysły pracowały mu na najwyższych obrotach, co nie było czymś niezwykłym, biorąc pod uwagę, co znajdowało się w jego saloniku, uzbrojone i gotowe do odpalenia. Próbował coś czytać, ale nie był w stanie się skoncentrować. Moskwa musiała otrzymać jego wiadomość już dwanaście godzin temu. Posłuchał trochę muzzki nadawanej przez radio, a o szóstej przeniósł się do saloniku. Choć po fasadach domów naprzeciwko mógł się zorientować, że jest piękny letni wieczór, jego własny dom wychodził na wschód, więc o tej porze stał już w cieniu. Od tej chwili w saloniku będzie się robiło coraz ciemniej. Zaciągnął story, jak to zawsze robił, nim włączył lampy do czytania, po czym z braku jakiegoś lepszego zajęcia nastawił telewizję. W programie jak zwykle dominowała kampania wyborcza. W bazie wypadowej czuło się narastanie napięcia. Poddawano ostatnim przygotowaniom pojazd grupy udrzeniowej, zwykłego szarego volkswagena, z rozsuwanymi bocznymi drzwiami. W kabinie kierowcy miało jechać dwóch żołnierzy nie biorących bezpośredniego udziału w szturmie, jeden jako kierowca, drugi jako radiooperator utrzymujący łączność z kapitanem Lyndhurstem. Po raz nie wiadomo który z rzędu sprawdzali swoje nadajniki, tak samo jak robiono to ze wszystkimi innymi elementami wyposażenia. Do drogi wjazdowej do osiedla Hayes półciężarówkę miał podprowadzić nieoznakowany samochód policyjny; dalej już jej kierowca musiał radzić sobie sam - nauczył się na pamięć planu całego osiedla i wiedział, jak trafić na Cherryhayes Close. Po znalezieniu się na terenie Hayes, ciężarówka miała przejść pod nadzór radiowy kapitana Lyndhursta, prowadzony z okna sypialni domu Adrianów. Cały tył volkswagena wyłożono warstwą polistyrenowej gąbki, żeby zapobiec podzwanianiu metalu o metal. Grupa uderzeniowa ubierała się i "oprzyrządowywała". Bezpośrednio na bieliznę każdy z jej członków zakłada standardowy jednoczęściowy kombinezon z ognioodpornej tkaniny, który w ostatniej chwili uzupełni czarna, impregnowana kominiarka. Na kombinezon nakłada się, lekki kombinezon kuloodporny firmy British Armour, utkany z kevlaru, materiału zaprojektowanego w taki sposób, by pochłaniał impet uderzenia kuli, rozkładając go na zewnątrz i na boki od punktu trafienia. Pod ten kombinezon szturmowcy wpychają ceramiczne "amortyzatory", które mają za zadanie jeszcze bardziej osłabić siłę uderzenia trafiającego pocisku. Na to wszystko zakłada się uprząż do umocowania uzbrojenia potrzebnego przy szturmie - karabinu H$k, granatów i broni ręcznej. Na nogach szturmowcy noszą tradycyjnie buty używane na pustyni, do kostek, na grubych kauczukowych podeszwach, w kolorze, który da się opisać jedynie słowem "brudny". Kapitan Lyndhurst porozmawiał po raz ostatni ze wszystkimi członkami grupy uderzeniowej, najdłużej ze swym zastępcą, Stev'em Bilbowem. Oczywiście nie było mowy, żeby życzył im szczęścia - wszystko tylko nie to