... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
W tej alei, na drewnianej ławce między dwiema lipami, Stefan wysłuchał sonetów wybranych spomiędzy „Stokroci". Stefan Lousteau, który po dwóch latach terminu kładł nogę w strzemię dziennikarstwa i liczył paru przyjaciół między sławami epoki, był w oczach Lucjana imponującą osobistością. Toteż rozwijając rękopis prowincjonalny poeta uważał za potrzebne wygłosić rodzaj przedmowy. — Sonet jest, wedle mnie, jednym z najtrudniejszych rodzajów poezji. Forma tego małego poemaciku uległa powszechnie zaniedbaniu. Nikt we Francji nie mógł rywalizować z Petrarką, którego język, nieskończenie giętszy od naszego, dopuszcza do igraszek myśli, odrzuconych przez nasz pozytywizm (niech mi pan daruje to wyrażenie). Wydało mi się tedy oryginalne zadebiutować zbiorkiem sonetów. Wiktor Hugo wziął odę, Canalis skłania się do poezji ulotnej, Beranger monopolizuje piosenkę, Kazimierz Delavigne zagarnął tragedię, a Lamartine medytację. — Czy pan jesteś klasykiem, czy romantykiem? — spytał Lousteau. Zdziwiona mina Lucjana zdradzała tak zupełną nieświadomość spraw literackich, iż Lousteau uznał za potrzebne go objaśnić. — Drogi kolego, zjawiasz się w momencie zaciętej walki, trzeba się szybko decydować. Literatura w ogóle rozpada się na rozmaite strefy, ale nasi wielcy ludzie dzielą się na dwa obozy. Rojaliści są romantykami, liberały klasykami. Rozbieżność pojęć literackich łączy się z rozbieżnością przekonań politycznych, skąd wojna na wszelki rodzaj broni, potoki atramentu, docinki wyostrzone jak stal, potwarze, jadowite epitety między sławami w zalążku a sławami na schyłku. Dziwnym zbiegiem, romantyczni rojaliści żądają wolności literackiej i uprzątnięcia praw określających przyjęte formy w naszej literaturze, gdy liberali chcą utrzymać trzy jedności, aleksandryn i tematy klasyczne. Opinie literackie są tedy w każdym z obozów w niezgodzie z opiniami politycznymi. Jeśli zostaniesz eklektykiem, nie będziesz miał za sobą nikogo. Po której stronie się opowiadasz? — Którzy są mocniejsi? — Dzienniki liberalne mają o wiele więcej abonentów niż rojalistyczne i ministerialne; swoją drogą, Canalis wybija się, mimo iż monarchista i religijny, mimo iż popierany przez dwór i przez księży. Ba! Sonety to literatura sprzed Boileau — rzekł Stefan widząc, iż konieczność wyboru między dwoma sztandarami przeraża Lucjana. — Bądź pan romantykiem. Romantycy składają się z młodych, a klasycy to stare peruki: romantycy będą górą. Słowo „peruka" było ostatnim przydomkiem wynalezionym przez dziennikarstwo romantyczne, które przygważdżało nim klasyków. — „Stokrotka" — rzekł Lucjan odczytując jeden z dwóch sonetów, które uzasadniały tytuł i służyły za inaugurację. Lucjan uczuł się niemile dotknięty zupełną obojętnością Stefana w czasie czytania; nie znał jeszcze drażniącej obojętności, jaką daje nawyk krytyki i która cechuje dziennikarzy znużonych prozą, wierszem i dramatem. Poeta, nawykły do poklasku, przełknął zawód; przeczytał sonet ulubiony przez panią de Bargeton oraz przez kilku przyjaciół z Biesiady. „Może ten wyrwie mu jakiś znak życia" — pomyślał. SONET II* Jestem stokrotka, niegdyś najpiękniejsze kwiecie, Co zdobiło trawników puchy aksamitne; Bliska ziemi, lecz w niebo wpatrzona błękitne, Wierzyłam, że róść będę w wiecznotrwałym lecie. Rychło losów przemianą, zbyt częstą w tym świecie, Dotknęły mnie wyroki twarde, choć zaszczytne; Odtąd już nie dla piękna, lecz dla prawdy kwitnę I umieram: bo wiedza jest śmiertelną przecie... Więc stałam się na ziemi najbiedniejszym kwiatkiem. Miłość żąda ode mnie, bym sercu ludzkiemu Ulgę niosła, bolesną pełniąc wiernie służbę; Niecierpliwy kochanek, rwąc płatek za płatkiem, Odziera moje czoło z białego diademu I pod stopy mnie rzuca, gdy poznał mą wróżbę