... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Nie były to zwykłe trofea. Wręcz przeciwnie! Ich zdobywcy otrzymywali, i do dziś dnia nadal otrzymują, znaczącą sumę pieniędzy, ale pod dwoma warunkami: po pierwsze, że wyprodukują kolejny film; po drugie, że co najmniej jedna trzecia nagrody zostanie przeznaczona na promocję i reklamę nagrodzonego dzieła.     Widzę, że zaczynasz rozumieć. Tak, oczywiście! Członkowie jury Nagród dla Najgorszych Filmów bardzo starannie wybrali beneficjantów. Jak dotąd z ponad setki, tylko kilku - dwa czy trzy procent - zabrało pieniądze i zwiało. Reszta należycie wydaje spadłe im jak z nieba fundusze na upewnienie się, że ich straszne, koszmarne, odpychające filmy, naprawdę ktoś zobaczy. W taki sposób festiwale typu Averno znajdują się na listach oficjalnych festiwali. Dlatego te koszmary pojawiają się jako drugi film na seansach w Wenezueli i Mongolii.     Są wspaniałym i ostatecznym wynikiem kawału wymyślonego pół wieku temu, skierowanego przeciwko "magnatom filmowym", przez bandę pijanych - ale dowcipnych! - Brytyjczyków.     Fundusz, tak się składa, wynosi teraz coś około miliarda dolarów, a procenty są wysokie i mimo ostatnich niepowodzeń na giełdzie możesz być pewien, że w przyszłym roku na międzynarodowych festiwalach pokazywana będzie "Maria, matka Boga spotyka ośmiornicę - wampirzycę", która następnie trafi do kin Singapuru, Puenta Arenas i Ouagadougou. Czy gdziekolwiek.     A teraz wiesz.     Odgłos wysuwanego podwozia przywołał mnie do świata rzeczywistego. Z głośników popłynęło:     - Za chwilę wylądujemy na lotnisku Heathrow. Prosimy o zgaszenie papierosów i sprawdzenie, czy stoliki i siedzenia są w pozycji pionowej.     Drętwo wykonując polecenie, powiedziałem:     - Ale...!     - Co ale? Wybacz, że mówię niegrzecznie. Nie ma już nic do dodania.     Podwozie uderzyło z głuchym trzaskiem. Wzdrygnąłem się, jak zwykle w tym momencie i natychmiast straciłem wątek tego, co chciałem powiedzieć. Jakby czytając w moich myślach, pan Sekret powiedział.     - Och, wiem! Jeżeli o całej zabawie nikt miał nie wiedzieć, dlaczego więc Sir Victor sam osobiście pojawił się wtedy na planie... Poczekaj sekundę! Myślałem, że nie pamiętam tytułu filmu, nad którym pracował Szloch, ale wydaje mi się, że zaraz go sobie przypomnę! Tak dawno nie myślałem o tym wszystkim...     Zacisnął oczy koncentrując się, potem nagle strzepnął palcami.     - Tak, oczywiście! "Królestwo Białych, Atomowych Mutantów" - rozpromienił się patrząc na mnie. - Czy pamięć nie jest zadziwiającym fenomenem?     - Co robił wtedy Sir Victor osobiście na planie? - tym razem nie dałem się zbić z tropu.     - Och! - pan Sekret wzruszył swymi kościstymi ramionami, spojrzał przez okno na zachodni Londyn, ledwie widoczny przez niebieskawą, letnią mżawkę. - Myślałem, że to oczywiste. Ponieważ był jednym z prowodyrów i wiedział, że nie pozostało mu dużo życia przed sobą, chciał zobaczyć na własne oczy, co on i jego kumple sprokurowali. Musisz przyznać, że tę drobną słabość można mu wybaczyć.     Usiedliśmy na ziemi. Silniki zaryczały całą mocą wstecznych. Podano normalne informacje na temat pozostania na swoich miejscach do czasu całkowitego zatrzymania samolotu.     Po których jak zwykle ludzie zaczęli wstawać i wyciągać bagaże ze schowków nad głowami, w czasie kiedy samolot jeszcze się toczył.     Gardzący takim nieracjonalnym zachowaniem pan Sekret..powiedział:     - I oczywiście fakt, że Szloch był oddanym nazistą powodował, że Sir Victor odczuwał tym większą przyjemność robiąc go na szaro. Prawdę mówiąc, czułem to samo.     - Chciałbym tylko... - mruknął.     - Chciałbyś co?     - Chciałbym tylko, żebyś nie powiedział mi, że festiwal w Aver - no był sukcesem.     Skoczyłem na równe nogi, o mało nie wywracając innego pasażera, który właśnie przepychał się z trudem z nielegalną ilością bagażu ręcznego.     - Sukces? - powtórzyłem za nim. - Alei mówiłem ci! To była plajta, klęska, katastrofa!     - Nie dla organizatorów - odpowiedział ponuro.     Ponieważ przejścia wciąż były zatłoczone, opadłem znowu na swoje siedzenie. Po chwili powiedziałem:     - Och.     - Widzę, że podzielasz moje złe przeczucia. Przez wszystkie poprzednie lata odbiorcy nagród musieli wystawiać siebie na pośmiewisko, ale wystarczająco dużo zdołali odłożyć i użyć na łapówki, żeby przekonać co najmniej kilku ludzi, którzy powinni mieć trochę rozumu, że trzeba ich traktować poważnie. Boję się westchnął ciężko - że festiwal w Averno może być pierwszym z wielu następnych. A przed nim jeszcze nie podbity ląd telewizji.     Chciałem w tym momencie wykrzyknąć, że to już nie jest niezdobyty obszar, kiedy przypomniałem sobie, że pan Sekret nigdy nie miał telewizora