... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Spod rękiEpimeteuszawyszły zwierzęta,obdarzone cennymi bonusamiw rodzajuszybkich nóg, silnychmięśni, ciepłegofutra lub skrzydeł. Zanim Prometeusz uwinął się ze swoim projektem,człowiekiem, wszystkie najlepsze cechyjuż rozdano. Mógł co najwyżejsprawić, żeby człowiek chodził prosto na dwóch nogach. Dał muteż ogień. Zeus, zobaczywszy to, wkurzyłsię nie na żarty i odebrał człowiekowi ogień. Ale Prometeusz nie mógł ścierpieć, że jego umiłowane dzieło trzęsiesię z zimna i nie możesobie nic upiec ani ugotować. Zapalił pochodnię od słońca i zaniósłogieńz powrotemnaziemię. Zeus ukarał Prometeusza za nieposłuszeństwo, przykuwając go do skały icodziennieprzysyłając orła, który wyżerał tytanowi wątrobę. Karą, dla człowieka była pierwsza kobieta, Pandora. Otrzymałaona w prezencieod Zeusa puszkę, której nie wolnojej było otwierać. Jednak kobieca"ciekawość wzięła górę. Pewnego dnia Pandora uchyliła wieka i wtedy na świat wyleciały wszelkie plagi, nieszczęściai podłości. Na dniezaś była nadzieja; tę udało się Pandorze zatrzasnąć w środku, zanim uleciała tak jak wszystko inne. Towłaśnie nadzieja jest naszym jedynymsprzymierzeńcemw walcez plagami tegoświata. Zapytajciepierwszego lepszego strażaka, czy to prawda. Odpowie, że tak. Do diabła, po co komu strażak; zapytajcie pierwszego lepszegoojca. BEZMOJEJ ZGODY- Chodźmy na górę- zapraszam CampbellaAlexandra, któryprzywiózł Annę. - Mam tam świeżą kawę. -Wchodzimy po schoteach, aza nami maszeruje owczarek, nie odstępując swojego paKnana krok. - Po co panu pies? -pytam. " - Bajer nalaski - słyszęw odpowiedzi. -Mapanmoże trochęlinleka? Wyjmuję z lodówki karton i podaję mu, a potem biorę swójllcnbek i siadam przystole. Jest bardzo cicho; chłopcysą na dole,H-ćzyszczą maszyny i konserwują sprzęt. - Słyszałemod Anny- Alexander pociąga łyk kawy - że chwiomieszka tutaj razem z panem. -Zgadza się. Domyślałem się, że będzie panchciał mnie o toytać. - Zdaje pansobiesprawę, żepańska żona w tymprocesiebroi strony pozwanej? -pytaostrożnie prawnik. Spoglądam mu woczy,- Chce pan przez to powiedzieć, że nie powinniśmy rozmawiać. J? - Tylkogdy pańskażona nadalreprezentuje interesy obojgapaństwa. (P- Nie prosiłem Sary, żeby podjęła się tego zadania. Alexander marszczy brwi. - Nie jestem pewien, czy ona to rozumie. -Z całym szacunkiem,proszę pana, ta sprawa jest faktycznieirdzo poważna, ale borykamy się wtej chwili z innym nieszczę:iem, również bardzo poważnym. Nasza starsza córka jest wszpiflu. A Sara walczyna dwóch frontach. -Wiem. Współczuję panuz powodu Kate, panieFitzgerald. - Proszę mimówićBrian. -Zaciskam dłonie na kubku dokay. -Chciałbymporozmawiać. w cztery oczy, bez Sary. Prawnik poprawia się na składanym foteliku. - Możemyodbyć tęrozmowęteraz? To nie jest dobry moment, ale w końcu na taką rozmowę żadentoment nie jest odpowiedni. - Niech będzie. -Biorę głęboki wdech. -Moim zdaniem Anna:a słuszność. W pierwszej chwili wydaje mi się, że CampbellAlexander(ogóle mnienie usłyszał. Potem dobiega mniejego pytanie;237. JOD! PlCOULT- Powtórzy to pan przed sędzią na rozpatrzeniu sprawy? Opuszczamgłowę, wbijając wzrok wkubek z kawą. - Wychodzi na to, że będęmusiał. Dziś rano otrzymaliśmy wezwanie do wypadku. Zanim dotarliśmy z Pauliem karetkąna miejsce, chłopak zdążył już wsadzićdziewczynę pod prysznic. Znaleźliśmy ją leżącą w brodziku, bezwładną, kompletnie ubraną, zapiętą pod szyję. Jej twarz zasłaniał wielki kołtunwłosów, alenawet bez tego byłowidać, że jestnieprzytomna. Paulie odrazu wszedł pod prysznic i zaczął ją stamtądwyciągać. - Ma na imię Magda -powiedział jej chłopak. -Nicjejniebędzie, prawda? - Choruje na cukrzycę? -A co to ma do rzeczy? Trzymajcie mnie. - Mów, co braliście - powiedziałemostro. -Trochę popiliśmy, nic więcej - odparł chłopaczek. - Tequili. Nie mógł mieć więcej niż siedemnaście lat