... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Jeszcze korespondent wojenny Churchill dwa miesiące jechał na plac boju w Afryce Południowej i nie wiedział, czy nie przybędzie już po defiladzie zwycięstwa którejś ze stron. Jeszcze flota rosyjska pełzła spiesznie pod Cuszimę pół roku. Rozradzanie się wisi nad nim — co dwa lata przybywa Chińczykom cały jeden naród polski. Zginie — bez gospodarki planowej. Na bazie materialnej Globu Ziemskiego, stworzonej przez światowy plan gospodarczy (przy którym są nie do pomyślenia gospodarcze suwerenności), zacznie się formować Kultura Uniwersalna. Świat zawsze miał kierownictwo: Imperium Romanum, Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, międzynarodówka monarchów, przez małżeństwa osłabiająca tarcia, wreszcie Bank of England, rządzący XIX wiekiem, próbujący reglamentować finanse świata jeszcze po wojnie, aż do załamania się funta w 1932 roku. I teraz właśnie, kiedy świat się zagęścił i zbliżył — ma być pozbawiony dobrodziejstwa jakiegoś regulatora? Europejczyk patrzy i trwoży się. Wyjechał Żukrowsfci do Wietnamu. ‘Dawniej byśmy oczekiwali opowiadania, jak polował w dżungli. Dawniej ciekawie było czytać, jak Fiedlerowi ryby śpiewają w Ukajali, jak Giżyckiego częstowano tańcem znachorów w Afryce, mnie gala- retiką z muszych jaj w Meksyku, jak Janta pogadywał z maharadżą. Ale teraz przyciskamy 11 Żukrowskiego gorączkowymi pytaniami: jakże tam od czasów Dien Bien Fu? Każdego z nas to obchodzi i jak obchodzi! Po prostu jak własna skóra. Widzimy, jak Rzym mianuje coraz więcej czarnych, żółtych, czerwonych biskupów, jak konklawe poczyna się zaczerniać i zażółcać. A przecie Kościół Rzymski sformował się w obszarze Cywilizacji Zachodniej. Nie chce jednak z nią schodzić w cień, głosi, że jest Kościołem Powszechnym, wychodzi na spotkanie Cywilizacji Uniwersalnej. Ale pojedynczym narodom, przyrosłym jak ostrygi do dna Cywilizacji Zachodniej, nie jest tak łatwo płynąć z prądem. Strwożeni Europejczycy czepiają się Ameryki. Nawet ukuli mowy termin — Cywilizacja Atlantycka. Zrobi się Atlantyk sadzawką Cywilizacji Zachodniej i wszystko będzie po dawnemu, tylko pod nową nazwą. Nic podobnego — plebejska kultura amerykańska, poczęta z niepiśmiennych mas szutru europejskiego, gęsto przepleciona pierwiastkami murzyńskimi, indiańskimi, .chińskimi, japońskimi, lebanońskimi, eurazjatyckimi (z zasięgu Bizancjum), żydowskimi (które reprezentują kulturę swoistą, nie sformowaną na zachodnim chrześcijaństwie) — ta kultura odżyłowana z soczystości kulturalnych, wzdęta w zdobycze technokratyczne, odrabiając zaległości, w wyścigu z czasem, zaczyna formować jakąś Cywilizację Amerykańską. Laureaci Nobla z obu 12 Ameryk (a Ameryka Południowa jest wielekroć dalej jeszcze od Cywilizacji Europejskiej) już teraz stanowią połowę, kiedy zaś chluśnie fala laureatów etirazjatyckich, azjatyckich i afro-azjatyokich, coraz niepewniej poczniemy się czuć jako Przedmurze Europy *. Rzucamy się więc z pasją na reportaże Broniarka, Dziewanowskie-go, Górnickiego, Kapuścińskiego, Kąkolewskiego, Osmańczyka, Wołanowskiego i kto tam jest więcej. Przez cały świat zresztą idzie wołanie: Reporterów! Więcej reporterów! To zapotrzebowanie, przede wszystkim, sprowadza urodzaj na reporterów-chomików. New Leader, drukując mój reportaż, nazwał mnie „polskim Guntherem”. Naturalnie, że to mi bardzo pochlebia. Gunther to duży kaliber. Ale cóż zrobię ze swoją polską megalomanią — to mi nie wystarcza. Gunther ma olbrzymie możliwości. Środki nieograniczone, doskonałe przygotowanie i stoi za nim amerykańskie zaplecze. Jego Inside Asia, Inside Africa, Inside USA itd. to są kopalnie informacji. Wszystko wie, wszystko niże na sznurek, ale czy jego czytelnikom ten sznurek fakto- logiczny nie pęka i czy nawał faktów nie rozsypuje się bezładnie? Nie, chomikowanie dawną faktomontażową metodą nie wystarcza. * O tym obszerniej w zamykającym rozdziale pt. ,,W świat!...” 13 „Do tej pilnie potrzebnej analizy — pisze Czeszko — nie wystarczają klasyczne rodzaje literacikie”. „Na pograniczu pracy literackiej — doławia się Jasienica — znajdujące się nowe rodzaje literackie mają wielkie szansę rozwoju”. Cały świat doławia się, cały świat jest na polowaniu. Już same tytuły mają czytelnika ustrzelić: Zastrzelilem Mussoliniego, Byłem lokajem księżniczki Małgorzaty, Byłem sekretarzem Brigitte Bardot. A ten rój pamiętników premierów i generałów aż po komendantów łodzi podwodnych i agentów. Gdzież jest w tym wszystkim miejsce na powieść? Powieść przetrwa, nie ma gatunku literackiego, który by ją zastąpił. Ale nie ma powodu, żeby miała monopol w prozie jako dzieło sztuki. v „Powieść jako gatunek literacki — pisze profesor Chałasiński — w swej klasycznej postaci, jaką przybrała w XIX w., skończyła już swą karierę. Faktem jest, że powieść, jedno z kapitalnych osiągnięć słowa drukowanego, straciła swą dominującą rolę, jaką w życiu kulturalnym społeczeństwa posiadała. Poszukiwanie sensu życia przez niepotrzebnego artystę było charakterystyczną cechą końca stulecia. Sztuka dla sztuki, sztuka nagiej duszy, podobnie jak powieść realizmu i naturalizmu wyrasta z konfliktu indywidualności niepotrzebnego artysty z jego społeczeństwem”. „Utarło się przekonanie — mówi Staro- 14 wieyska-Morstinowa — że książka «wymyślona», książka, która, jak się mówi, powstała jedynie «z fantazjo, jest książką wyższej klasy niż taka, która «tylko» opowiada to, co było