... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Twierdzą, że George jest nerwowy z powodu jakichś przemycanych diamentów. Dawson uśmiechnął się z przymusem. - Żarty chyba. Zupełna bzdura. Może jeszcze wymyśliłeś, gdzie one są? - zapytał Jupe'a. - Owszem, proszę pana - odparł Jupe. - Zechciałby się pan odsunąć na chwilę? - Proszę bardzo - powiedział Dawson lekko, odchodząc na bok. - Tylko posługuj się tym młotkiem delikatnie. Zadałem sobie dużo trudu, żeby zamocować dobrze pręty. Nie chciałbym, żeby się obluzowały. - Pan ich nie zamocował - powiedział Jupe. - Zrobił to Hans i mój wujek Tytus w naszym składzie złomu. Twarz Dawsona przybrała wyraz zdziwienia. - Zauważył pan może - kontynuował Jupe - że pręty są założone w inny sposób niż przedtem. Wujek Tytus nie szczędzi wysiłków, by dogodzić swym klientom. Dlatego też osadzili i przyśrubowali z Hansem pręty tak, że nie mogą się teraz obluzować. - Bardzo interesujące - mruknął Dawson. - Tak więc, nie da się ich wybić młotkiem. Młotek jest mi potrzebny do tego - zaczął obchodzić klatkę, uderzając ciężkim młotkiem w każdy pręt. Zatrzymał się przy czwartym od końca, poszedł dalej, zatrzymał się raz jeszcze i ponownie wrócił do czwartego. - W tej klatce są dwa - oświadczył. Dawson spojrzał na Jima. - Możesz mi wyjaśnić, o czym on mówi? - Poczekajmy, a zobaczymy - odparł Hall. - W większości te pręty są zardzewiałe - mówił Jupe - co wskazuje, że przez dłuższy czas były wystawione na działanie warunków atmosferycznych. Mogą pochodzić z każdej z klatek, wyrzuconych przez pana Halla. Jednakże ten pręt, mimo że zardzewiały jak inne, wydaje przy uderzeniu inny dźwięk. Widzi pan, jest w środku pusty. Drogą dedukcji ustalam, że pochodzi z klatki George'a. - Jupe przeszedł dalej i kontynuował: - Ten pręt jest również wydrążony - tu uderzył pręt młotkiem - jest jednak w o wiele lepszym stanie. Musiał trafić tu niedawno. To pręt z klatki goryla. Został wyjęty z klatki przez Bo Jenkinsa w dniu, w którym dostarczono goryla. Goryl wygiął sąsiednie pręty i tak się wydostał. Przypuszczam, że zaczął gonić Bo i ten w panicznej ucieczce upuścił pręt. Tak się złożyło, że to ja go następnie znalazłem. - Ale skąd mógł Bo Jenkins wiedzieć, że go masz? - zapytał Bob. - Szukał go tegoż wieczoru i natknął się na nas. Kiedy oświetlił nas latarką, zobaczył, że trzymam pręt w ręce. Widział mnie już przedtem i prawdopodobnie Dawson powiedział mu, kim jestem i skąd. Wybrał się więc do naszego składu i zastał wujka Tytusa zajętego reperacją klatek. Musiał być zachwycony widząc, że Hans z ciocią przeszukują cały skład w pogoni za prętami. Była duża szansa, że pręt z klatki goryla trafi do reperowanych klatek. Nie miał oczywiście pojęcia, że w składzie znajdują się również pręty z klatki George'a. - Skąd masz pewność, że znalazłeś właściwe pręty? - spytał Mike. - Nie będę miał całkowitej pewności, dopóki nie wyjmiemy i nie zbadamy prętów. Ale mogę spokojnie założyć, że znajdziemy w nich diamenty. Bowiem do poszukiwań użyłem metody samych przemytników. - Skąd ją znasz? - zdziwił się Mike. - Z telegramu, a że go słusznie rozszyfrowałem, potwierdził sam Dawson. DOK KIT STUK PAK EKS KRÓL możemy przetłumaczyć: Stuknij pręty klatki lwa, a znajdziesz wetknięte tam w doku diamenty. EKS, jak się domyślam, oznacza "eksmituj najpierw lwa". Rozsądna rada, zważywszy, co zaszło z gorylem. Czy pamiętacie, co Dawson zrobił zeszłego wieczoru, po odnalezieniu goryla? Sprawdzał młotkiem wszystkie pręty, zarówno klatki goryla, jak i pantery. Wówczas wydało nam się to dziwną metodą sprawdzania wytrzymałości metalu. W rzeczywistości nie sprawdzał metalu, lecz szukał diamentów. Prawdopodobnie chciał się upewnić, czy Jenkins wyjął właściwe pręty lub nie przeoczył innych. Po ustaleniu sposobu wysyłania diamentów i otrzymaniu telegramu, jak ich szukać, sprawa była prosta. Każdy pręt wydający pusty dźwięk zawierał diamenty. - Mogę prosić o szczypce? - zwrócił się do Dawsona. Ten wręczył mu je w milczeniu. Jupe zacisnął szczypce w górnym końcu wybranego prętu. Po kilku silnych obrotach szczypiec sworzeń puścił. Jupe powtórzył zabieg na dolnym końcu zardzewiałego prętu. Następnie ujął młotek i wybił pręt z otworów w ramie. Wszyscy skupili się nad leżącym na ziemi prętem. Jupe odbił młotkiem górny czop, odwrócił pręt i jął stukać weń młotkiem. Cienka strużka łuskanych, żółtych kamyków wysypała się na ziemię. - To są diamenty? - zdziwił się Pete. Jupe skinął głową. - Surowe, nieoszlifowane diamenty. Tak wyglądają wydobywane ze złóż. Jak zwykłe kamyki. - Dobry Boże! - wykrzyknął Bob. - Ich będzie tona! Jupe patrzył z uśmiechem na kupkę matowych kamyków