... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Czuła się okropnie. - Oczywiście, Carino. Jesteś chora? Zawołać lekarza? - Nie, nie, jestem tylko śpiąca i zmęczona. Położę się i chciałabym, żeby nikt mi nie przeszkadzał. - Dobrze, ale obiecaj, że zadzwonisz, jeśli będziesz czegoś potrzebowała. - Dziękuję, zadzwonię na pewno. Carina dokładnie zamknęła obie pary drzwi. Potem zdjęła śliczną sukienkę i rzuciła ją ze złością na krzesło. Była podarunkiem od wyrafinowanego uwodziciela. Zaciągnęła zasłony i zgasiła światło. Zdecydowała nie odbierać telefonów, ani nie otwierać nikomu drzwi. Nie chciała być zabawką w rękach Erika von Stade. Najbardziej bolało ją to, że wziął ją za jedną z tych kobiet, które zadają się z zaręczonymi mężczyznami. Może sądził, że jest jeszcze naiwnym i łatwowiernym dzieckiem. Albo kobietą lekkich obyczajów! Denerwowała się na siebie, że nie poznała się na nim wcześniej. Chodziła po pokoju, w tę i z powrotem, w nadziei, że uspokoi w ten sposób nadszarpnięte nerwy. Gdy rozległo się pukanie do drzwi, z którym liczyła się, zamarła w bezruchu. - Carino, Carino, wszystko w porządku? - dobiegł do niej zmartwiony głos Erika. Nie odpowiedziała. - Carina - zawołał ponownie. Uznał widocznie, że zasnęła, gdyż pukanie ustało. Tej nocy nie słyszała go więcej. Około czwartej nad ranem, po bezsennym wierceniu się w łóżku, podjęła decyzję. Następnego ranka poprosi o swoje wynagrodzenie i wyjedzie stąd. Miała dosyć pieniędzy, by wykupić bilet lotniczy do Ameryki. Jako pretekst poda, że dzwonił wujek i zawiadomił ją o poważnej chorobie ciotki. Nigdy dotąd nie kłamała, ale była zbyt dumna, by przedstawić mu prawdziwy powód swojej rezygnacji z pracy. Po podjęciu decyzji, uspokoiła się nieco i zapadła w sen. Budząc się rano, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że cały jej świat rozprysnął się jak bańka mydlana. Jej serce ściskało się z bólu na wspomnienie Grety i Erika w objęciach. Ubrała się w znienawidzoną sukienkę, gdyż oprócz niej i żółtej koszulki nie miała nic innego. Łzy znowu cisnęły się do oczu. Sukienka będzie chociaż wygodna w podróży, miała nadzieję, że przed zapadnięciem zmierzchu znajdzie się w samolocie. W drodze do łazienki przechodziła obok drzwi łączących jej sypialnię z pokojem Erika. Na progu zauważyła kopertę. Podniosła ją drżącymi rękoma. Wcale nie chciała wiedzieć, co pisał Erik, lecz nie zdobyła się na to, by ją wyrzucić, nie przeczytawszy. "Kochanie Zdecydowałem się na krótką podróż w sprawach służbowych, gdyż Gisela zapewniła mnie, że nie jesteś chora, a jedynie zmęczona. Wczoraj wieczorem chciałem opowiedzieć ci o naszej podróży do Lucerny. Zamieszkamy tam w apartamencie, w hotelu "Clairmont", nad samym jeziorem, dopóki willa nie zostanie odnowiona. Urszula wzięła z ważnych powodów rodzinnych kilka dni urlopu. Mam nadzieję, że opieka nad Gabi i Jensem, aż do mojego powrotu, nie sprawi Ci kłopotu. J~org poczyni wszystkie przygotowania do podróży. Niedługo wrócę do Was. Erik" Gdyby ten list otrzymała w innych okolicznościach, jej radość nie znałaby granic. Teraz jednak podróż oznaczała, że będzie zmuszona przełożyć na jakiś czas swoje plany. Jako, że Erik był chwilowo nieuchwytny, nie mogła złożyć wymówienia ani odebrać pensji. Poza tym powierzył jej opiekę nad dziećmi i żadne okoliczności nie usprawiedliwiałyby porzucenia pracy przed jego powrotem. Mimo że pokochała dzieci Erika, złościło ją, że przewidział jej zgodę na podjęcie się roli opiekunki. Odpowiedzialność, jaką na nią nałożył, znacznie przekraczała jej zakres obowiązków wyszczególnionych w umowie! Czy jej pełna gotowości postawa w innych sprawach, utwierdziła go w przekonaniu, że wystarczy tylko zagwizdać, a już uczyni wszystko, by był zadowolony? Nawet jeśli odroczę swój wyjazd, to i tak udowodnię, że jest w błędzie, postanowiła. Przygotowania do podróży oraz opieka nad dziećmi nie pozwoliły jej w ciągu dnia na ponure myśli, ale serce bolało dotkliwie. Samolot do Szwajcarii odlatywał we wtorek rano z Frankfurtu. J~org wręczył Carinie czek, by mogła uzupełnić swoją garderobę. Gisela zaproponowała, że w poniedziałek ona zajmie się dziećmi, żeby Carina mogła wyjść na miasto. - Kup tylko to, co niezbędne. W Lucernie sklepy są bardziej wytworne - doradzała Gisela