... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

* NAJAZD TURECKI Stronnictwo drobnoszlacheckie z Olszowskim na czele, broniąc Polski przed dostaniem się w ręce króla, który byłby narzędziem polityki brandeburskiej i szeroko pojętej protestanckiej, zmierzającej do zniszczenia Polski, oraz dążąc — przez osadzenie swojego kandydata na polskim tronie — do zdobycia władzy w Polsce, stawiało sobie za cel w polityce zagranicznej stoczenie walki z Brandeburgią o to, by oderwać od tej Brandeburgii Prusy Książęce i związać je z Polską. Okazało się jednak, że wypadło mu w praktyce spełniać całkiem inne zadanie, mianowicie zorganizować obronę Polski przed naporem tureckim. Zadania zdobycia Prus Książęcych spełnić nie zdołało; zapewne miało uczucie, że zostawia to zadanie do spełnienia następnym pokoleniom. Natomiast zadanie postawienia tamy ekspancji tureckiej spełniło całkiem pomyślnie. Turcja była w drugiej połowie XVII wieku u szczytu swej potęgi. Wdzierała się wtedy w głąb Europy. Wtargnąla na ziemie Europy już o kilka wieków wcześniej; jej usadowienie się na europejskim kontynencie znaczą takie wydarzenia, jak podbój Serbii w wyniku bitwy na Kosowym Polu w roku 1389, zdobycie Konstantynopola w 1453 roku, poprzedzone bitwą pod Warną w 1444 oraz zdobycie Węgier w wyniku bitwy pod Mohaczem w 1526 roku. Ale w wieku siedemnastym to już nie było dla Turcji zadanie zdobywania ograniczonych pozycji; to już było dążenie do podboju Europy celem zawładnięcia ją i celem wytępienia chrześcijaństwa. Ekspansja turecka szła wówczas w dwóch kierunkach: prosto na północ, przeciwko Polsce i na pólnocny-zachód, na Wiedeń i w głąb Europy Zachodniej. Ekspansji tej został na obu kierunkach położony kres. Rolę decydującą odegrały tu dwie bitwy: pod Chocimiem w 1673 roku i pod Wiedniem w 1683. W obu wypadkach rozstrzygającą rolę odegrała Polska. A w Polsce, obok osoby polskiego wodza, Sobieskiego, panujące w Polsce stronnictwo drobnoszlacheckie zorganizowane przez Olszowskiego. Turcja, atakując Europę, była w istocie w sojuszu z dwiema europejskimi siłami: z obozem protestanckim w Niemczech i z Francją. Czynniki te nie miały jakoś świadomości tego, że gdyby Turcja skutecznie wtargnęła w głąb Europy odnosząc zwycięstwo nad Polską, a także i nad Austrią, pociągnęłoby to za sobą skutki groźne i dla nich. Najazd turecki na Polskę przedsięwzięty został akurat w tym samym czasie, gdy Olszowski i król Michał Wiśniowiecki szykowali w Polsce akcję zmierzającą do odzyskania Prus Książęcych. Czy stało się to przypadkiem? „Najeźdźca turecki był tradycyjnym sojusznikiem Francji, a rebelia (wewnętrzna w Polsce) miała obok Brandeburgii także we Francji oparcie. Tamże. 359 Nie ma nic niemożliwego w podejrzeniu, że nawet i do samego najazdu mogła się przyczynić w Konstantynopolu intryga francuska. Francja była niezadowolona z obioru Michała na tron polski i z obalenia w Polsce jej wpływów; a Francja nieraz usiłowała swoimi podszeptami regulować kierunek, w którym wylewały się fale tureckiej ekspansji. Ekspansja ta była zjawiskiem żywiołowym, a potężnym i mającym źródło samorodne, od wszelkich podszeptów niezależne. Ale podszepty te mogły czasem coś znaczyć, gdy chodziło o powzięcie decyzji co do czasu i kierunku. Bobrzyński napisał, że kandydat francuski na tronie polskim mógł < jeszcze wojny tureckie od Polski odwrócić ?. Bobrzyński jest niewątpliwie w błędzie: naszych wojen z Turcją w drugiej połowie XVII stulecia Francja nie odwróciłaby nawet, gdyby ^Polska była francuskim wasalem. Wojny te były koniecznością historyczną j nawet Francja była na to za słaba, by Polskę przed Turcją skutecznie obronić; o ile by — rzecz prosta — rzeczywiście tego chciała. Ale w poglądzie Bobrzyńskiego jest jądro myśli trafnej: jest słuszne spostrzeżenie związku, jaki zachodził — poprzez Francję — między sprawą najazdu tureckiego a sprawą francusko-pruskiej koterii w Polsce. (...) Zwycięstwo rebelii nie byłoby najazdu tureckiego odwróciło. Byłoby, przeciwnie, przyniosło kapitulację przed tym najazdem, a zarazem przyniosło ogólną zawieruchę na miarę szwedzkiego".* „Narastająca groza wojny z Turcją, dość nieoczekiwanie, właśnie teraz, po okresie względnej ciszy od tureckiej ściany potężnie się zarysowująca, też może mieć pewien związek z tym, iż wewnątrz Europy istniały siły, którym uwikłanie Polski w walkę z państwem Padyszacha (Turcją) mogło być na rękę. Najazd turecki na Polskę w roku 1620, którego skutkiem była nasza klęska pod Cecorą, doszedł do skutku — w erze zaczynającej się wojny trzydziestoletniej — nie bez przyczynienia się do niego sprzymierzonej z Turcją Francji. Turcja nie była również i w roku 1670 tak obca sprawom europejskim, by wydarzenia europejskie nie mogły mieć na nią pewnego przynajmniej wpływu. Bez względu zresztą na to, co było przyczyną tego, wszystko to było dostatecznie groźne, by mogło działać hamująco na sejm, któremu proponowano czynne wystąpienie Rzeczypospolitej przeciwko elektorowi".* Obóz Olszowskiego, doszedłszy w Polsce do władzy, stanął nieoczekiwanie w obliczli najazdu tureckiego. Nie uległ temu niebezpieczeństwu, stawił mu mężnie czoła — i odniósł zwycięstwo. „Grupa polityczna, rządząca w owej chwili Polską — będąca legalnie u władzy przez osobę króla, a mająca za sobą przytłaczającą większość szerokich mas narodu — musiała się uporać równocześnie z dwoma groźnymi niebezpieczeństwami: z najazdem zewnętrznym i rebelią wewnętrzną. Nie można było powiedzieć sobie, że jedna sprawa jest ważniejsza, a druga mniej ważna i że dla załatwienia jednej można drugą odłożyć na później. Obie były jednakowo ważne i pilne