... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Radość tłumu nie do opisania: tysiące białych, barwnych chustek powiewało nad głowami obecnych, którzy chcą powiedzieć Papieżowi: "Jesteśmy z Tobą od środy wieczór jak nigdy dotąd! Niech Bóg i Matka Boża zachowają Cię przy życiu dla nas i dla całego świata!". Oklaski trwają tylko chwilę, ponieważ wszyscy pragną usłyszeć głos Papieża, który teraz nie może przerwać swej wypowiedzi, jak to czynił ze swego okna, kiedy tłum go oklaskiwał. Wypowiada jedynie kilka krótkich, ale pełnych znaczenia zdań. Zebrani na placu Św. Piotra słuchają pierwszego orędzia rannego Papieża, podczas gdy miliony osób na świecie połączone są z Watykanem za pośrednictwem radia i telewizji. Słuchają uważnie, w milczeniu i pełni troski o Papieża, który sprawuje swoje misterium ze szpitalnego łóżka. Wypowiedź składa się z 90 słów i 7 zdań. W pierwszych trzech Jan Paweł II mówi, że wie o modlitwach i uczuciach obecnych, dziękuje im wzruszonym głosem, czuje się szczególnie związany z dwoma osobami zranionymi wraz z nim. Następnie dwa zdania, z których jedno na pewno zaszokowało niemało ludzi na świecie: "Modlę się za brata, który mnie zranił, i któremu szczerze przebaczyłem. Zjednoczony z Chrystusem, Kapłanem i Ofiarą, składam moje cierpienia w ofierze za Kościół i świat". Oba zdania zawierają istotę chrześcijaństwa Karola Wojtyły i stanowią świadectwo jego papieskiej służby. Wreszcie Papież odnawia swoje przyrzeczenie dane Matce Boskiej, której się od lat całkowicie zawierzył, odmawia "Regina coeli" i błogosławi. Wielu słuchaczy nie mogło się zgodzić z tym, że Papież nazwał zamachowca "bratem". Siedemnastoletnia dziewczyna, uczennica gimnazjum katolickiego w Grazu, spontanicznie sprzeciwiła się temu gestowi Papieża, pisząc, że nie mogła go zrozumieć: "Nigdy nie wybaczyłabym mordercy, który chciałby mnie zabić lub śmiertelnie zranić". I nie była w tym osamotniona. Dzielna babcia, która w czasie audiencji środowej znajdowała się z wnuczkiem w pobliżu miejsca, skąd padły strzały, owej niedzieli nie przezwyciężyła jeszcze strachu i gniewu. Po przemówieniu Papieża oświadczyła reporterom Radia Watykańskiego: "Papież jest nadzwyczaj szlachetny, ponieważ przebaczył temu zbrodniarzowi, mówię zbrodniarzowi i to wystarczy". A mój fryzjer o zamachowcu Mohamedzie Ali Agca powiedział bez ogródek: "Tego nikczemnika należałoby natychmiast zabić!". Na szczęście policja włoska uratowała terrorystę tureckiego od linczu. Gdyby rozwścieczeni pielgrzymi wyrządzili mu krzywdę, Papież na pewno doznałby większego bólu niż od kul tego "biednego młodego człowieka". W encyklice "Dives in misericordia" Jan Paweł II wzniósł hymn pochwalny do miłosierdzia Bożego, a teraz modlił się za sprawcę zamachu na siebie i wybaczał mu - postawa i gest, które stanowią wezwanie do praktykowania przebaczania, tego podstawowego obowiązku, o którym zapominają dziś często zwolennicy Chrystusa... "Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Cierpiący Papież przywołał naszej pamięci inny istotny wymiar chrześcijańskiej egzystencji - znaczenie ofiary, wartość cierpienia. I w następną niedzielę, 24 maja, poświęcił całe swe przemówienie wartości cierpienia. Przez przeszło trzy miesiące cierpiący Papież nie mógł udzielać audiencji, ale nie pominął żadnego przemówienia niedzielnego. Przemówienie z 17 maja 1981 wejdzie prawdopodobnie do nowoczesnej historii Papieży jako najkrótsze. Jan Paweł II powtórzył je dosłownie pięć miesięcy później w czasie audiencji w środę 21 października, kiedy mówił o przebaczeniu: "Umiłowani bracia i siostry, Wiem, że w tych dniach, a zwłaszcza w tej godzinie modlitwy "Regina Coeli" jesteście zjednoczeni ze mną. Ze wzruszeniem dziękuję Wam za modlitwy i wszystkich Was błogosławię. Czuję się szczególnie związany z dwiema osobami zranionymi wraz ze mną. Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem. Zjednoczony z Chrystusem, Kapłanem i Ofiarą, składam moje cierpienia w ofierze za Kościół i świat. A Tobie, Maryjo, powtarzam: Totus tuus ego sum". Należy odnotować, że spośród dziesięciu gazet niemieckich o zasięgu krajowym, osiem opuściło ostatnie zdanie: "A Tobie, Maryjo...". Przeoczenie? Nie sądzę: raczej świadoma cenzura pierwszego wyrazu maryjnej wiary Papieża po zamachu. *** W pierwszych dniach i tygodniach po zamachu Jan Paweł II nie tylko znosił silne bóle na skutek ran i operacji, ale musiał także znosić leżenie w łóżku z powodu niebezpieczeństwa infekcji i innych komplikacji. Nie były to jednak jego największe cierpienia. "Pasterz musi być także gotowy do poświęceń; ja jestem gotów" - powiedział w Warszawie w czerwcu 1979, i także teraz był gotów do poświęcenia nawet życia