... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- I? - Przeżył zaledwie parę chwil. Zedd, równie biały jak jego zmierzwione włosy, ukrył twarz w dłoniach. - Jestem przekonana, że część tego okaże się całkiem... użyteczna - stwierdziła speszona Ann - i dobrze, że to odkryliście. Lecz, jak już mówiłam, pozostaje faktem, że powinieneś być z naszymi wojskami, Richardzie. Zapoznaliśmy cię z nadzwyczaj doniosłym proroctwem: „Jeżeli fuer grissa ost drauka nie poprowadzi do owej ostatecznej walki, to świat, stojący już wszak na skraju ciemności, zasnuje straszliwy mrok". To wszystko, o czym mówiłeś, Richardzie, jest na pewno zajmujące, lecz proroctwo pozostaje naszą najważniejszą misją. Nie możemy przegrać, bo inaczej świat zasnuje ciemność. Richard ścisnął skronie palcami i wbił wzrok w podłogę, usiłują zachować cierpliwość. Napomniał się, że ci ludzie starają się zrobić to, co uważają za słuszne. Wreszcie spojrzał im w oczy. - Nie pojmujecie? - Wskazał na leżącą na stole wężową lianę. -To jest rozstrzygająca bitwa. Siostry Mroku posłużyły się szkatułami Ordena. Zamierzają sprowadzić Opiekuna zmarłych do świata istot żywych. Zamierzają podporządkować życie śmierci, żeby zdobyć dla siebie nieśmiertelność. Świat stoi na skraju ciemności. Nie pojmujecie? Gdybyście postąpili wedle swojej woli, narzucili mi proroctwo, spróbowali żyć według z góry przesądzonych zasad, to nie przeżyłbym prób uleczenia mnie. Byłbym teraz martwy. Starając się dopełnić proroctwa, zapewnilibyście zwycięstwo Siostrom Mroku, doprowadzilibyście do zagłady życia. Przez was zginąłby cały świat istot żywych. Jedynie wolna wola, moja i Nicci, zapobiegła temu, co wy troje ściągnęlibyście na ludzi swoją ślepą wiarą w proroctwa. Ann - ostatnia stojąca osoba - padła na krzesło. - Drogie duchy, on ma rację - wyszeptał do siebie Zedd. - Poszukiwacz właśnie ocalił troje starych głupców przed nimi samymi. - Nie. Nikt z was nie jest głupcem - rzekł Richard. - Od czasu do czasu wszyscy nie myślimy i przez to głupio postępujemy. Należy wtedy uznać swój błąd i już go nie powtarzać. Uczyć się na błędach, by nie zawieść następnym razem. Nie przyszedłem tu po to, żeby wam powiedzieć, iż jesteście głupcami, bo wiem, że nie jesteście. Przyszedłem, bo potrzebuję waszej pomocy. Chcę, żebyście zaczęli logicznie myśleć. Na swój sposób jesteście bowiem genialni i macie wiedzę, jakiej zapewne nie posiada nikt z żyjących. Kobieta, którą kocham i z którą się ożeniłem, została porwana przez Siostry Mroku i chainfire niszczy jej życie. Ta pożoga szaleje teraz w życiu każdego, kto ją znał, i może pochłonąć wszystko, co żyje. Wskazał statuetkę „Potęgi ducha". - To obraz ducha żony twojego wnuka, Zeddzie. Bardzo to sobie ceniła. Zostawiła to w Ogrodzie Życia, na kamiennym ołtarzu, pokryte jej własną krwią. Chcę ją odzyskać, ale potrzebuję waszej pomocy. Nicci i Cara nie pamiętają Kahlan, lecz wiedzą, że to z powodu zawartości tej księgi, Chainfire, a nie dlatego, że ona nie istnieje. Wszyscy straciliście coś niezmiernie cennego, kiedy odebrano wam pamięć o Kahlan. Straciliście coś, czego nie zdołacie zastąpić. Straciliście jedną z najlepszych... Richard zamilkł, bo nie mógł wydobyć słów ze ściśniętego gardła. Z jego twarzy skapywały na stół łzy. Nicci podeszła i położyła mu dłoń na ramieniu. - Wszystko będzie dobrze, Richardzie. Odzyskamy ją. Cara położyła dłoń na jego drugim ramieniu. - Wszystko będzie dobrze, lordzie Rahlu. Odzyskamy ją. Richard nie był w stanie mówić, jedynie skinął głową. Zedd wstał. - Mam nadzieję, Richardzie, iż nie uważasz, że znów cię zawiedziemy. Nie zrobimy tego. Masz moje słowo, słowo Pierwszego Czarodzieja. - Wolałbym słowo dziadka. Zedd się uśmiechnął poprzez łzy. - I to też, mój chłopcze. To też. Nathan się poderwał. - Mój miecz też jest w grze, mój chłopcze. Ann łypnęła na niego gniewnie. - Twój miecz jest w grze? A cóż to, u licha, znaczy? - No wiesz - odparł Nathan, markując cięcia i pchnięcia - to oznacza, że sobie powalczę. - Powalczysz? A może byś tak pomógł nam odnaleźć Kahlan. - Kurczę, kobieto... Ann posłała Zeddowi piorunujące spojrzenie. - Czy to ty go nauczyłeś tak się wyrażać? Nigdy tak nie mówił, póki cię nie poznał. Zedd z miną niewiniątka wzruszył ramionami. - Jaaa? Ależ skąd. To nie ja