... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

DziaBalno[ wydawnicz Makarija, znowu z uczniami i wspóBbrami, kontynuowaB trzeci znamienity starzec optiDski  ojciec Amwrosij (w |yciu [wieckim Aleksandr MichajBowicz Grienkow), pochodzcy ze stanu duchownego (ukoDczyB seminarium). Ale on, w odró|nieniu od Makarija i bli|ej Lwa, na pierwszym miejscu postawiB obcowanie z ludzmi i rzeczywi[cie prze[cignB wszystkich swych poprzedników w umiejtno[ci niesienia pomocy ludziom - przynoszenia ulgi ich duchom i duszom. Jego przenikliwo[ i zdolno[ przewidywania zadziwiaBy nieznajomych przybyszy, jego rady okazywaBy si nadzwyczaj po|yteczne i skuteczne. Starca odwiedzali Lew ToBstoj, Fiodor Dostojewski, WBadimir SoBowjow, wielki wpByw wywarB on na Konstantina Leontjewa. Bez znajomo[ci z Amwrosijem wtpliwe, czy Dostojewski mógBby stworzy swój wstrzsajco sugestywny obraz starca Zosimy w Braciach Karamazow. Zwiat zakonny, a zwBaszcza starcy odegrali wielk rol w |yciu religijnym Rosji XIX wieku, nawet znacznie donio[lejsz ni| duchowieDstwo [wieckie. Rzecz przecie| nie tylko w tym, |e starcy mieli wicej czasu ni| zwykli kapBani, jak delikatnie obja[niaB ojciec Lew, lecz tak|e w mo|liwo[ci wyboru ich, starców, przez odwiedzajcych. Jak w historiach chorobowych: je|eli si nie ma mo|liwo[ci wyboru, je|eli trzeba i[ do danej polikliniki i do wyznaczonego lekarza, to skutki mog tu by bardzo ró|ne, w tym równie| opBakane. Ale je[li mo|na wybiera lekarza i i[ do utalentowanego, to, ma si rozumie, sukces terapii jest gwarantowany. I to, |e ludzie mogli wybiera swoich spowiedników i uzdrowicieli, przyniosBo zadziwiajco skuteczne rezultaty. Dodatkowo trzeba jeszcze uwzgldni to, |e starcy byli stosunkowo wolnymi ludzmi. Oczywi[cie, oni te| podlegali prawom, czsto surowym i despotycznym, te| cierpieli, poddawani ró|nym naciskom intelektualnym i moralnym, ale mimo wszystko |yli we wzgldnym odosobnieniu i mogli wzgldnie otwarcie, twórczo rozmawia z ludzmi i dawa im równie twórcze wskazówki. Duchowni [wieccy za[ znajdowali si w bez porównania bardziej sztywnych, hierarchicznych, despotycznych warunkach, a ich duchowe oddanie parafianom byBo mocno osBabione z wielu przyczyn. Przede wszystkim z powodu nieuchronnej sztywnej przynale|no[ci do piramidy hierarchicznej, na której czele znajdowali si ludzie zazwyczaj niemajcy |adnego zwizku z religi -urzdnicy Synodu. List dziewitnastowiecznych oberprokuratorów otwieraB na póB aneg- 73 dotyczny wierszokleta hrabia Dmitrij Chwostow, który nic wspólnego, oczywi[cie, ze sprawami religii nie miaB. Po krótkim okresie zastpiB go równie| chwilowy wBadca, A. Jakowlew, prymitywny, zuchwaBy urzdnik; na pro[b czBonków Synodu zostaB zdjty ze stanowiska