... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Szczególne zainteresowanie wzbudziła w nim książeczka do modlitwy, „która do Jadwigi królowej należeć miała". Podczas szczegółowej analizy tego dziełka doszedł do wniosku, że wiele o niej krąży fałszywych wiadomości. Podjął więc myśl, by wydać ją ponownie drukiem z krytycznym wstępem i poprawionym tekstem. Zabrał się więc do pracy i w maju 1847 r. pisał: „gotuję więc to nowe wydanie, ale gotuję na los, bo nie wiem, azali znajdzie się księgarz, co by tak niepopłatną książeczkę chciał drukować". Nie polegając na własnych wiadomościach w tej dziedzinie, zasięgał fachowych informacji od Kajetana Wincentego Kielisiń-skiego, bibliotekarza i archiwariusza zbiorów hr. Tytusa Działyńskiego w Kórniku. so Z Kielisińskim zapoznał Kalinkę Lucjan Siemieński, który w maju 1847 roku pisał o swym młodym znajomym do Kórnika: Kalinka „jest to młody człowiek — informował Siemieński — oddający się gorliwie pożytecznym pracom. W bibliotece tutejszej wynalazł on wiele rzeczy do historii polskiej, gdyby mu znaleźć jaki fundusz, mógłby porobić większe odkrycia, a on by za to dostarczył materiałów, mianowicie w hiszpańskim języku. Dom austriacki panując we Flandrii — uzasadniał swe rozumowanie — starał się mieć wszystkie najdokładniejsze wiadomości o Polsce". 3I Kalinka rzeczywiście oddawał się gorliwie pracom naukowym, nawet potrzebne dla swoich studiów dzieła sprowadzał z Krakowa. 32 Młodszym zaś tamtejszym przyjaciołom udzielał czasem rad i wskazówek odnośnie ich badań naukowych. 33 Ukończywszy rok „doktorski" pozytywnie podjął następnie Kalinka z tym większą jeszcze energią studia archiwalne, aby zebrać konieczne materiały do pracy. Zajęcia w archiwach i bibliotekach tak dalece go pochłonęły, że ani się nawet nie spostrzegł, jak zamiast badania zagadnień prawno-historycznych, oddał się całkowicie wydobywaniu cennych archiwalnych poloników.34 Sam zresztą wyznawał: „zdawało mi się i zdaje dotąd, że to, co dotąd na polu historycznych poszukiwań w belgijskich archiwach zdobyłem, mogło mnie tylko rozłakomić, mogło tylko oko wprawić do pilniejszego badania".35 Znalazł tu, między innymi, list króla polskiego Zygmunta III z roku 1625 do Izabeli infantki hiszpańskiej w sprawie zwrotu domu hanzeatyc-kiego w Antwerpii. Wynotował wszystko szczegółowo, opatrzył odpowiednim komentarzem i z dokładnym opisem całej sprawy umieścił w swym Dzienniku podróży naukowej. 36 List zaś gończy tegoż króla z roku 1628 w sprawie Krzysztofa Arciszewskiego i Piotra Kochlewskiego, traktowanych jako zdrajców stanu, wydrukował we wrześniu 1847 r. w Przyjacielu Ludu. Szkoda tylko, że opatrzył go niestety kilkuzdaniowym zaledwie ko- 78 W RODZINNYM KRAKOWIE mentarzem. Obydwa dokumenty znalazł w Brukselskim Archiwum Królewskim. 37 Całość swoich znalezisk brukselskich opatrzył ogólnym tytułem Pomniki do dziejów Polski XVI i XVII wieku. Dzięki życzliwej pomocy drą Cor-remansa, dyrektora Archiwum Niemieckiego, nie tylko wydobył szereg dokumentów, ale w ogóle natrafił na wiele poloników. Korzystał nadto szczególnie z zespołu Documents relatifs d la reformę religieuse znajdującego się w Dziale Hiemickim Archiwum Brukselskiego i z Biblioteki Burgundz-kiej Rękopisów w Brukseli. 38 Pracując w Brukseli utwierdził się w konieczności solidnego i dokładnego robienia odpisów oraz poważnego wykorzystania napotykanych archi-wialiów. Zrozumieniu temu pozostanie wiernym przez całe życie, o czym świadczą dobitnie pozostałe po nim liczne odpisy dokumentów, opatrzone notami i uwagami, oddającymi ściśle charakter i treść różnych pism. S9 28. Poszukiwania archiwalne w Holandii. Znalezione dotychczas materiały, życzliwe zachęty przyjaciół i ich pomoc finansowa, skłoniły Kalinkę do podjęcia śmiałej decyzji udania się do Holandii, celem kontynuowania kwerend. Poczyniwszy więc konieczne do takiej wyprawy przygotowania, zaopatrzony szeregiem listów polecających i serdecznie żegnany przez rodaków, 15 grudnia 1847 r. wyjechał ostatecznie z Brukseli, udając się do Niderlandów. 40 Trudno mu było „wygnańcowi stęsknionemu za poczciwym sercem — jak sani pisał — rozstać się z ludźmi, których kochał miłością prawdziwie rodzinną". Lękał się długich miesięcy samotności, „oderwania od wszystkiego, co sercu drogie, życia abstrakcyjnego, życia twardej, ścisłej pracy i rozmyślania". Po raz pierwszy wybierał się w podróż długą, „bez nadziei usłyszenia słowa polskiego, znalezienia przyjaznej dłoni, przychylnej twarzy i prawdziwie szczerego uśmiechu". „Nieraz chciałem — dodaje w swym wyznaniu — porzucić wszystkie plany, wszystkie moje marzenia, bo nie czułem się dość silnym do podołania im. Byłem w stanie zwątpienia". Dopiero szczera i gorąca modlitwa dodawała mu otuchy i sił do wytrwania, a jedynym argumentem, by pozostać na obranej drodze, było to, że „widział przed sobą obowiązek". 41 Pierwszym etapem kwerend na drodze do Holandii była dla niego Antwerpia. Wyjeżdżał z Brukseli z błędną informacją, że znajdzie tutaj jakieś archiwa portowe, a w nich obfite materiały dotyczące Polski. Niestety, na miejscu przekonał się, że sprawa wygląda zgoła inaczej. Archiwów takowych w ogóle nie było i zmuszony był ograniczyć się do pracy w bibliotece mieszczącej się w ratuszu miejskim. Skromne tu co prawda znalazł wzmianki o Polsce, ale to, co odkrył, skrzętnie zapisał i scharakteryzował w swym dzienniku z podróży naukowej. Wśród 10 tysięcy dzieł PIERWSZA EMIGRACJA znajdujących się w bibliotece, zatrzymał się nad księgą Jana Argendiego, wizytatora jezuickiego z roku 1616, opisującego stan swego zakonu i stosunki w ówczesnej Polsce oraz nad Kroniką Marcina Polaka. 42 Do Niderlandów udał się Kalinka w konkretnym celu. Chciał opracować naukowo stosunki polsko-szwedzkie i polsko-holenderskie za panowania Zygmunta III Wazy. Obok tego dość ogólnego zadania stawiał sobie zarazem jako jeden z konkretnych problemów poznanie pasjonującej historii życia Krzysztofa Arcłszewskiego.43 Znał zapewne artykuł Karola Milew-skiego o tym bohaterze mórz południowych, umieszczony w roku 1842 na łamach Biblioteki Warszawskiej.44 Przychylne zaś przyjęcie przez czytelników Przyjaciela Ludu publikacji listu gończego Zygmunta III było niewątpliwie silnym bodźcem do dalszych poszukiwań