... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

..  No ju| dobrze  przerwaBa Brygida w obawie, |e rozpta now burz.  ZaBó| swój krzy|yk Martali, je[li sdzisz, |e to czemu[ pomo|e, a potem biegnij na dwór i baw si na [niegu jak inne dzieci.  Och, chtnie to zrobi!  zawoBaBa Marta i tak niecierpliwie rzuciBa si do koByski, |e omal nie upadBa na Bawk. Martali teraz caB uwag skupiBa na l[nicym krzy|yku i przestaBa przyglda si wizerunkowi na kaflu. W jaki[ czas potem do pokoju weszBa Jamy i ku wielkiemu zdziwieniu, ujrzaBa swój krzy|yk i wst|eczk mokre od gorliwego ssania. Martali poczBa zbkowa i cenna pamitka okazaBa si bardzo dogodna do gryzienia.  Kto zrobiB co[ podobnego?  zawoBaBa Jamy.  Czy Marta nie |ywi ju| do babci |adnego szacunku? Wtedy Brygida opowiedziaBa caBe wydarzenie i jak obawiajc si wybuchu pBaczu, pozwoliBa zaBo|y dziecku krzy|yk.  A teraz  zakoDczyBa  Marta bawi si z innymi dziemi. Serce mi ro[nie, gdy sBysz jej wesoBy [miech. Rzeczywi[cie, dla Marty zabawa z rówie[nikami byBa bardzo korzystna. Powietrze cho ostre, byBo zdrowe i orzezwiajce, a dziewczynka ciepBo ubrana w rajtuzy i ko|uszek z kapturkiem. WygldaBa o wiele przyjemniej, ni| gdy krciBa 108 si przy koBysce jak strwo|ona kwoka. Ale co nale|y zrobi w sprawie krzy|yka?  Przypuszczam, |e na razie trzeba pozostawi go na Martali  ostatecznie zdecydowaBa Jamy, ci|ko wzdychajc.  Marta bdzie si czuBa spokojniejsza, a pózniej znajdzie sobie inny powód do zmartwieD. To nie potrwa dBugo  znam swoj siostrzyczk. Ale Marta sama odczuwaBa brak krzy|yka. Wkrótce zauwa|yBa, |e sznurek koralików, muszelek, czy jakakolwiek ozdoba, równie| zabawiaj Martali i utrzymuj z dala od wizerunku ZBego na piecu. Piotr daB maBej do zabawy owczy dzwoneczek i tak si nim zainteresowaBa, |e krzy|yk upu[ciBa na podBog. Marta niemal na niego nadepnBa, lecz w por spojrzaBa pod nogi. Bez sBowa zawiesiBa go sobie na szyi i pomy[laBa, |e babcia byBaby rada, widzc go znowu u niej. Marta potrafiBa bezszelestnie wchodzi do pokoju i sBucha rzeczy nie przeznaczonych dla dziecicych uszu. Nie nauczyBa si tak|e dotd, odró|nia prawdy od plotek i czsto, gdy Heidi posyBaBa j do piekarni lub malutkiego sklepiku szwaczki, zatrzymywaBa si nastawiajc uszu. W ten sposób usByszaBa, |e Halny Stryjek byB kiedy[ we wBadzy diabBa i |e potem zszedB z góry do ko[cioBa w Dorfli, aby si pokaja.  Nikt nie wie, kim byBa jego |ona  o[wiadczyBa pani Barbel, ogldajc dopiero co kupione [wie|e rogaliki