... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

ZaprowadziBa mnie do mojego pokoju i poBo|yBa si na jednym z materaców. Z tsknot popatrzyBem na szaf, ale nie miaBem ochoty przebiera si przy Rudej.  To nie jestem Badna? - spytaBa. PodparBa gBow rkami, nogi uniosBa w gór.  Nie masz wa|niejszych spraw na gBowie?  To jedna z najwa|niejszych spraw  wyja[niBa powa|nie.  Oni wszyscy nie widz mnie wcale. Oni widz Rud. Codziennie od wielu lat. Ty jeste[ nowy. Ty mo|esz mnie zobaczy!  W porzdku, jeste[ Badna. A teraz wyjdz, chciaBbym si prze- bra. Podobam ci si9 UsiadBem na tapczanie. ^mDa[cie PosBuchai Ty masz czterna[cie lat, ja osiemna[cie C7V to taka du|a ró|nica? Jeste[my prawie rówie[nikami -powiedz Nie-, tak, jak Krystyna w dniu mojego przyjazdu. - Jest ró|nica. I chciaBbym si przebra. 83 to nadal bd szuka. Je|eli jestem Badna, to szuka nie potrzebuj. - Czego szukasz? - Musi by miejsce, w którym jestem pikna. DotknBa aparatury i aparatura zajarzyBa si lekko, a dzwik za-pulsowaB. - Wiesz, co to jest? - Nie mam pojcia. - Nasz nasBuch. A na dachu jest antena. DBugi John zaBo|yB. SkierowaB j w stron paBacu. Tam mo|e by styk. - Z innym [wiatem? - za[miaBem si. - W którym |yj gnu[li-|y i grasuj grasanci? ZdziwiBa si. Styk z innym [wiatem  przyznaBa. - Ale co tam jest, nie wiem. Gnu[liza? - spytaBa z namysBem. - Grasanci? UtworzyBem szaf, z |alem popatrzyBem na d|insy, ale nie wycignBem ich, z kieszeni wyjBem kartk. . - Przecie| to znasz. UsiadBa po turecku i wycignBa rk. Przez chwij czytaBa w milczeniu, poruszajc wargami, a potem jej szare oczy ze zdumieniem przeniosBy si na mnie. ~ Co to jest? - szepnBa. - Li[? - bknBem. - List? WypadB ci z kieszeni. Leciutko pokrciBa gBow i wróciBa do lektury. Nie dokoDczyBa jej. Nie zd|yBa. W tym domu jedynie babcia Alicja i Krystyna koDczyBy to, co zaczBy. I Krystyna wtargnBa do pokoju. - Marsz do kuchni  zadysponowaBa.  Nie ma czasu na odpoczynek. Wizniowie chc je[. W wielkim garze ju| gotowaBa si woda, do której starsza pani z mczeDsk min wrzucaBa niestarannie obrane kartofle. Milczc podsunBa kobiaBk i nó| Rudej. Ruda przykucnBa i zaczBa obiera. Krystyna i babcia Alicja wyszBy. ZabraBem si do krojenia marchewki i pietruszki. SpróbowaBem wod - byBa niesBona. PosoliBem. Ruda wrzuciBa kilka listków laurowych. WydawaBo si, |e jest ich za maBo, lecz sBoik okazaB si pusty. Ruda wyszBa. WrzuciBem do wody zmielony pieprz. WróciBem do pietruszki. Ruda przyszBa z listkami laurowymi, przyniosBa tak|e gBówk kapusty. 84  KazaBy i to wkroi