... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Pod spodem znalazłaś kilka szklanych płyt, z jeszcze bardziej upozowanymi, sztywnymi zdjęciami dziewcząt w ogromnych kapeluszach ozdobionych kwiatami; dłonie w koronkowych rękawiczkach przytrzymywały parasolki lub falbany długich spódnic. Niżej leżało trochę biżuterii. Owalny, srebrny meda- lion z łańcuszkiem. Otworzyłaś go, by spotkać kolejną czarnobrewą kobietę o ciemnych włosach upiętych wy- soko, z pojedynczymi lokami spadającymi na policzki, wszystko wymalowane na płatku porcelany wielkości pa- znokcia, pędzelkiem, który miał pewnie tylko jeden włos. Trzeba by chyba mikroskopu, żeby zrobić coś takiego. Mi- niaturę okalał kosmyk czarnych włosów, przytrzymywa- nych metalowymi łapkami. Pod spodem wycinanka z papieru. Czarny dziewczęcy profil na białym, kartonowym tle, wszystko zetlałe i kru- che jak skrzydło motyla. Jeszcze jedna miniatura na medalionie, większa i go- rzej namalowana, biała twarz kobiety niemal nierozpozna- walna pod białymi lokami wysokiej, bawełnianej peruki, nieco zbyt pucołowata, z czerwonymi rumieńcami na po- liczkach. Kolejny medalion - duży, wielkości herbatnika i ciężki, w przeładowanej ozdobami złotej ramce, i kolejny portret - czarne oczy, czarne włosy upięte w skomplikowaną fryzurę, zielona suknia zapięta pod szyję. Na odwrocie ozdobny grawerunek, który odczytałaś z trudem: Lubisz wdzięki pieszczoty wiosnę y nadzieyę Tę masz. Tymcisśy tąyest. A tać się śmieye... Na dnie szkatułki leżało jeszcze kilka pierścionków i z osiem obrączek. Złotych, srebrnych, ozdobnych i gładkich. I jeszcze sygnet z negatywem herbu wyciętym w srebrze. Włożyłaś kasetę z powrotem do szuflady, z paskudnym uczuciem zbrukania i z nadzieją, że nigdy się nie zorientuje, że grzebałaś mu w rzeczach. Spłonęłabyś ze wstydu. Pochłonięta zdjęciami nawet nie zauważyłaś, jak za- padł mrok. Niczego się nie dowiedziałaś. Wdarłaś się tu, żeby znaleźć odpowiedzi na nie zadane pytania, ale nie zrozumiałaś niczego. Nadal nic nie wiesz, po- za tym, że napełnia cię to dziwnym, złowrogim przeczuciem. Tajemnice zostały. A nawet zrobiło ich się jakby więcej. Uzi zaczyna wyć. Przeciągle i ponuro. Ciarki przebiegają ci po plecach. Dom był pusty, ciemny i cichy. Irena zeszła na dół, jak do piwnicy. Mroczne pokoje, ciemne okna. Zapaliła światła, w milczącej kuchni zaparzyła sobie herbaty. Piła ją patrząc na okno, przypominające czarne lustro. Przez lata nauczyła się tak żyć, a teraz te wszystkie sposoby samotnego spędza- nia czasu gdzieś odeszły, a została mdląca, lodowata nuda. I cisza. Poszła do oranżerii zapalając po drodze lampy, przygo- towała sobie ołówki, piórka i pędzelki, odkręciła buteleczki z tuszem i spędziła czterdzieści pięć minut patrząc na przy- mocowany do stołu kreślarskiego prostokąt białego kartonu. Był czysty i zawierał w sobie wszystkie możliwe obrazy i ry- sunki. Arcydzieła i kicze. Był jak brama do innego świata. Irena wyciągnęła dłoń z zaostrzonym na igłę ołów- kiem Derwenta i narysowała kreskę. Potencjalne możliwo- ści, obrazy, rysunki i światy natychmiast znikły. Prostokąt stał się arkuszem brystolu, naznaczonym ołówkową kre- ską. Brama pozostała zamknięta. Zacisnęła zęby i narysowała obrazek. Na siłę. Wiedziała, co ma narysować i była profesjonalistką. Efekt był taki, że karton przedarty na pół wylądował w koszu na śmieci pod stołem. Nie można było położyć go obok poprzednich. Przeszła się do kuchni. Wróciła do salonu. Włączyła sobie telewizor. Przygotowała kąpiel. Wstała. Usiadła. To wszystko nie miało sensu. Niczemu nie służyło. Noc też była okropna. Samotna i smutna. Przedsmak tego, jakie będą już wszystkie następne. Irena leżała w sy- pialni i płakała. Cicho i rozpaczliwie, jakby już wyjechał, jakby już została sama. Płakała z tęsknoty. A kiedy zrozumiała, co to znaczy, aż usiadła na łóżku. Potem zapaliła światło i chodziła nerwowo po sypialni, wyłamując palce. - Co mam zrobić? Czy to w ogóle możliwe? - Spoj rzała na sufit. - Nie wiem, jak to się mogło stać, kotku, ale chyba jeszcze raz zdołałam się zakochać. - Popatrzyła do góry, nasłuchując, jakby spodziewała się repliki. - Czy może po prostu chcę być z kimś. Kimkolwiek? No? Po wiedz mi. Wiem, że tu jesteś. Co teraz mam robić? Czy to jest mężczyzna dla mnie? Czy..