... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Mimo to był używany przez ludzi tyle czasu, że w zewnętrznych murach wykuto okna, a wszystkie pomieszczenia i meble wielokrotnie sprzątano i czyszczono. Kiedy Lukę w towarzystwie panny Darm, Arvida i ciotki Gin, zmagając się z podmuchami wieczornej wichury, zmierzał do pałacu, w pewnej chwili dotknął ukrytego w kieszeni planu domu, który dostał od Taseldy. - Wiesz coś więcej na temat tego zebrania, Grupp? - zapytał Arvid widząc, że funkcjonariusz przyłączył się do nich w drodze. - Czego może chcieć od nas Ashgad? Otyły ciemnowłosy policjant pokręcił głową. - O ile się orientuj ę, nikt tego nie wie - odparł. - Sam nawet się zastanawiałem, gdzie przebywał przez ostatnie kilka miesięcy. - Podmuchy wichury, świszczącej w szybko zapadających ciemnościach, zagłuszały jego słowa i niemal zupełnie uniemożliwiały rozmowę, spychając wszystkich to na jedną, to znów na drugą stronę ulicy. - Pzez cały czas Snaplaunce i ja mieliśmy ten budynek na oku i przekonaliśmy się, że rzadko kto się w nim pokazywał. Lukę nie przypuszczał, żeby jakikolwiek więzień - a zwłaszcza młoda kobieta, która już wcześniej zwróciła na siebie uwagę obu funkcjonariuszy - mógł być przetrzymywany w domu tak, 200 żeby nikt niczego nie zauważył. Mimo to, kiedy znaleźli się w pałacu, skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji i ukradkiem wymknął się tylnymi drzwiami na zaniedbane kuchenne podwórze. Było chronione przed wiatrem przez wysoki mur, ale przyprawiało mistrza Jedi o dreszcze z powodów, których nie potrafił sobie wyobrazić. Przez wychodzące na podwórze szerokie trans-pastalowe okno widział wielki pokój, ozdobiony mnóstwem przedmiotów, pośród których rozpoznawał najnowocześniejsze kulinarne utensylia: cztery typy elektronicznych kuchenek i piecyków, zamrażarki i suszarki, urządzenia odwadniające i nawilżające, misy i pojemniki, a także wykonane z najróżniejszych materiałów stolnice o rozmaitych kształtach i rozmiarach. Widział również butelki, szkatułki i worki, ustawione na półkach regałów, które wznosiły się do sufitu. Raj obżartucha, ale nic ponadto. Podobne okno widocznej po drugiej stronie podwórza komnaty było zasłonięte okiennicami. Lukę otworzył drzwi i w panującym półmroku ujrzał szklane pojemniki o różnych objętościach, butle z tlenem i metanem, rurki, czopy i zawory, a także wiele innych przedmiotów, których nazw nawet nigdy nie słyszał. Nie wyobrażał sobie, w j akim celu ktoś chciałby złożyć to wszystko w j ednym miejscu, ale pomieszczenie wyglądało złowieszczo i ponuro. Nigdzie nie widział żadnych śladów ani Callisty, ani jakiegokolwiek innego więźnia. Drzwi, wiodące do skarbca, o którym wspominała Taselda, zastał zamknięte i osłonięte solidną żelazną kratą. Zarówno kratę, jak i same drzwi porastała gruba warstwa podhoju, z całąpewnościąprzez wiele lat nie usuwana. Lukę wysłał wici myśli, wymieniając imię Callisty i starając się odnaleźć ślady j ej obecności w pomieszczeniu. Czy to j ednak z powodu faktu, że straciła umiejętność posługiwania się Mocą, czy dziwacznej, potężnej siły, z jaką Moc promieniowała na tym świecie, czy wreszcie po prostu dlatego, że Callisty nigdy tu nie było, nie wyczuł niczego. Wysoki człekokształtny automat, w którym Lukę rozpoznał jednego z należących do Ashgada syndroidów- zapewne albo członka eskorty, która towarzyszyła mężczyźnie podczas wyprawy na pokład „Borealisa", albo kogoś wyglądającego identycznie tak samo - podszedł od tyłu do Skywalkera i uprzejmie zapytał: - Czy mogę panu w czymś pomóc? Lukę pokornie pozwolił, by syndroid zaprowadził go do innych gości. Wszyscy zgromadzili się w sali, która bez wątpienia 201 musiała pełnić kiedyś funkcję sali bankietowej i była największym pomieszczeniem, jakim mógł poszczycić się każdy dom, zbudowany przez Hutta. W ogromnej komnacie kłębił się teraz tłum kobiet i mężczyzn. Niektórych Lukę już miał okazję poznać, ponieważ brali udział w nieudanym ataku na stanowisko artylerii. Innych znał tylko z widzenia dzięki krótkiemu okresowi pracy w warsztacie remontowym „Napraw To", mieszczącym się w szopie Croiga